Zebrano ponad 12 tys. podpisów, czyli prawie tyle, ile Prezydent Nowaczyk zdobył głosów w wyborach prezydenckich. Czy spodziewał się Pan, że elblążanie w takiej ilości poprą referendum?
Chyba na początku nikt się nie spodziewał. Ja nie byłem wyjątkiem. Czas pokazał, że mieszkańcy interesują sie, bardziej niż nam się wydawało, sprawami swojego miasta. Na bieżąco śledzą sprawy, które się toczą wokół nich, recenzują sposób i styl sprawowania władzy przez swoich wybrańców. Zależy nam po prostu na dobru miasta, w którym żyjemy na co dzień. Duże uznanie należy się również Grupie Referendalnej, która tak skutecznie potrafiła dotrzeć do elblążan ze swoimi argumentami.
Radny Jerzy Wilk przyznał, że wśród tych podpisów jest i Jego. Czy Pan też pisemnie poparł referendum?
Niezręcznie byłoby mi podpisać się pod inicjatywą referendalną dotyczącą odwołania Rady, której jestem członkiem. O tym, czy nadszedł czas oceny powinni decydować ci, którzy nas wybrali, nie my sami. Ale jeśli elblążanie zdecydują, że jest taka potrzeba i do referendum dojdzie, my również będziemy musieli zdać ten egzamin z demokracji. Wyborcy będą na nas patrzeć i oceniać.
Sojusz Lewicy Demokratycznej bacznie obserwował grupę referendalną i jej poczynania. Oficjalnie nie poparliście jednak ich działań. Dlaczego?
Z kilku powodów. Po pierwsze wyznajemy zasadę, że jeżeli ustawodawca, a to przecież ludzie wybrani przez nas, zdecydował o kadencyjności to powinniśmy starać się tę kadencyjność wypełnić. Nie za wszelka cenę oczywiście, ale przynajmniej próbować. Po drugie nie chcieliśmy, aby Grupa Referendalna już na początku skażona została jakimkolwiek zabarwieniem politycznym. To był ruch społeczny i chcieliśmy, aby takim pozostał do końca. Wśród członków i sympatyków SLD jest również wielu niezadowolonych z rozwoju sytuacji w naszym mieście. Oni także aktywnie angażowali się w tę akcję, ale bardziej z potrzeby serca niż sympatii, czy antypatii politycznych.
Zebranie podpisów to jedno. Aby referendum nie zostało odwołane potrzebna jest jeszcze odpowiednia frekwencja. Czy uważa Pan, że elblążanie tłumnie wezmą udział w głosowaniu?
Przyznałem już, że nie byłem optymistą jeżeli idzie o zebranie podpisów pod wnioskiem o referendum. Wcześniej nie myślałem w ogóle o prawomocności samego referendum. Dzisiaj po zakończeniu pracy Grupy Referendalnej i sygnałach od coraz bardziej niezadowolonych elblążan dochodzę do wniosku, że frekwencja może być wysoka. Czy wystarczająca? Życie pokaże.
Podczas referendum zostaną zadane dwa pytania. Mieszkańcy będą mieli okazję osobno ocenić prezydenta Grzegorza Nowaczyka i Radę Miejską. Czy myśli Pan, że może dojść do sytuacji, w której zostanie odwołany jedynie Prezydent?
Możliwości jest kilka. Od odwołania obu organów miasta, poprzez odwołanie tylko jednego do nieodwołania żadnego, lub unieważnienia referendum z braku wystarczającej frekwencji włącznie. Z tego co wiem, wymagana będzie inna frekwencja w sprawie odwołania Rady i ona musi być wyższa od tej, wymaganej przy odwołaniu Prezydenta. Może dojść do sytuacji, w której odwołany zostanie jedynie prezydent, ale to w dalszej perspektywie byłoby niekorzystne dla nowo wybranego prezydenta, gdyby okazało się, że jest z innej opcji niż obecna większość w Radzie. Władza wykonawcza powinna dysponować wystarczającym zapleczem w Radzie Miejskiej dla możliwości realizowania swojego programu wyborczego.
Gdyby doszło do sytuacji, że referendum by się odbyło, a prezydent zostałby odwołany, czy sądzi Pan, że pan Grzegorz Nowaczyk będzie ponownie ubiegał się o to stanowisko?
Nie sądzę. Myślę, że zdawałby sobie sprawę, że skoro został odwołany to społeczeństwo chce zmian i nie sądzę, by wtedy wystartował ponownie.
