Zabezpieczenie miasta w ciepło należy do zadań własnych gminy i jest jej powinnością. Natomiast sprawą honoru i ambicją każdej władzy, powinno być zaopatrzenie miasta w ciepło po możliwie najniższych cenach. W przypadku naszego miasta objawów tej ambicji na przestrzeni dwudziestu pięciu lat trudno się dopatrzyć delikatnie mówiąc.
W chronologicznym ujęciu u zarania przekształceń własnościowych, za kadencji wojewody elbląskiego Zdzisława Olszewskiego, w trakcie komercjalizacji przedsiębiorstw państwowych - przez nieuwagę zapewne - pozbawiono stu dwudziestotysięczne miasto źródła wytwarzania ciepła. Skomunalizowano przedsiębiorstwo zaopatrujące miasto w wodę, świadczące usługi gospodarki odpadami, oczyszczania ścieków i wiele innych pomniejszych zakładów państwowych. Elektrociepłownię nie uznano za firmę mająca strategiczne znaczenie miasta Elbląga i przekazano ją do zasobu spółek skarbu państwa. W zasobie miejskim pozostał EPEC z ponad setką kilometrów rurociągów i niewielką kotłownią, która w tamtym czasie nie była w stanie zabezpieczyć miastu chociażby ciepłej wody.
Dwadzieścia lat strategicznego bezhołowia
Przez wiele lat kolejni prezydenci Elbląga wywodzący się z SLD, PO i PiS traktowali EPEC jako synekurę i tak też wyglądały nominacje na stanowiska prezesów, dyrektorów i członków rad nadzorczych – czyli nominowano swoich, niekoniecznie kompetentnych ale beztroskich ludzi. Przez te lata nigdy nie powstała spójna, bezpieczna strategia zaopatrzenia Elbląga w źródło wytwarzania ciepła w racjonalnych cenach - nie powstała ani w ratuszu, ani w EPEC-u. Ważniejsze były rowerowe ścieżki, ławeczki, mosteczki, regulacja rzeczki, fontanny, parki wodne i temu podobne oczopląsy – tylko nie ciepło. W przeciwieństwie do wielu dużych miast w Polsce, zaprzepaszczono możliwość zabezpieczenia miasta na wiele lat, w nowoczesne źródło ciepła za unijne pieniądze, przy okazji rozwiązując problem na przykład utylizacji odpadów. Pisałem o tym w 2013 roku.
Gdy powstał problem spięcia budżetu miasta na rok 2010 rok, prezydent Słonina wpadł na absurdalny pomysł sprzedania EPEC-u Enerdze. Prezydent Nowaczyk z PO zafundował nam kompletnego ignoranta w sprawach ciepłownictwa, a prezydent Wilk z PiS-u, mimo że był o tym informowany, trzymał parasol ochronny nad prezesem prowadzącym z naruszeniem prawa firmę ku ruinie, serwując elblążanom jedną z najwyższych cen ciepła w Polsce. Dwa lata temu, my sami jako mieszkańcy, zafundowaliśmy prezydentowi Wróblewskiemu Radę Miasta złożoną w większości z oponentów a w sferze ciepłownictwa, oprócz radnego Klima z samych ignorantów. I tak oto po wielu latach doszliśmy do ściany bezradności i śmieszności. Bo tylko tak można zdefiniować sytuacje, kiedy były dyrektor EPEC-u, który nie był w stanie wynegocjować niższej ceny ciepła ( obecnie prezes Energi Kogeneracji ), z obecnym prezesem EPEC-u, ( poprzednio prezes Energi Kogeneracji), który nie był w stanie sprzedawać EPEC-owi ciepła ani o grosz taniej, mają przedstawić strategię zabezpieczenia miasta w energię cieplną i obniżenia jej ceny. Czy to nie jest sytuacja, którą wicepremier Gliński definiuje jako dom wariatów? - byłoby to śmieszne gdyby nie było prawdziwe.
