Parę minut przed 7 w sali egzaminacyjnej jest już komplet osób, które chcą zdobyć prawo jazdy. W towarzystwie daje odczuć się stres, chwilę później ulatuje wraz z wiadomością, że pomyślnie zaliczono teorię, ale na tym stres się nie kończy, a wręcz przeciwnie – dopiero zaczyna. Wszyscy pojawili się już na zewnątrz w oczekiwaniu na wywołanie na plac egzaminacyjny. Emocje sięgają zenitu, a okazuje się, że wcale tak być nie musi...
Kontynuując nasz cykl artykułów związanych ze szkoleniem kierowców, pod wspólnym tytułem "Jak wybrać dobrą szkołę jazdy?", dziś wspólnie z egzaminatorami Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Elblągu wgłębiamy się w temat egzaminu na najbardziej obleganą kategorię B.
- Niewątpliwie najczęściej w pomyślnym zdaniu egzaminu przeszkadza udzielający się stres – przyznaje Henryk Biedulski, egzaminator nadzorujący w elbląskim WORD.
Okazuje się, że wiele osób egzamin na prawo jazdy obarcza większym stresem, niż na przykład egzamin maturalny. Wszystko to najczęściej wynika z braku pewności siebie, a co przez to idzie najczęściej niedostatecznego przygotowania podczas szkolenia.
Wszystko zaczyna się od teorii...
- Egzamin teoretyczny nie wymaga zbyt obszernego komentarza, gdyż nie zdanie go świadczy tylko i wyłącznie o niedouczeniu bądź wyuczeniu się na pamięć pytań i odpowiedzi z dostępnej bazy pytań – zdradza jeden z egzaminatorów.
Pytania podczas egzaminu mogą nieznacznie różnić się od tych, które dostępne są w internecie. Egzaminowany trafiając na pytanie, którego nie widział, bądź nie nauczył się, zaczyna stresować się i popełnia błędy, zamiast pomyśleć nad zadaniem.
Poza tym podczas egzaminu praktycznego wychodzi często na jaw, że zdający nie znają obsługi klawiatury egzaminacyjnej, co świadczy o złym przygotowaniu przez ośrodek szkolenia kierowców. Jednak dopiero podczas egzaminu praktycznego zaczyna się walka o przetrwanie do końca, co nie zawsze świadczy o pomyślnie zdanym egzaminie. Czas poruszyć najbardziej interesujący moment – błędy podczas egzaminu praktycznego.
... aż przechodzimy do praktyki na placu
Egzaminator wywołuje osobę z nazwiska, a następnie sprawdza poprawność jego danych. W tym momencie zaczyna się już pierwszy etap egzaminu, czyli obsługa pojazdu. Na początek należy wskazać wlewy oraz miejsca pomiarowe płynów eksploatacyjnych. Następnie pod lupę idą wszystkie światła. W tym miejscu pojawiają się już problemy.
- Najczęściej z pośpiechu zdający zapominają o sprawdzeniu wszystkich świateł. To, że światła awaryjne działają, nie znaczy, że po włączeniu kierunkowskazu zacznie on działać. Ponadto zdarza się zapomnieć zdającym sprawdzenie światła stopu i biegu wstecznego – dodaje egzaminator WORD.
Dobrze przygotowany samochód to podstawa
Następny etap jest bardzo często decydującym o pomyślnym zdaniu egzaminu, a mianowicie przygotowanie samochodu do jazdy oraz jazda po wyznaczonym pasie ruchu. Wszystko zaczyna się od ustawienia fotela, poprzez kierownicę i kończąc na lusterka. Niby łatwe zadanie, z którym powinien sobie poradzić każdy, ale okazuje się, że wielu osobom sprawia to trudność.
- Często taki przyszły kierowca ustawia sobie fotel tak, że ma prawie nos przy kierownicy. Wówczas nie ma szansy na szybką i prawidłową reakcję, bo jego pole widzenia ogranicza się wówczas do ok 20-30 metrów. Jeżeli przyjąć, że jedzie z prędkością około 10 metrów na sekundę i dojeżdża do miejsca, gdzie coś się może wydarzyć, to trudno jest mówić wówczas o opanowaniu pojazdu. Zanim podejmie decyzję to minie sekunda, czy dwie, trzeba doliczyć kolejną sekundę na reakcję, to mamy w sumie trzy sekundy, czyli przejechane 30 metrów. Wniosek jest prosty – złe ustawienie fotela – przyznaje egzaminator.
- Na tym się wcale nie kończy, bo większość nie potrafi prawidłowo ustawić lusterek. Kiedy zdający ustawi lusterka, stoję za samochodem i widzę, że ustawił je źle. Nie wiem skąd pomysł na ustawienie lusterek tak, aby widzieć tylne koło i zderzak. W mieście taka osoba nie ma szans na bezpieczną zmianę pasa i szybką orientację. Prawidłowo ustawione lusterko jest wtedy, kiedy widać część samochodu, a reszta to droga – zwrócił uwagę kolejny egzaminator.