W takim razie na jakim stanowisku by Go Pan widział?
Nie ma dzisiaj dobrej praktyki i takiej kultury politycznej, w której następcy nie dyskredytują dokonań poprzedników i ich samych. W której władza korzystałaby z doświadczenia ludzi kierującymi losami miasta. To doświadczenie i błędy, na których się uczyli to duży kapitał, który należałoby zagospodarować. Na pytanie, jakie stanowisko dla ustępującego prezydenta? Odpowiem. Oby nie takie, jakie on zafundował swoim poprzednikom.
A kogo widziałby Pan na stanowisku prezydenta Elbląga?
Chętnych do ubiegania się o to stanowisko jest sporo. Ciężko mi dzisiaj wskazać na kandydata, który potrafiłby zmierzyć się z bardzo trudną sytuacją miasta, a jeśli idzie o finanse to nieomal z katastrofą. Decyzję o poparciu konkretnego kandydata będziemy mogli podjąć dopiero po przedstawieniu programu. Programu, w którym pokaże on, w jaki sposób, jakimi konkretnymi działaniami zamierza wyprowadzić nasze miasto na prostą. Nie trzeba wytrawnego ekonomisty, aby stwierdzić, że doprowadzenie do wypracowania nadwyżki dochodów bieżących nad bieżącymi wydatkami wiązać się musi z podjęciem trudnych, niepopularnych, ale koniecznych decyzji uderzających w różne grupy społeczne naszego miasta. Dlaczego mówię o nadwyżce? Bo jest ona niezbędna do inwestowania. W nadchodzącej perspektywie finansowej Unii Europejskiej brak środków na udział własny uniemożliwi nam korzystanie z miliardów euro, jakie otrzymaliśmy na ostatnim szczycie. Czy kandydaci będą mieli na tyle odwagi i determinacji, by zamiast obiecywać „dla każdego coś miłego” przedstawić plan niezbędnych cięć i oszczędności ? To trudne. Trudne tym bardziej, że w perspektywie kolejnych wyborów daje małe szanse na reelekcję i wygraną ich zaplecza politycznego Wierzę jednak że ktoś taki się znajdzie. Wierzę, że w debacie społecznej uda się wypracować najlepsze rozwiązania prowadzące do sukcesu. Wierzę w zbiorową mądrość i odpowiedzialność.
Czyli Pan nie kandydowałby na to stanowisko nawet, gdyby został Pan poproszony przez swoje ugrupowanie, aby reprezentować je w wyborach?
Jeśli chciałbym kandydować, a wcale się do tego nie palę, to chcąc być w zgodzie z własnym sumieniem w programie wyborczym zaproponowałbym między innymi te niepopularne działania, o których mówiłem wcześniej. Czy tym porywa się swoje zaplecze? Czy takiego kandydata chciałaby lewica?
Jeżeli nie Pana, to kogo?
Przede wszystkim trzeba wypracować program, z którym pójdziemy do wyborów. Ten, z którym szliśmy poprzednio musimy zmodyfikować. Zmieniły się uwarunkowania zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne. W dobie kryzysu i problemów finansowych miasta należy na nowo ustalić listę priorytetów. Wiele propozycji poprzedniego programu musi z niego całkowicie wypaść, inne muszą poczekać na lepsze czasy. Trzeba dokonać ponownej analizy zasadności i możliwości realizacji rozpoczętych i planowanych inwestycji. Bezkrytyczna kontynuacja zadań z poprzedniej kadencji okazała się ponad możliwości naszego budżetu. Niewykluczone, że niektóre inwestycje realizowane w ostatnim okresie nie powinny być wcale rozpoczęte, lub ich realizacja ograniczona bądź wydłużona w czasie.
Jakie inwestycje ma Pan na myśli?
Przede wszystkim inwestycje infrastrukturalne. Wiem, że łatwo jest mówić, gdy mleko się rozlało, ale trzeba było się zastanowić nad koniecznością realizacji remontów dwóch mostów na rzece, równolegle dróg 503 i 504, które spowodowały paraliż komunikacyjny w mieście.. Inwestycje kubaturowe na Starym Mieście. Czy były niezbędne teraz? Wszystkie inwestycje są ważne i miastu potrzebne. Wśród nich są ważne i ważniejsze. My powinniśmy się koncentrować na najważniejszych.
Które są najważniejsze?