Szantaż na początek
Otóż w swojej bezgranicznej bezczelności prezes Energi Wytwarzanie Robert Szaj, podczas Komisji Gospodarki Miasta Rady Miejskiej, która odbyła się w ubiegłym tygodniu, przekazał elblążanom taki mniej więcej komunikat – jak nie podpiszecie z nami umowy, nie zainwestujemy ani grosza a w 2020 roku wyłączymy wam ciepło, czyli inaczej mówiąc możecie nas cmoknąć.
A drugi łaskawca, prezes Energi Kogeneracja Krzysztof Żochowski dodaje, że jak oddacie nam Dojazdową, to może będzie trochę taniej. Prawda, że Grupa Energa to idealny partner do dialogu, wiarygodny i przewidywalny w długiej perspektywie czasowej. Protokół z posiedzenia tej komisji powinien być przedmiotem uważnej lektury dla prezydenta Wróblewskiego i analizy sytuacji w kontekście miasta Olsztyna - tam nie ma Energi ale jest pomysł na własne źródło ciepła.
Na przekór Enerdze nie ma sytuacji bez wyjścia
Dzisiaj klucze do pozytywnego dla elblążan rozwiązania tej patologicznej sytuacji znajdują się u prezydenta Wróblewskiego. Jest oczywiste, że mandat prezydenta obowiązuje do roku 2018, ale zważywszy na wagę decyzji i dalekosiężne jej skutki finansowe dla elblążan, prezydent Wróblewski powinien zapytać mieszkańców w drodze referendum, jaki wariant zabezpieczenia Elbląga w energię cieplną ma wybrać. Możliwe są dwie ścieżki podejścia do rozwiązania korzystnego dla elblążan jako odbiorców ciepła. Obie wymagają czytelnej deklaracji prezydenta o gotowości budowy własnego źródła ciepła, bądź źródeł ciepła. To dopiero pozwala na poważne rozmowy również z Grupą Energa.
1.Możliwa jest budowa przez EPEC lub partnerstwie publiczno-prywatnym, pięciu gazowych ciepłowni z kotłami o mocy 20 MW ulokowanych w różnych częściach miasta, tak aby zminimalizować odległości przesyłu a tym samym straty z nim związane. Takie urządzenia dostępne są w stosunkowo krótkim czasie i nie wymagają kosztownych instalacji eliminujących emisję pyłów i gazów powodujących kwaśne deszcze. Nie będę wymieniał nazwy firmy by uniknąć zarzutu reklamy, ale kocioł tej firmy pracuje w Kudowie Zdroju a firma go eksploatująca sprzedaje energię cieplną w cenie 65,74 zł/GJ netto. Ta sama firma w Kłodzku z ciepłowni opalanej węglem, sprzedaje energię cieplną - zapewne z zyskiem a nie ze stratą - w cenie 32,19 zł/GJ netto. Jak wynika z uczonych opracowań koszt wytworzenia energii cieplnej z gazu ziemnego, jest dwa razy wyższy od kosztu energii cieplnej wytwarzanej z węgla. W przypadku biomasy koszt wytworzenia energii cieplnej jest dwa razy mniejszy niż z węgla. Jak więc zatem jest możliwe, że Energa Kogeneracja wytwarzając z biomasy energię cieplną w miksie z energia elektryczną, sprzedaje miastu Elbląg energię cieplna w cenie 69,40 zł/GJ a w Kudowie Zdrój, za energię cieplną wytwarzaną z gazu, mieszkańcy płacą jak już wyżej wspomniałem 65,74 zł/GJ? Druga możliwość w tej opcji własnego źródła, to budowa ciepłowni połączonej ze współspalaniem odpadów, tak jak ma to być w Olsztynie.
