Zawód taksówkarza wydaje się łatwą i przyjemną pracą. W końcu kierowcy mają kontakt z ludźmi, a przy okazji trochę czasu dla siebie w okresie oczekiwania na przyszłych pasażerów. Pomimo pozorów zdarzają się również sytuacje, kiedy należy zabrać do taksówki osobę pod wpływem alkoholu, a ludzie zdarzają się różni...
Wyszliśmy na elbląskie ulice i przeprowadziliśmy wywiady z taksówkarzami różnych korporacji. Jak się okazuje, kierowca ma wybór - wedle własnych przeczuć decyduje kogo chce zabrać, a kogo nie. Większość elbląskich taksówkarzy stwierdziła, że odwozi osoby pod wpływem alkoholu. Jednak takie, które nie są w stanie iść i się zataczają - raczej zostają zdani na siebie.
Widziałem ostatnio faceta, który przewracał się na rynku. No niestety, na pewno żaden taksówkarz by go nie wziął. Jak jest brudny i pijany, to nikt się tego nie podejmie. Są pijani i "pijani". Wszystko zależy od tego, w jakim ten człowiek jest stanie. Zwracamy uwagę też na to czy jest sam czy z kimś. Bo później może być problem - nic się z takim upitym nie zrobi. Co wyrzucę go na ulicę? No nie wyrzucę
- opowiada jeden z nich.
Z reguły taksówkarze nie chcą sobie robić problemów. Znaleźliśmy jednak osobę, która twierdzi, że zawsze się podejmuje takich kursów i nie ma dla niego znaczenia, czy dana osoba coś piła, czy też nie. - Zabieram wszystkich - czy się zataczają, czy nie. Po to właśnie jesteśmy. Ludzie idąc na imprezę nie biorą samochodu, żeby nie wracać pod wpływem. Po to nas wzywają, żebyśmy to my ich zawieźli. Nie ma z tym u mnie najmniejszego problemu. Zazwyczaj jest tak, że wsiadają z taką osobą koledzy i koleżanki, pomagają mu wsiąść i wysiąść z taksówki i zaprowadzają pod klatkę. Dobrze jest kiedy jedzie osoba towarzysząca - stwierdza kierowca.
Z zabieraniem nietrzeźwych osób wiąże się pewne ryzyko - mogą mieć przy sobie pieniądze, ale nie muszą. Pod wpływem alkoholu mogło się zdarzyć, że albo je zgubili, albo... przepili. Kierowcy tłumaczą, że właśnie dlatego tak bardzo uważają.
Ja zabieram osoby, które sobie trochę wypiły. Ale takich co się zataczają czy leżą na ziemi to nie ma mowy żebym zabrał. Taksówka nie jest do wożenia jakiś brudnych ludzi. Autami się wozi ludzi, a nie bydło. Jak jest jakiś wytarzany w błocie, to go nie zabieram. Jeżdżą różni ludzie. Są Ci, którzy porozmawiają, są ci którzy się czepiają. Są też grzeczni, którzy cicho jadą i na koniec kursu po prostu zapłacą. Często zdarza się, że pijani nie mają pieniędzy, a przecież ja skasować go na początku nie mogę i nie wiem czy on je ma, czy nie. Są też tzw. "osiłki", którzy po dojeździe na miejsce po prostu otwierają drzwi i uciekają. To jest ryzyko zawodowe i musimy się z tym liczyć.
Jak się okazuje, osobom nietrzeźwym często wpadają do głowy dziwne pomysły. Kierowca zamiast skupić się na bezpiecznym prowadzeniu pojazdu musi uspokajać pasażerów. - Ja jeżdżę zazwyczaj w dzień, ale nawet jak się zdarzy jakaś pijana osoba to są kulturalni. Ale jak słyszałem od kolegów, co jeżdżą w porze nocnej, to zdarzają się różne przypadki. Młodzi potrafią demolować samochód, coś wyrywać w środku i takie rzeczy. Ja na szczęście takich przygód nie miałem - mówi kolejny kierowca.
Znajdują się również taksówkarze, którzy mają własne sposoby, jak się z takimi ludźmi obchodzić. - Pijanych nie raz odwoziłem do domu. Zabieram ich bez problemu. Tylko trzeba być trochę takim psychologiem i umieć z nimi rozmawiać. Nie wolno się z nimi kłócić, najlepiej jest na wszystko przytakiwać. Wszystko robić na spokojnie, bo jak człowiek jest pod wpływem alkoholu to nie wiadomo jak na coś zareaguje. Jak nie zapłaci, to najwyżej stracę parę groszy. A to właśnie pijane osoby zazwyczaj płacą najwięcej. Lepiej niż trzeźwi. My po to jesteśmy, żeby zabierać tych nietrzeźwych ludzi z imprez. Oni zamawiają taksówkę nie po to żeby iść pieszo po pijanemu, tylko żeby bezpiecznie wrócić do domu - podsumowuje taksówkarz z Elbląga.