Przy takim błędnym przygotowaniu, dalsza część egzaminu rzeczywiście staje się walką o przetrwanie. Tak wcale być nie musi – wystarczy zastosować się do porad, a jazda po placu i w mieście okaże się czysta przyjemnością.
Prosta sprawa, a na końcu zakręt
Zadanie proste – przejechać wyznaczony odcinek do przodu i do tyłu, przy czym przy każdym końcu znajduje się koperta, w której musimy zatrzymać się. Najczęściej zdarza się w tych miejscach, że samochód nie jest dostatecznie dobrze zaparkowany, czyli wystaje poza kopertę. Należy pamiętać, że jazda musi być płynna, czyli nie można zatrzymać się i ponownie ruszyć, lecz całą długość przejechać za jednym razem – dotyczy to jazdy na wprost i do tyłu.
- Jeżeli mówimy o jeździe tyłem, to tutaj ponownie pojawiają się problemy. Zdecydowana większość zdających jest nauczonych, że przy drugim pachołku ma wykonać określoną ilość obrotów i wyprostować kierownicę przy którymś kolejnym – wyjaśnia Henryk Biedulski, który również na co dzień egzaminuje przyszłych kierowców.
Rzeczywiście ten punkt jest gorącym tematem każdego egzaminu, a trzeba pomyśleć w ten sposób, że owy wyznaczony łuk to może być nasz pas ruchu np. podczas parkowania samochodu w mieście – wygląda to tak samo, z tym, że nikt nie ustawia nam w mieście pachołków. Kolejna bardzo ważna sprawa, to fakt, że podczas jazdy wstecz kierowca musi obserwować drogę przez szybę i dodatkowo korzystając z lusterek, a nie na odwrót. Ten błąd często owocuje poprawą zadania.
Lepiej ruszać bez palenia sprzęgła
- Po zaliczonym placu przychodzi moment na ruszanie na wzniesieniu. Tutaj też pojawiają się kwiatki, bo albo puszczają zbyt powoli sprzęgło, albo dociskają gaz prawie do podłogi, aż czuć smród palonego sprzęgła. Nie wiem czy ponownie stres, czy brak przygotowania ze strony szkoły – komentuje kolejny etap egzaminu Henryk Biedulski.
Po tym zadaniu przychodzi moment, kiedy trzeba wyruszyć w miasto. Tutaj zdarza się najwięcej błędów. Jeden z nich już poruszyliśmy omawiając przygotowanie samochodu do jazdy. Teraz przedstawimy pozostałe typowe jak i mniej typowe błędy.
Błędy popełniane na mieście to temat rzeka
- Tutaj można stworzyć listę najczęściej popełnianych błędów, jak i opowiadać o tych najdziwniejszych, niestety większość z nich jest powtarzanych co skutkuje negatywnym wynikiem egzaminu. Najczęściej zdający zapominają włączać kierunkowskaz, albo używają go nieprawidłowo, co znowu świadczy o brakach w szkoleniu, ale myślę, że największym problemem jest brak zdecydowania i szybkich, przemyślanych manewrów. Przed chwilą zakończyłem jeden egzamin i podczas niego pewna pani między innymi zmieniając pas na Grunwaldzkiej, włączała i wyłączała kierunkowskaz co chwilę, bo nie mogła znaleźć wolnego miejsca, ale w końcu tuz przed linią ciągłą udało jej się – relacjonuje egzaminator.
- Egzamin w mieście składa się z pewnych zadań, które egzaminowany musi wykonać – m.in. zawracanie. Zdarzają się osoby, które wjeżdżają w ten sam pas ruchu, co z niego zjeżdżali, więc wychodzi na jaw, że nie wiedzą co to jest zawracanie. Na szczęście to sporadyczne przypadki. W większości błąd jaki popełniają, to zajmowanie pasa o przeciwnym ruchu. To dotyczy zarówno zwracania, jak i wyjeżdżania z parkingu. Nie zwracam na to tak bardzo uwagi, ale jeżeli ktoś musi przez zdającego zatrzymać się, to wymusza pierwszeństwo – mówi nam dalej egzaminator.
- Prawda jest taka, że zdający nie mają odpowiedniej synchronizacji ruchów przez co wykonywanie manewrów zajmuje zbyt dużo czasu i przez to najczęściej rodzą się błędy. Płynna jazda oraz dobrze zsynchronizowane manewry to egzamin bez błędów. Przyszli kierowcy jednak jeżdżą wolniej – tak jak mówiliśmy około 10 metrów na sekundę, czyli mniej więcej 40km/h – dodaje Biedulski.