2. Druga ścieżka to nie sprzedaż, ale utworzenie wspólnego źródła z Grupą Energa poprzez połączenie dwóch firm Energa Kogeneracja i EPEC. W tak nowo powstałej firmie, miasto miałoby wpływ rzeczywisty na kształtowanie ceny ciepła poprzez tak zwany uprzywilejowany udział. Jest to scenariusz bardzo prosty w realizacji z racji posiadania przez miasto Elbląg bardzo wpływowego posła Leonarda Krasulskiego. Grupa Energa to spółka skarbu państwa, a jedno słowo prezesa Jarosława Kaczyńskiego i temat ważny dla Elbląga zostanie załatwiony. To nie jest jakieś rozwiązanie nierealne - tak skarb państwa zabezpiecza interes państwa w strategicznych spółkach poprzez złotą akcję. Tak rozwiązuje się ostatnio problemy górnictwa poprzez łączenie elektrowni z zagrożonymi kopalniami.
Brak zgody na druga ścieżkę pozwoli prezydentowi Elbląga uruchomić pierwszą ścieżkę, a wtedy Grupa Energa w roku 2020 może w obiektach elektrociepłowni w Elblągu zrobić muzeum bądź dyskotekę – tak już kiedyś było w obiektach po dawnym Zamechu. Decyzja w tej sprawie należy do prezydenta Witolda Wróblewskiego, ale my mieszkańcy razem z wszystkimi elbląskimi parlamentarzystami, musimy stanąć za prezydentem murem, domagając się referendum, aby prezydent Wróblewski i poseł Krasulski w negocjacjach z Grupą Energa, mieli na stole negocjacyjnym argument woli wszystkich elblążan.
Stefan Rembelski
pierwszy z lewej i dwoje z prawej dopuscili sie niegospodarnosci. kiedy zostana wsadzeni do wiezienia?
Sama esencja "...Prezydent Nowaczyk z PO zafundował nam kompletnego ignoranta w sprawach ciepłownictwa, a prezydent Wilk z PiS-u, mimo że był o tym informowany, trzymał parasol ochronny nad prezesem prowadzącym z naruszeniem prawa firmę ku ruinie, serwując elblążanom jedną z najwyższych cen ciepła w Polsce. ..."
smutna prawda w tym liście Pana Stefana
o la la chyba pozwy będą!!!
Jak to wszystko z detalami przedstawione, tylko czy Nasz pan prezydent będzie zainteresowany?. Liczę na to, że radni na pewno też czytają i odważą się poruszyć ten temat, Sam pan Klim nic nie zrobi. Panie prezydencie ma pan podane rozwiązania jak uratować Nasze ciepło i żeby to ciepło było tańsze, tylko działać.Brawo panie Stefanie.
Ale za to wszyscy mają krawatki w czerwonym odcieniu. Ładne takie krawatki
Z cenami ciepła to nie do końca tak; Elbląg miał nie najgorsze ceny jeszcze w 2004 roku. GJ kosztował 43 złote, przy cenie węgla ok 210 PLN/t. Cenę udawało się utrzymać dzięki temu że za czasów prezydenta Słoniny Epec uzyskał zgodę właściciela na zakup od EZNS ciepłowni na Dojazdowej. Był to zdewastowany obiekt o mocy teoretycznej 25 MW, faktycznej 15. Po modernizacji siłami Epec ciepłownia uzyskała moc ok. 35 MW. Kolejne plany przewidywały budowę turbiny gazowej lub parowej i rozbudowę mocy cieplnej do ok 70 MW. Po 2005 roku plany zarzucono i wprowadzono zmiany w planie zaopatrzenia miasta w ciepło. Moim zdaniem należy dążyć do tego aby Elbląg nadal miał dwa źródła . Jest to uzasadnione zarówno ze względu na bezpieczeństwo energetyczne jak i ograniczoną ale zawsze konkurencję.
Zmiencie "felietoniste", przeciez tego nie da sie czytac...
To proszę nie czytać, może nie potrafi się czytać tekstu ze zrozumieniem ? jeżeli tak to trudna sprawa.Felieton na bardzo dobrym poziomie.
Stefanie od ścieżek rowerowych to się ...