A jakie zdanie mają nasi czytelnicy? Czy taksówkarz powinien zabierać osoby nietrzeźwe, czy też nie? Zapraszamy Państwa do dyskusji.
PANOWIE TAKSÓWKARZE MÓWIĄ O PIJANYCH BRUDNYCH PASAŻERACH. A CO POWIECIE O NIEKTÓRYCH BRUDNYCH I ŚMIERDZĄCYCH KIEROWCACH WASZYCH KORPORACJI. KIEROWCY NIE PIERWSZEJ ŚWIEŻOŚCI ,RĘCE BRUDNE ,ZA PAZNOKCIAMI BRUD JAK BY Z POLA ZSZEDŁ. WNĘTRZA AUT WIELE DO ŻYCZENIA BRUD,SMRÓD NIKOTYNY I KURZU .KIEDYŚ SPYTAŁEM KIEROWCY CZEMU PALI W AUCIE ODPOWIEDZIAŁ MI ŻE TO JEGO TAKSÓWKA I MOŻE ROBIĆ W NIEJ CO CHCE .POWIEDZIAŁ MI ŻE PODCZAS JAZDY NIE PALI ( BARDZO ELOKWENTNA ODPOWIEDZ )
Zgadzam się z postem poniżej. Ja w Elblągu najnormalniej w świecie boję się wezwać taksówkę, bo nigdy nie wiadomo co przyjedzie. Nie dość, że niektóre taksówki niemiłosiernie śmierdzą papierosami, to jeszcze zdarzają się taksówkarze-gołębiarze, po których samochodach widać, że ich gołębie również jeżdżą taksówkami. Jak już muszę gdzieś jechać w środku nocy, to wolę umówić się z kimś wcześniej, że mnie odwiezie, lub iść na piechotę na najbliższy postój taksówek, licząc na to, że tam znajdę jakąś czystą taksówkę.
no i te dwudziestoparoletnie klamoty od Korkucia. To jest wasze narzędzie pracy ludziska ja bym się wstydził czymś takim po klienta jechać
Wolę starym samochodem się przejechać niż plastikowym pudełkiem stare auta mają duszę i taksówkarze też modzi to wiecznie narzekają im nic nie pasuje przenieść ich na chwile na parę dni do komuny
Ostatnio słyszałem niezłą łacinę " Pana taksówkarza " . Ale nie wszyscy tacy są .
gdyby nie ludzie pijani to taxiarze nie mieli by co żryć. Kto dzisiaj na trzeźwo potrzebuje taksówki ?
do Pijaczyna......jestes Baran .....
Zgadzam się z Elbląg 1959...Rozumiem,że nie muszą być to luksusowe samochody,,ale czystosc i schludnosc panów taksówkarzy ,oraz czystosc w samochodzie..nie wymaga wielu "inwestycji"...Poza tym..."zapachu" papierosów w samochodzie, jak pan taksówkarz pali...bo jest u siebie..trudno jednak usunąć....wiec ..chyba lepiej nie palić w samochodzie...Dbajmy więć o czystość i schludność..wzajemnie....
Jestem troszkę zaskoczony treścią artykułu. Od lat korzystam z taksówek właśnie jako ten strasznie okraszony w artykule "nietrzeźwy". Nie jest to duże miasto, więc wycieczka piechotą po imprezie prawie zawsze wchodzi w grę, nie mniej jednak za te 20zł to i dla szybkości powrotu i dla bezpieczeństwa łapię "taksę" i... już. A że zazwyczaj wraca się we 2 - 4 osoby to chyba norma? Więc i żarciki między sobą a i przy akompaniamencie prowadzącego taksówkę to nic nadzwyczajnego. I jeszcze nie spotkałem się z przypadkiem odmowy podwozu, z tytułu upojenia mojego lub całego towarzystwa. Nie wiem skąd wzięliście rozmówców, ale to jakaś ścisła mniejszość, albo gadali żeby pogadać. Pozdrawiam
Najciekawsze są opowieści o taksówkarzach , z lat 70-80 i początku lat 90-ych {niektórzy jeszcze funkcjonują} , gdy wielu z nich było konfidentami SB,MO....... I nie tylko.......