Ktoś, jakiś czerepak, wygłasza pean wobec osiągnięć uczniów. Intelekt handlowy czerepaka nie pozwala mu skupić się na temacie wrzuconym przez DE na podstawie sygnałów od rodziców. W temacie nie chodzi o wyścig szczurów (młodzież z SP korzysta z "korków" by z sukcesem zaliczyć konkurs - czyli zasługa rodzica i jego kasy) a o przygotowanie szkół do skomplikowanej sytuacji zdalnego nauczania całych klas (30 uczniów). To efekt innowacji czerepaka i tradycyjnego opowiadania o tym co podobno zrobił a czego rzeczywiście nie uczynił. Duża gęba została zweryfikowana przez próbę rzeczywistą. Rodzic obwinia nauczyciela, czasem słusznie, w sytuacji gdy okazało się, że będąc przez czerepaka przygotowani do lotu kosmicznego, nauczyciele mieli go wykonać na drzwiach od stodoły. Handlowa natura czerepaka.
A do kogo dzieci chodzą na korki? Czy do pani sklepowej, hydraulika, a z fizyki do elektryka. To jednak nauczyciele uczą, kiedyś sami uczyliśmy się, i nikt nie musiał pilnować. Problem teraz w tym, że te dzieci nie potrafią czytać ze zrozumieniem tekstu, nie potrafią poprawnie zdania zbudować (ale i pani z urzędu też ma z tym problem). Dlaczego 3/4 mniej uczniów uczestniczy w lekcjach, za to gdzie jest w tym czasie dziecko, odpowiada rodzic! Co do kontroli, nauczyciele nie muszą się przygotowywać, to czy w klasie, czy przed monitorem, dalej uczymy. Nikt nam nie pomaga, a na pewno nie urząd, który ma to zapisane w ustawie! Gdzie są bezpieczne platformy do nauki, gdzie sprzęt, gdzie szkolenia. Nie chodzi tu o to czego uczymy (bo to nie kompetencje urzędu), tylko o pieniądze.
Zyga, ty chłopie od tej zazdrości zaraz zawirusujesz się, dobrze że znowu ta oświata, to popiszesz, ale Twojego idola tam nie ma, i tylko żal ci pozostał, teraz masz cud miód, ale ty biedaku pękasz, bez korony, zalecam poczytać może "Korona królów", o za trudne, to może jakiś Harlekin, to taki twój poziom.
Coś dużo tutaj o SP 21. Czyli coś tam jest na rzeczy, uderz w stół, a nożyce (nauczyciele) się odezwą. ! Może tam trzeba na początek ogarnąć niepanujących nad nauczaniem (nie tylko zdalnym)
O 21 to komentarze pisze jedna sfrustrowana mamuśka. Co jest całkowicie nieuzasadnione. Są takie co latają bez przerwy na skargi, ale dziecka nie potrafią wychować, tylko oczekują że nauczyciel za nie wychowa. A dziecko... szkoda gadać. Tak samo pyskate i roszczeniowe jak matka. To się z domu wynosi. Ja wybrałem ta szkołę dla moich dzieci, mimo że nie jestem z rejonu. Szkoła jest ok. Nie ma szkół idealnych. Nawet prywatnych. Naprawdę nie rozumiem dlaczego ten ktoś kto tak żyga na szkołę, nie zabierze swojej "Pociechy" do innej. Aha, moje dzieci nie maja korków, a uczą się wzorowo. Pewnie dlatego że taki jest nasz priorytet, wymagamy i dopilnowujemy. A opluwanie nauczycieli za warunki jest żenujące. Jakby oni to wszystko wymyślili. Logiczne myślenie się kłania.
Ciekawe, że w mieście jest jeden lub kilku handlowców przesiadujących całe życie na partyjno - kolesiowskich posadach i ciągle chcą być "oni". Czerepaków znajdziesz w takim mieście kilkuset, szczególnie na funkcjach samorządowych. On uważa że jest tym jedynym, właściwym. Głosi pogląd , że musi być idolem dla mieszkańców. Jest zdrowy na głowie? Niewiele się napracował ale zawsze w korycie (nie przy korycie) i samochwała z dużą gębą. Czyta nawet harlekiny bo to jego poziom i rozumie je. Członek i słupnik. Zawsze gdy o czerepaku ktoś pisze, to on woła "to ja, tutaj jestem". Bardzo chce się przedstawić jako cwaniak, kunktator i nierób. Taki jest właśnie czerepak, kiedyś zwany towarzyszem. Członek. Trudno kogoś z nazwiska zaliczyć do czerepaków, ale ten jeden sam się zgłasza - "to ja".
a już tak nudno było, uważnie czytasz, ale problem ze zrozumieniem jest, no tak histerycznie chciałoby się sięgnąć idola, a tu masz, znowu ci nie wyszło w życiu. Uważaj na koronę...