Zdam, czy nie zdam..?
Okazuje się, że zdający podczas jazdy myślą o końcowym wyniku egzaminu, zamiast prawidłowej jazdy, o czym przekonał się pewien egzaminator. - Kiedy Pani dojeżdżała bardzo powoli do świateł na pierwszym biegu, spytałem się dlaczego tak robi. Odpowiedziała mi pytaniem: „czy to duży błąd?”. Taka osoba ma niskie szanse na pozytywny wynik egzaminu – przyznaje egzaminator.
- Temat błędów podczas egzaminu to temat bez końca. Moglibyśmy o nim rozmawiać godzinami, a i tak by zabrakło na to czasu – podsumował Henryk Biedulski.
Tak też rzeczywiście wygląda. Musielibyśmy napisać encyklopedię, aby poruszyć wszelkie popełniane błędy. Każdy zdający to inny przypadek i najczęściej błąd, o ile nie błędy. Stąd zapraszamy do dyskusji. W koemntarzach piszcie jakie popełniliście błędy podczas swojego egzaminu. Spojrzenie ze strony egzaminatorów już znacie, więc czekamy na wasze opinie.
Zobacz także inne artykuły z tego cyklu:
Jak wybrać dobrą szkołę jazdy? cz.1
Jak wybrać dobrą szkołę jazdy? cz.2
Jak wybrać dobrą szkołę jazdy? cz.3
Jak wybrać dobrą szkołę jazdy? cz.4
Fot. Milan
ja jutro zdaje i mam nadzieje ze trafie na porządnego egzaminatora a nie takiego co bedzie chcial mnie udupic na kierunku ;/ ze np. go za krotko mialem albo cos.. fakt stres to podstawa ...
ja za pierwszym razem jak zdawalam to egzaminator oblał mnie poniewaz nie ustapilam pierwszenstwa pieszemu. Sytuacja wygladala tak ze pieszy szedl wzdluz jezdni (nie przez nią), nie na chodniku tylko wlasnie na niej i akurat jak tam szedl były pasy. Nie wiedzialam do konca co zrobic bo nie widzialam czy chce przejsc czy nie. Zdecydowalam ze przejade i wtedy egzaminator dał mi po hamulcach. Jutro mam drugie podejscie i mam nadzieje ze tym razem sie uda :)
a ja chce ostrzec przed szkola jazdy lok
tylko nie zdawac w Elblagu! Egzaminatorzy wykanczaja kursantow psychicznie! Czy to normalne by zdawac po 8-15 razy????? To hamstwo i nic wiecej!!!!!!!!
Egzaminatorzy specjalnie oblewają z wordu w elblągu, .Znając słabe punkty na placu gdzie mogą ciągle oblewac jednych i tych samych osób.Gdzie za oblewanie otrzymują dodatkowe pieniędze.To jest wstyd i chanba.Ze kilka krotnie jeden i ten sam egzaminator oblewa kilka krotnie tą samom osobe.
Precz z takimy egzaminatorami z word z elbląga.
word utrzymuje się tylko i wyłącznie z opłat za egzamin. Najczęstszą przyczyną oblania egz praktycznego jest stres i egzaminatorzy o tym dobrze wiedzą. Zamiast pomóc rozładować, jeszcze go potęgują fucząc, głośno strofując, nerwowo zwracając uwage, a nawet krzycząc. Nic dziwnego że na placu odpada 90% zdających. Każda oblana osoba to kasa na ich pensje. Czysta ekonomia, wiec mdli czytając taki artykół. Sam zdaję już któryś raz i wiem że potrafie jeździć. Wykonam każdy manewr, ale wytrącony z równowagi przez kolejnego opryskliwego egzaminatora popełniam w stresie głupie błedy na słupkach. Nie dziwię sie, że ludzie woleli zapłacić i mieć świety spokój niż to przechodzić.
Mnie oblał na łuku za to że miałem lusterko delikatnie na linie skierowane. Cholera jak mam jechac przez ten plac skoro nic nie widze w lusterkach?
Ja mam już niedługo egzamin...jestem z Gołdapi i egzamin mam w Suwałkach... teraz jakoś jeszcze do mnie nie dociera, ale stres pewnie przyjdzie:o chciałam tak naprawdę polecić szkołe PANA IWANICKIEGO - Gołdap, najwyższa zdawalność i profesjonalne podejście...wyczula na zachowania egzaminatorów, które mogłyby mi przeszkodzić w zdaniu egzaminu:) myślę, że będzie dobrze:) dam znać czy zdałam:P pozdro wszystkim
Egzaminator w Pile oblał mnie za to,że 2 razy nie włączyłam kierunkowskazu .... Szatan jeden!!! tylko tyle ,a pierwszy egzamin oblany i łzy w oczach, teraz poprawka się liczy i nic więcej :)