Te, które pozwalają w sposób bezpieczny prowadzić interesy naszym przedsiębiorcom, które ściągną do nas inwestorów z zewnątrz, które poprawią komfort życia naszych mieszkańców i zachęcą do przyjazdu do nas ludzi z innych regionów. Nie trzeba jeździć do Trójmiasta. Nie musimy szukać wypoczynku daleko tym bardziej, że nie wszystkich na to stać. Stać nas i potrafimy stworzyć swoje przyjazne miejsce na ziemi w Elblągu. I je stworzymy. Myślę, że prędzej, niż nam się dzisiaj wydaje.
Wróćmy jeszcze do pytania o ewentualnego kandydata na fotel prezydenta Elbląga. Kto powinien go zająć z ramienia SLD?
Nie mogę wyrażać prywatnej opinii, bo to Rada Miejska SLD podejmie w tej sprawie decyzję w stosownym czasie. Mamy kilka osób, które naszym zdaniem byłyby dobrymi kandydatami na to stanowisko. Najważniejszy jest jednak program. Rozpoczęliśmy prace nad jego dostosowaniem do obecnych realiów. Jak przyjdzie czas pokażemy nasze propozycje programowe i dobrego kandydata. Dzisiaj nie znamy jeszcze rozstrzygnięć referendum. Nie chcemy robić falstartu.
A z innych opcji politycznych?
Pojawiają się na horyzoncie między innymi nazwiska tych kandydatów, którzy startowali w poprzednich wyborach. Myślę, że nadal będą chcieli spróbować swych sił. Komitety wyborcze być może będą chciały postawić na nowe twarze. Czy jednak wystarczy czasu na ich wypromowanie? Wszystko jest możliwe. Może się tez okazać, że wylecą jakieś trupy z szafy.
Wieść gminna niesie, że ewentualnym następcą Prezydenta Nowaczyka miałby być pan Antoni Czyżyk. Czy sądzi Pan, że PO wystawiłaby pana Czyżyka jako swojego kandydata?
Jeżeli zostanie odwołany prezydent z Platformy Obywatelskiej, to myślę, że żaden inny kandydat z tej opcji nie będzie miał szans i nieważne czy to będzie pan Czyżyk, czy ktoś inny.
Przeprowadziliśmy sondę wśród przypadkowo spotkanych elblążan, by sprawdzić co mają do powiedzenia na temat ewentualnego referendum i sytuacji w Elblągu. Opinie były podzielone. Pana zdanie jest bardziej jednoznaczne?
Skoro doszło do referendum to znaczy, że spora część społeczeństwo jest niezadowolone z tego, co dzieje się w mieście, zniesmaczone stylem sprawowania władzy. Jeżeli dojdzie do tego, że mieszkańcy zdecydują o odwołaniu władzy będą wybory i nowy prezydent. Jeśli nie, dotychczasowa władza będzie musiała przeprowadzić rachunek sumienia. Mam nadzieję, że przeanalizuje dotychczasowe swoje działanie i nauczona tym przykrym doświadczeniem, zrozumie swoje błędy, zacznie inaczej prowadzić sprawy miasta. To też jest możliwe. To nie jest tak, że ta ekipa nie potrafiłaby robić tego lepiej. Cały czas powtarzam, że w każdej formacji, w Platformie również, są ludzi mądrzy, inteligentni i pracowici. Mam jednak wrażenie, że obecny prezydent otoczył się (a może go otoczyli) nie tymi ludźmi, którymi powinien.
Prezydent Grzegorz Nowaczyk wygrał wybory z takimi hasłami jak otwartość, transparentność. Przez cały czas, kiedy podpisy były zbierane, ani Prezydent, ani Platforma Obywatelska nie odnosiły się do tego. Nie starały się pokazać mieszkańcom, dlaczego warto wstrzymać się z referendum. Kiedy było już oficjalnie wiadomo, ile podpisów udało się uzyskać została zwołana konferencja prasowa, podczas której poseł Elżbieta Gelert oraz radni Jerzy Wcisła i Antoni Czyżyk zapewniali, że PO będzie wychodzić do obywateli, będzie ich lepiej informować. Czy Pana zdaniem nie było za późno na taki ruch?
