Pisaliśmy niedawno o problemie związanym z chuligańskimi wybrykami młodych ludzi, którzy sukcesywnie zatruwają życie mieszkańcom na elbląskich osiedlach i ulicach Elbląga, cieszących się od lat zła sławą. We wcześniejszym materiale posiłkowaliśmy się problemami, które dotykają mieszkańców wieżowca przy ul. Grunwaldzkiej 3. Wczoraj, 11 kwietnia, odbyło się spotkanie wspólnoty mieszkaniowej i konfrontacja pomiędzy jej zarządcą, dzielnicowym mającym pod opieką ową ulicę
i młodymi ludźmi, którzy również przybyli na spotkanie.
Dyskusja nad tym problemem trwała długo i była burzliwa, gdyż każda ze stron chciała przedstawić swoje racje. — Powiem, w jaki sposób nakręca się problem — mówiła jedna z mieszkanek. — Nic nie jest szanowane. Zaśmiecone klatki, niewybredne napisy na ścianach, które non stop zmywa pani sprzątaczka, przypalone papierosami ramy okienne, pomazana odnowiona elewacja budynku. Ktoś powie, że to szczegóły, małe problemy, ale to zaczyna się od takich właśnie rzeczy. Bo to pierwszy krok do tego, żeby potem wyjść przed klatkę, wypić na oczach wszystkich, i starych i dzieci bawiących się na placu zabaw, morze piw w towarzystwie hordy kolegów... A potem? Potem zazwyczaj jest oddanie moczu na którymś z pięter lub w piwnicy i pyskówka z lokatorem, który śmie takiemu młodemu człowiekowi zwrócić uwagę.. Czasem kopnięcie w drzwi, oplucie wycieraczki, albo inny, niewybredny „żart”. Mamy czekać na więcej? — dodaje lokatorka.
Dzielnicowy: Współpracujmy. Razem możemy więcej
— Nadal uważamy, że straż miejska pojawia się na osiedlu rzadko, albo wcale. Niekiedy widać tylko przejeżdżające patrole policyjne - mówili mieszkańcy dzielnicowemu. — Policja patroluje osiedle. W nocy również. Zawsze. Ja jednak chciałbym zwrócić uwagę na co innego — mówił dzielnicowy. — Jeśli każdy mieszkaniec będzie zamknięty w swoim własnym domu nic to nie da. Musi być między państwem większa współpraca międzysąsiedzka. Nie może być tak, że część z was chce, by klatki były czyste i schludne i walczy z bezdomnymi, którzy je zasiedlają, a druga część wpuszcza ich, by koczowali, dodatkowo ich podkarmiając.
Podobnie jest w przypadku zgłoszeń dotyczących chuligaństwa osiedlowej młodzieży. — Zgłaszając wykroczenie musicie Państwo podać sprawcę, i jednocześnie zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli sprawa zostanie pociągnięta dalej, do organów wyższej instancji, to Państwo będziecie powoływani na świadka. Co mam zrobić wtedy, gdy świadka nie ma, bo nie chcecie świadczyć w danej sprawie? Sprawa utyka w martwym punkcie a na sprawcy nie można wymusić żadnej odpowiedzialności. — dodaje dzielnicowy.
Mieszkańcy jednak twierdzą, iż boją się występować jako świadkowie w sprawach. — Dlatego namawiam do większej współpracy. Jeśli wystąpicie w takiej sprawie całością, wspólnotą, a nie jako pojedyncze jednostki, to nie ma się czego bać. Tymczasem uważacie Państwo, że od rozwiązywania problemów jestem ja jeden. Ja sam nie dam sobie rady z całym problemem. — mówił dzielnicowy — Oczekuję też pomocy od was a przede wszystkim namawiam was do większej współpracy międzysąsiedzkiej. Razem zrobimy więcej.
Próbowała się też tłumaczyć dwójka młodych ludzi, która reprezentowała młodzież "napiętnowaną" i "wyklętą" . — Za siebie bierzemy odpowiedzialność, ale nie za kolegów, którzy przychodzą i broją — mówili. — Zwracajcie uwagę na otoczenie, w którym żyjecie. Dbajcie o klatkę, wspólne mienie, obserwujcie to, co robią koledzy, którzy do was przychodzą, gdyż za wszelkie szkody będziecie odpowiadali wy, a nie oni. Musicie pić? Trudno, ale róbcie to u siebie w domu. Nie dawajcie złego przykładu dzieciom z osiedla, którzy was obserwują – prosili zdenerwowani lokatorzy.
Kompromis?
Czy mieszkańcy doszli do wspólnego konsensusu? Jak na razie zadecydowali o zatrudnieniu od 1 września 2012 roku firmy ochroniarskiej, która będzie pilnowała porządku w wieżowcu od późnych godzin wieczornych. W tej chwili ważne jest jednak to, czy między obydwoma grupami udało się wypracować wspólny kompromis? A przede wszystkim jak odniesie się do tego młodzież posądzana o zaistniałe problemy? To zapewne pokarze czas.