Niestety, ale to, co dzieje się w tych szkołach to tragedia. Mamy zazwyczaj 1 lekcję dziennie pomimo, ze na planie jest napisane 3-4. Terminy prac domowych i ich złożoność przytłaczają niejednego z nas. W tym trudnym czasie potrzebujemy pomocy od nauczycieli, a otrzymujemy jedynie kolejne prace domowe i rozprawki. Na każdej lekcji większość osób wycisza nauczyciela, mikrofon i robią co chcą. Przez ten miesiąc NIC się nie nauczyłam. Lekcji jest tak mało, że nie wiem nawet czego się uczyliśmy w tym czasie, bo wszystko zapomniane.
Dla mnie jedynym przegieciem jest dolowanie dzieci ocenami z bzdurnych przedmiotow typu technika .Przerost formy nad treścią u niektórych trwa w czasie oandemii jak i przed nia
Moi drodzy po co te kłotnie. Wszyscy dobrze wiemy, ze gdyby wszyscy rodzice byli dobrze wykształceni, to nauczyciele byliby bezrobotni. Cały problem polega na tym, że nasze wspaniałe grono pedagogiczne zrobilo sobie z naszych domów szkołę a swoją pracę na nas rodziców. Skoro zadajecie dzieciom materiał, który przerobilibyście na lekcji, to poco jeszcze jakieś prace domowe. Czyżby nasza wspaniała klika, która obraża rodziców nie rozumiała, że zdalne nauczanie odbywa się w domu? Przecież jest zakaz zadawania prac domowych i to odgórnie. Nasza wykształcona klika nie rozumie też , że nie wszystkie dzieci mają laptop dla siebie i mogą brać udział w lekcjach on-line. O kształceniu dzieci z dysfunkcjami i ich rodzicach to już wogóle nie wspomnę. Proszę mi powiedzieć drodzy super nauczyciele ja dziecku z autyzmem w drugiej klasie szkoły podstawowej mam wytłumaczyć na czym polega przemienność mnożenia, dopełnienia dziesiątek i czytania ze zrozumieniem. Każdy z nas rodziców chodził do szkoły i uczył się tak jak się uczył. Proszę nie obrażać rodziców, którzy bez scenariuszy zajęć odwalają za Was robotę w tym trudnym czasie. Mam nadzieję, że po tym trudnym czasie moje dzieci będą mówiły do mnie mamo, a nie proszę pani.
Poza tym wszystkie dzieci w tym trudnym czasie są prymusami.
Ktoś, jakiś czerepak, wygłasza pean wobec osiągnięć uczniów. Intelekt handlowy czerepaka nie pozwala mu skupić się na temacie wrzuconym przez DE na podstawie sygnałów od rodziców. W temacie nie chodzi o wyścig szczurów (młodzież z SP korzysta z "korków" by z sukcesem zaliczyć konkurs - czyli zasługa rodzica i jego kasy) a o przygotowanie szkół do skomplikowanej sytuacji zdalnego nauczania całych klas (30 uczniów). To efekt innowacji czerepaka i tradycyjnego opowiadania o tym co podobno zrobił a czego rzeczywiście nie uczynił. Duża gęba została zweryfikowana przez próbę rzeczywistą. Rodzic obwinia nauczyciela, czasem słusznie, w sytuacji gdy okazało się, że będąc przez czerepaka przygotowani do lotu kosmicznego, nauczyciele mieli go wykonać na drzwiach od stodoły. Handlowa natura czerepaka.
A do kogo dzieci chodzą na korki? Czy do pani sklepowej, hydraulika, a z fizyki do elektryka. To jednak nauczyciele uczą, kiedyś sami uczyliśmy się, i nikt nie musiał pilnować. Problem teraz w tym, że te dzieci nie potrafią czytać ze zrozumieniem tekstu, nie potrafią poprawnie zdania zbudować (ale i pani z urzędu też ma z tym problem). Dlaczego 3/4 mniej uczniów uczestniczy w lekcjach, za to gdzie jest w tym czasie dziecko, odpowiada rodzic! Co do kontroli, nauczyciele nie muszą się przygotowywać, to czy w klasie, czy przed monitorem, dalej uczymy. Nikt nam nie pomaga, a na pewno nie urząd, który ma to zapisane w ustawie! Gdzie są bezpieczne platformy do nauki, gdzie sprzęt, gdzie szkolenia. Nie chodzi tu o to czego uczymy (bo to nie kompetencje urzędu), tylko o pieniądze.
Zyga, ty chłopie od tej zazdrości zaraz zawirusujesz się, dobrze że znowu ta oświata, to popiszesz, ale Twojego idola tam nie ma, i tylko żal ci pozostał, teraz masz cud miód, ale ty biedaku pękasz, bez korony, zalecam poczytać może "Korona królów", o za trudne, to może jakiś Harlekin, to taki twój poziom.