Lepiej późno niż wcale. Dobrze, że władza się opamiętała i skonstatowała, że trzeba rozmawiać ze społeczeństwem, trzeba mówić o tym, co się robi, oraz o swoich zamierzeniach. Myślę, że każda władza w obliczu referendum zachowywałaby się podobnie. Na e-mail’e dostaliśmy modyfikację uchwały dotyczącej podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej, w której przesuwa się termin jej wprowadzenia je z marca na lipiec. To też jest efekt zbliżającego się referendum. Pewnie jest to robione pod publikę, ale trudno się temu dziwić. Myślę, że do referendum będziemy mieli do czynienia jeszcze z kilkoma takimi posunięciami.
Chciałam zapytać o byłego prezydenta Elbląga, Henryka Słoninę, który został doradcą Marszałka naszego województwa, Jacka Protasa. Jak Pan ocenia decyzję prezydenta Słoniny o podjęciu współpracy?
Ta decyzja zaskoczyła wielu. Przypominamy sobie stosunek do poprzedniego prezydenta, jaki mieli obecnie rządzący na początku kadencji. Przykro było słuchać. Po przejęciu władzy i Prezydent Nowaczyk, i jego zaplecze mówili o zerwaniu z dotychczasowym stylem rządzenia, z tym wszystkim, co mogło kojarzyć się z poprzednią władzą. Do tej pory wszystko robione było źle, ale teraz będzie inaczej, czytaj lepiej. Znam Prezydenta Słoninę od lat. Chcę wierzyć, że zgodził się na pracę u Marszałka z czystych pobudek. Ale przyznaję, że skojarzenia związane z czasem, kiedy się na to zdecydował są aż nadto czytelne.
To sposób na to, by osoby popierające prezydenta Henryka Słoninę poparły prezydenta Nowaczyka?
Na początku kadencji nic nie wskazywało na to, żeby ta władza chciała skorzystać z doświadczenia prezydenta Słoniny. Nie mogę wykluczyć, że od dłuższego czasu takie pomysły krążyły w kręgach Platformy , ale chociaż by to była najprawdziwsza prawda to w tym momencie, chwilę przed referendum, powołanie prezydenta na stanowisko doradcy Marszałka Protasa zawsze będzie korzyło się z tym, że jest to próba przeciągnięcia zwolenników prezydenta Słoniny na swoją stronę.
Myśli Pan, że to skuteczna próba?
Życie pokaże. To nie jest tak, że wszyscy ludzie, którzy popierali kandydaturę Henryka Słoniny w wyborach dwa lata temu, dzisiaj, w momencie, kiedy prezydent przeszedł na doradcę Marszałka, zagłosują na Platformę. Nie ma takiej prostej zależności. Część ludzi pomyśli, że skoro przeszedł, to my swoją sympatię też tam skierujemy. Duża część urażonych nie tylko nie poprze, ale wręcz zamanifestuje swoje niezadowolenie głosując przeciw. Nikt nie jest w stanie przewidzieć jaki to będzie procent.
Jeżeli dojdzie do sytuacji, w której referendum się odbędzie, ale zostanie unieważnione z powodu zbyt małej frekwencji, to co w pierwszej kolejności powinna uczynić władza, by zmienić nastawienie elblążan i pokazać, że w naszym mieście może dziać się dobrze?
Nie chciałbym podpowiadać. Wydaje mi się, że przede wszystkim powinna nastąpić rekonstrukcja gabinetu zarządzającego miastem. To nie jest przypadek, że tak wielu ludzi jest niezadowolonych z obecnego stylu rządzenia. Jeżeli w referendum większość zagłosuje przeciw odwołaniu to władza może uważać, że styl rządzenia jest dobry, a ludzie, którymi otoczył się prezydent są kompetentni i trzeba to pozostawić tak, jak jest. Jeżeli jednak większość zagłosuje za odwołaniem, ale z powodu zbyt małej frekwencji referendum zostanie unieważnione, to powinno nastąpić bardzo duże przemodelowanie w strukturach władzy i to nie tylko w samym Ratuszu, ale również w jednostkach podległych. Pan prezydent powinien się zastanowić, czy na pewno postawił na dobre osoby.
Pan Jerzy Wilk stwierdził, że dobrze by było zrezygnować z niektórych Departamentów. Pan również tak uważa?
Trzeba szukać oszczędności w wydatkach bieżących. Można to uzyskać m. in. dzięki temu o czym Pani mówi, choć nie tylko. Źle się dzieje, kiedy w budżecie na rok 2013 Rada Miejska głosami Platformy Obywatelskiej kieruje 3 mln zł na promocję Miasta, a tylko 1 mln zł na Szpital Miejski. To zły kierunek. To nie na te priorytety powinniśmy stawiać.
