Trwają wakacje. To również czas, kiedy na dwa miesiące przestaną funkcjonować dyżury radnych. Sprawdziliśmy czy elblążanie odczują ich brak. Zapytaliśmy każdego z radnych m. in. o to ilu mieszkańców naszego miasta skorzystało z możliwości osobistego porozmawiania z nimi, z jakimi problemami zgłaszali się przez półtora roku ich kadencji oraz czy uważają, że stwierdzenie "radny bezradny" jest krzywdzące.
Jerzy Wcisła (przewodniczący Rady Miejskiej, członek Klubu PO) w Radzie Miejskiej jest trzecią kadencję. Pełni funkcję członka Związku Miast i Gmin Morskich oraz Stowarzyszenia Żuławy. Jest również wiceprzewodniczącym Rady Gospodarki Wodnej Regionu Wodnego Dolnej Wisły oraz członkiem Komitetu Sterującego Projektu „Pętla Żuławska”.
Jak wielu elblążan przychodzi w czasie Pana dyżurów w UM?
Każdy dyżur jest inny, ale bardzo rzadko zdarza się, że na swoich dyżurach nie mam osób interweniujących. Zwykle czeka na mnie 3-5 osób. Często dyżur przeciąga się ponad ustalone godziny.
Z jakimi problemami elblążanie zwracają się do Pana?
Zdecydowanie najwięcej spraw związanych jest z mieszkaniami. Przychodzą osoby, które nie są w stanie utrzymać mieszkania, które ze względów zdrowotnych chcą mieszkać np. na parterze, które od lat czekają w kolejce na przydział mieszkania komunalnego. To właśnie doświadczenia z dyżurów spowodowało, że tak mocno zaangażowałem się w prace nad nowym, właśnie wprowadzanym programem mieszkaniowym. Ale wachlarz spraw jest znacznie szerszy. Skargi na uciążliwość sąsiadujących zakładów pracy, na urzędników i prezydentów, na wprowadzane rozwiązania – np. opłaty parkingowe. Prośby o progi zwalniające na jezdniach, usprawnienie sygnalizacji świetlnej, likwidację ruchu jednokierunkowego, etc. Bywam też adresatem doniesień, np. na kradzież energii elektrycznej, znęcania w rodzinie czy nawet podejrzenie o produkcję przez sąsiadów narkotyków.
Co sądzi Pan o godzinach dyżurów. Czy są dogodne dla mieszkańców?
Szczerze mówiąc, w ciągu 10 lat chyba nie spotkałem się z zarzutem, ze nie można się ze mną spotkać. Bywa jednak i tak, że ktoś przychodzi i umawia się ze mną za pośrednictwem pracowników Biura Rady na jakiś konkretny termin.
Czy uważa Pan, że radni powinni, oprócz dyżurów, organizować spotkania z mieszkańcami w obrębie swoich okręgów, np. w spółdzielni mieszkaniowej lub szkole?
Myślę, że ma to sens. Z jednej strony uświadamia mieszkańcom, że w sprawach ich obszaru zainteresowań – a takim może być np. szkoła, osiedle a nawet np. parafia – radni mogą być sprzymierzeńcami. Z drugiej strony pozwala radnym skupić się na jakimś specyficznym zagadnieniu. Szczerze mówiąc, nie raz już między radnymi rozmawialiśmy o zorganizowaniu takich dyżurów. Może czas sprawdzić tą ideę.
Czy Pana zdaniem obowiązkiem każdego radnego jest udostępnienie swojego numeru telefonu oraz adresu e-mail?
Ja udostępniam i numer telefonu i adres mailowy. Najczęściej korzystam z nich podczas prowadzenia jakiejś sprawy, bardzo rzadko jest on wykorzystywany jako element pierwszego kontaktu. Szczerze mówiąc, takie formy kontaktu nie są tak uciążliwe, jak to niektórzy przedstawiają. Ale też nie można traktować tego jako wymóg. Bywam świadkiem sytuacji, gdy ktoś przychodzi do Biura Rady i za pośrednictwem pracowników umawia się z konkretnym radnym. Mimo wszystko większość osób, w sprawach – najczęściej osobistych – preferuje kontakt bezpośredni. I trudno się temu dziwić.
Radni, którzy nie zdecydowali się podać swojego numeru telefonu mówią, że obawiają się obraźliwych telefonów w środku nocy. Czy kiedykolwiek miał Pan taki telefon?
W środku nocy nie. Ale miałem w ciągu tych 10 lat, podkreślam: w ciągu 10 lat, a nie miesiąca, czy pół roku, może dwa-trzy nieprzyjemne telefony. Raz zdarzyło się, że przyszła do mojego mieszkania rodzina z dziećmi, w rzeczywiście trudnej sytuacji. Dla jasności sprawy: nie zaprosiłem ich do domu, ale umówiłem się w biurze. Przyszli w komplecie. Cieszę się, że mogłem im pomóc.