Coś dużo tutaj o SP 21. Czyli coś tam jest na rzeczy, uderz w stół, a nożyce (nauczyciele) się odezwą. ! Może tam trzeba na początek ogarnąć niepanujących nad nauczaniem (nie tylko zdalnym)
O 21 to komentarze pisze jedna sfrustrowana mamuśka. Co jest całkowicie nieuzasadnione. Są takie co latają bez przerwy na skargi, ale dziecka nie potrafią wychować, tylko oczekują że nauczyciel za nie wychowa. A dziecko... szkoda gadać. Tak samo pyskate i roszczeniowe jak matka. To się z domu wynosi. Ja wybrałem ta szkołę dla moich dzieci, mimo że nie jestem z rejonu. Szkoła jest ok. Nie ma szkół idealnych. Nawet prywatnych. Naprawdę nie rozumiem dlaczego ten ktoś kto tak żyga na szkołę, nie zabierze swojej "Pociechy" do innej. Aha, moje dzieci nie maja korków, a uczą się wzorowo. Pewnie dlatego że taki jest nasz priorytet, wymagamy i dopilnowujemy. A opluwanie nauczycieli za warunki jest żenujące. Jakby oni to wszystko wymyślili. Logiczne myślenie się kłania.
Ciekawe, że w mieście jest jeden lub kilku handlowców przesiadujących całe życie na partyjno - kolesiowskich posadach i ciągle chcą być "oni". Czerepaków znajdziesz w takim mieście kilkuset, szczególnie na funkcjach samorządowych. On uważa że jest tym jedynym, właściwym. Głosi pogląd , że musi być idolem dla mieszkańców. Jest zdrowy na głowie? Niewiele się napracował ale zawsze w korycie (nie przy korycie) i samochwała z dużą gębą. Czyta nawet harlekiny bo to jego poziom i rozumie je. Członek i słupnik. Zawsze gdy o czerepaku ktoś pisze, to on woła "to ja, tutaj jestem". Bardzo chce się przedstawić jako cwaniak, kunktator i nierób. Taki jest właśnie czerepak, kiedyś zwany towarzyszem. Członek. Trudno kogoś z nazwiska zaliczyć do czerepaków, ale ten jeden sam się zgłasza - "to ja".
a już tak nudno było, uważnie czytasz, ale problem ze zrozumieniem jest, no tak histerycznie chciałoby się sięgnąć idola, a tu masz, znowu ci nie wyszło w życiu. Uważaj na koronę...
Niestety, ale to, co dzieje się w tych szkołach to tragedia. Mamy zazwyczaj 1 lekcję dziennie pomimo, ze na planie jest napisane 3-4. Terminy prac domowych i ich złożoność przytłaczają niejednego z nas. W tym trudnym czasie potrzebujemy pomocy od nauczycieli, a otrzymujemy jedynie kolejne prace domowe i rozprawki. Na każdej lekcji większość osób wycisza nauczyciela, mikrofon i robią co chcą. Przez ten miesiąc NIC się nie nauczyłam. Lekcji jest tak mało, że nie wiem nawet czego się uczyliśmy w tym czasie, bo wszystko zapomniane.
Dla mnie jedynym przegieciem jest dolowanie dzieci ocenami z bzdurnych przedmiotow typu technika .Przerost formy nad treścią u niektórych trwa w czasie oandemii jak i przed nia
Moi drodzy po co te kłotnie. Wszyscy dobrze wiemy, ze gdyby wszyscy rodzice byli dobrze wykształceni, to nauczyciele byliby bezrobotni. Cały problem polega na tym, że nasze wspaniałe grono pedagogiczne zrobilo sobie z naszych domów szkołę a swoją pracę na nas rodziców. Skoro zadajecie dzieciom materiał, który przerobilibyście na lekcji, to poco jeszcze jakieś prace domowe. Czyżby nasza wspaniała klika, która obraża rodziców nie rozumiała, że zdalne nauczanie odbywa się w domu? Przecież jest zakaz zadawania prac domowych i to odgórnie. Nasza wykształcona klika nie rozumie też , że nie wszystkie dzieci mają laptop dla siebie i mogą brać udział w lekcjach on-line. O kształceniu dzieci z dysfunkcjami i ich rodzicach to już wogóle nie wspomnę. Proszę mi powiedzieć drodzy super nauczyciele ja dziecku z autyzmem w drugiej klasie szkoły podstawowej mam wytłumaczyć na czym polega przemienność mnożenia, dopełnienia dziesiątek i czytania ze zrozumieniem. Każdy z nas rodziców chodził do szkoły i uczył się tak jak się uczył. Proszę nie obrażać rodziców, którzy bez scenariuszy zajęć odwalają za Was robotę w tym trudnym czasie. Mam nadzieję, że po tym trudnym czasie moje dzieci będą mówiły do mnie mamo, a nie proszę pani. Poza tym wszystkie dzieci w tym trudnym czasie są prymusami.