Głos policji:
Wspominaliśmy w poprzednim materiale, że będziemy zwracali się do elbląskiej policji, aby przedstawić także ich głos w tej sprawie. Informacji udzielał nam mł. asp. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
— Gdyby Pani zapytała o to, jakie są najniebezpieczniejsze ulice i osiedla w Elblągu zdziwiłaby Panią odpowiedź. — mówi oficer Nowacki — Wbrew pozorom to nie te, które cieszą się złą sławą, jak ul. Skrzydlata czy np. ul. Łęczycka, ale te, przy których znajdują się duże punkty handlowe: Płk. Dąbka i Teatralna. To tam notujemy najwięcej przestępstw; napadów i kradzieży.
Zapytany o to, czy z punktu widzenia elbląskiej policji problem niebezpiecznych osiedli jest w naszym mieście mocno dostrzegalny oficer Nowacki dodaje, że tam policja rejestruje zazwyczaj tylko wykroczenia. — Proszę mi wierzyć, reagujemy na każde wezwanie. Poza tym osiedla są patrolowane o każdej porze dnia. Także w nocy. — dodaje Nowacki. — Duża liczba elbląskich osiedli posiada na dzień dzisiejszy monitoring a to znacznie ułatwia weryfikowanie sprawcy. Nieoceniona dla nas, policji, jest też ścisła współpraca mieszkańców z np. dzielnicowym.
Policja wprowadziła w życie także programy prewencyjne: „Dom dozorowany przez mieszkańców” w ramach programu „Bezpieczny Elbląg”, czy program ścisłej współpracy z Zespołem Szkół Technicznych przy ul. Grottgera „Bezpieczne przestrzenie”. — Co jeszcze mogę poradzić dotkniętych problemem wandalizmu mieszkańcom Grunwaldzkiej? Może dobrym rozwiązaniem byłoby kontakt z innymi spółdzielniami mieszkaniowymi i podpytanie, jak oni radzili sobie z takimi trudnościami. A przede wszystkim doradzam monitoring na osiedlu i większą współpracę z policją. — mówi Nowacki.
Kwestia apatii państwa polskiego
Czy opisywany przez nas problem osiągnął zamierzony efekt? Zwrócił uwagę na kwestię, z którym zapewne boryka się nie tylko nasze miasto, ale i cały kraj? Te wątpliwości pozostawiamy ocenie naszych czytelników. Ideałem zapewne byłoby, aby takich problemów było jak najmniej. Albo wcale. Cały kłopot natomiast leży gdzie indziej a mianowicie w całkowitej bezradności państwa polskiego, systemu oświaty, komórki społecznej, jaką jest rodzina, i samorządów lokalnych co do zapobiegania temu, aby ślady tych ludzi przestały być widoczne jedynie w betonowym kręgu blokowisk. A realizację swojego „ja” mogli kontynuować gdzie indziej, niż tylko między sobą i znerwicowanymi sąsiadami. Anonimowość każdego człowieka dla świata rodzi uszkodzenia. I tworzy opozycję zły-dobry. Kazus obydwu rzeczonych grup społecznych pokazuje, że prawda jak zwykle leży pośrodku.
Wszystkie agendy państwa, miasta i gminy są bezsilne wobec bydełka lumpenproletariackiego, które nic sobie nie robi z prawa, dekalogu i kultury współżycia. Wnoszę z tego, iż te organa reprezentują właśnie tą opcję.
pokaże a nie pokarze :)
Przeciez te szlaczki markerem zrobily jakies dzieci z podstawowki :D czy huliganem sa tez dzieci malujace kreda na chodniku ?????
polacy to zlodzieje pijaki i brudasy szkoda ze niemcy wojne przegrali
Brud, bałagan panuje w centrum miasta. Nie rozumiem skąd ten sarkazm "duża płyta". Syf i brudne klatki to domena bloków komunalnych a nie dużej płyty. Ja mieszkam na Zawadzie. U nas jest czysto i spokojnie. Autor artykułu pojechał stereotypami.
do niemca.. jak by twoi idole wygrali wojne to by z ciebie zrobili maksymalnie świniopasa...
mohery siedzieć w domu a nie szukać sensacji jak cie się nie podoba i śmierdzi to zapraszam na zatorze na baraki to zobaczysz jak wygląda brud i syf DEBILE ,BĘDZIE TYLKO GORZEJ
z takimi to tylko do kamieniołomu
do mieszkaniec bloku sam jesteś moherem.... dzięki takim jak ty pewnie że będzie gorzej!
DAC POLICJI WIECEJ PRAW NIECH LEJA PALAMI DEGENERATOW,GODZINA POLICYJNA DLA MALOLATOW,BEDZIE SPOKOJ!!!KIEDYS DORWALEM GNOJA JAK SZCZAL NA KLATCE DOSTAL LOMOT I NAPEWNO GO PAMIETA DO DZIS,A JEGO SWETEREK WYTARL TE SZCZOCHY!!!