Czy uważa Pan, że interpelacje wraz z odpowiedziami powinny być publikowane w Internecie, np. na stronie Urzędu Miejskiego?
Interpelacje i odpowiedzi udzielone podczas sesji są protokołowane, a protokoły umieszczone na stronach internetowych Miasta. Każdy może pobrać taki plik i się z nim zapoznać. Sesje są transmitowane przez telewizję lokalną, komentowane w mediach – myślę, że każdy zainteresowany bez problemu może zapoznać się z jej przebiegiem. Przede wszystkim jednak, uważam że interpelacje są obszarem aktywności radnych i to oni sami powinni zdecydować jak je eksploatować. Wielu radnych prowadzi swoje blogi, strony internetowe. Zdajmy sobie sprawę, że na sesji często pada kilkadziesiąt interpelacji i wniosków, a przecież aktywność radnych nie kończy się podczas sesji – gdybyśmy chcieli to wszystko dokumentować, trzeba by chyba wprowadzić nowy etat, a przecież nikt z nas nie chce płacić na kolejnego urzędnika. Poza tym: interpelacje, zapytania, wnioski, interwencje mają różny charakter – nie wszystkie nadają się do upublicznienia.
Ostatnio często słychać stwierdzenie „radny bezradny”. Czy uważa Pan, że jest krzywdzące?
To zależy, jak podejdziemy do tego pytania. Rzeczywiście, ustrój samorządów poszedł bardzo ostro w kierunku wzmocnienia władzy wykonawczej – w naszym przypadku prezydenckiej, kosztem ograniczenia zakresu władztwa radnych. Słusznie, czy nie? – to temat na dłuższy wywód. Po drugie, istotą samorządu jest tworzenie dobrego prawa, z jak najmniejszą ilością luk, które umożliwiają „ręczne sterowanie”. To rzeczywiście sprawia wrażenie, że radny niewiele może „załatwić” poza coraz sprawniejszym systemem. Ale – de facto – ta sytuacja tylko potwierdza. dobrą pracę rady, jako całości. Ja bardzo często namawiam radnych na włączanie się w proces tworzenia prawa jeszcze na etapach początkowych, a prezydentów na stwarzanie radnym takiej możliwości. Myślę, że wiele w tej sferze można poprawić i w stylu sprawowania mandatów przez radnych i w pracy merytorycznych departamentów Urzędu Miejskiego. Może wtedy sami radni przestaną czuć się tacy „bezradni”.
Na zakończenie podzielę się refleksją z okresu, gdy sam byłem w opozycji i też często czułem się „bezradny”. Składałem wiele wniosków i interpelacji. Jakiś czas temu je przejrzałem i ze zdziwieniem stwierdziłem, jak wiele z nich zostało zrealizowanych! Życzę każdemu radnemu podobnej refleksji.
Dziękuję za rozmowę.
Każdy, kto chciałby się skontaktować z przewodniczącym Rady Jerzym Wcisła może napisać do Niego e-mail'a na adres wcisla@wp.pl lub zadzwonić pod numer 728-445-745.
Ale jaja, ciekawe czy Pan Przewodniczący przekazał informację o kradzieży prądu organom ścigania, jeśli nie to powinien być ukarany za zatajenie. Trzeba to sprawdzić w księdze interwencji
zabrakło w wywiadze pytań: ile wezłow wyciągnął motorówką na Pregole i co się opłaca przywieźć z Chin ?
możne sam donosisz na sąsiadów
biura podróży bankrutują, ale przewodniczący się nie lęka płatności gwarantujemy my
Hahaha Wcisła lansuje się wszędzie gdzie się da. Nawet do Krynicy Morskiej na otwarcie nowej mariny pojechał poudawać że to jego zasługa.
władza bliżej ludu ???!!!!!! ależ to już było ! czy coś się poprawiło poprzez te wasze dyżury ?! wiemy wszyscy - mamy was dość , darmozjadów, nierobów, nieodpowiedzialnych i niekompetentnych, żyjących na nasz koszt !!!
Figo - dojrzałe społeczeństwa obywatelskie mają to to siebie, że poza władzą obywatele kontrolują się sami. Jak to mówisz "donoszą". A polega to na tym, że jak kradniesz prąd to ZE musi wyrównać straty i podnosi cenę. Ja absolutnie zapamiętaj, absolutnie nie będę płacił za prąd, który ukradłeś. Masz sobie na niego zarobić. To samo z przekraczaniem prędkości nie chcę abyś przekraczał prędkość i zabił mnie albo rodzinę wracającą z wczasów itd.itd. Gdyby nie "donoszono" to do dzisiaj byś nie wiedział o aferach, zarobkach w ARR itd,itd
wracaj z powrotem do Nowego Dworu
o towarzysz gawaril wcisla, szto wy bywajietje? pochalliwy w chinatown na wyjezdje? chinskaja wodka szto by ljepszaja od nasza za wschodniaja granica? towarzyszu
uprzejmie powiadamiam , że kładki na rzece są nieczynne !!!