A co z aquaparkiem? Czy ten pomysł powinien zostać odsunięty na później?
Tak. Aquaparki, nawet te, które zostały wybudowane dużym wysiłkiem gmin, mają problemy finansowe. To są bardzo duże koszty związane z amortyzacją i bieżącym utrzymaniem. Zakładając, że Aquapark miałby się bilansować ceny biletów musiały by być tak drogie , że elblążan nie byłoby na nie stać. Myślę, że zamiast aquaparku, na który nie mamy pieniędzy, dobrze by było na bazie naszego kąpieliska miejskiego zrobić kilka mniejszych basenów odkrytych, które byłyby wykorzystywane w okresie letnim. Jak się nam polepszy to będzie można pomyśleć o zabudowie, o zjeżdżalniach, a docelowo o aquaparku.
Szczególnie, że powołanie prezes spółki aquaparku, z pensją 6,5 tyś. zł tylko rozzłościło elblążan.
Samo utworzenie spółki wyposażonej w 10-cio tysięczny kapitał dawało do myślenia. Ale powołanie prezesa z takim wynagrodzeniem to już kuriozum. To jest jedno z tych działań władzy, które nie znajdują zrozumienia wśród elblążan i trudno się temu dziwić. Tym pociągnięciem władza strzeliła sobie w kolano.
Czyli dużo pracy przed obecną lub ewentualnie przyszłą władzą.
Bardzo dużo. Uważam, że kandydaci, jeżeli dojdzie do wyborów lub obecny prezydent, jeśli nadal pozostanie, powinni przedstawić nowe realistyczne programy. Będą one z pewnością bolesne, ale przez to prawdziwe. Mieszkańcom należy się informacja o faktycznej kondycji naszego miasta i recepta na jej uzdrowienie. Nie można w nieskończoność mamić społeczeństwa i obiecywać rzeczy, na które nas normalnie nie stać. Trzeba pokazać warianty wyjścia z kryzysu, bo przecież kiedyś z tego kryzysu wyjść trzeba.
Z radnym Januszem Nowakiem rozmawiała
panie radny : nie krec pan ta wladza nie chciala i nien chce z nikim rozmawiac , jak zaczal sie pozar to zaczeli kopac studnie , jestes pan mlody i jestes pan menadzerem , to moze startuj pan na prezydenta i pokaz pan jak uratowac nasze miasto
A co pan zrobił panie radny? nic? wszyscy panu przeszkadzali i byli przeciwko panu? po referendum tez się pożegnamy!
Wywiad dłuuuuuugi i wyczerpująco nudny, stąd aż tyle komentarzy?
Pytanie o najważniejsze inwestycje a w odpowiedzi same frazesy, a wystarczyło powiedzieć ""nie wiem"".
Droga autorko - referendum nie będzie jak to napisałaś "odwołane" ponieważ na pewno odbędzie się. Odwołane to mogło być gdyby nie zebrano odpowiedniej liczby podpisów.
Przyznam, że to bardzo mądra i wyważona wypowiedź, wielki szacunek! W przeciwieństwie do bełkotu Wilka. Słowa pana Nowaka "...ręcznie byłoby mi podpisać się pod inicjatywą referendalną dotyczącą odwołania Rady, której jestem członkiem. O tym, czy nadszedł czas oceny powinni decydować ci, którzy nas wybrali, nie my sami...." świadczą o klasie i mądrości. Przyznam, że jestem zaskoczony bardzo pozytywnie.
wowka szuka sobie miejsca, bo eko to trup w szafie, popiera Nowaka, który przez 2 lata był w ,,cichej " koalicji z PO i głosował razem z nimi za podwyżkami czynszu. A teraz jest za a nawet przeciw. Kompromitacja panie Nowak
za Aquaparkiem Nowak też głosował a tu mówi coś innego. Głosowanie z listopada : 19 za (w tym całe SLD), 1 przeciw (Wilk) i 2 wstrzymujących (z PiS). Gdzie pana wiarygodność panie Januszu Nowak ?
Kamilo przeanalizuj cła czego ZBK na zlecenie UM wstrzymał sprzedaż mieszkan komunalnych lokatorom.
Nowak i SLD są skończeni - oni są jak Anglia i Francja przed 39 r. w stosunku do Polski .Niby sojusz podpisany na początku kwietnia 39 i pomoc handlowa oraz pożyczki .To wszystko " ***o" warte ,bo i tak nas sprzedali Stalinowi.Ci spadkobiercy zrobią to samo.