Marek Kucharczyk: 50 proc. to są problemy, w których radny nie może mieszkańcom pomóc

Trwają wakacje. To również czas, kiedy  na dwa miesiące przestaną funkcjonować dyżury radnych. Sprawdziliśmy czy elblążanie odczują ich brak. Zapytaliśmy każdego z radnych m.in. o to ilu mieszkańców naszego miasta skorzystało z możliwości osobistego porozmawiania z nimi, z jakimi problemami zgłaszali się przez półtora roku ich kadencji oraz czy uważają, że stwierdzenie "radny bezradny" jest krzywdzące.

Marek Kucharczyk (członek Klubu Radnych PO) w Radzie Miejskiej jest pierwszą kadencję. Pełni funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Gospodarczej oraz członka Komisji Bezpieczeństwa i Spraw Samorządowych.

Czy dużo elblążan przychodzi w czasie Pana dyżurów w Urzędzie Miejskim?

Żałuję, ale niestety niezbyt dużo osób mam okazję spotkać podczas moich dyżurów radnego, pomimo tego, że terminy tych dyżurów są publikowane i dostępne na stronie internetowej Urzędu Miejskiego w Elblągu. Problemy, które przestawiają mi mieszkańcy przychodzący na dyżury dotyczą spraw indywidualnych  np. problemy z oświetleniem klatki schodowej. Moją rolą jest w takim przypadku skierowanie mieszkańca do zarządcy osiedla lub właściwej spółdzielni mieszkaniowej. Jak się Państwo domyślacie kwestie tak indywidualne nie mogą być przedmiotem procedowania w Komisji Rady Miejskiej lub treścią uchwały Rady Miasta, a tym przede wszystkim zajmujemy się jako miejscy radni – tworzeniem prawa lokalnego dotyczącego wszystkich mieszkańców.

Czy dużo jest takich spraw, których po prostu nie jest Pan w stanie rozwiązać?

Jeśli miałbym to ująć procentowo to myślę, że 50 procent to są problemy, w których tak naprawdę radny nie może mieszkańcom pomóc. Jeżeli mam dokonać jeszcze jednego podsumowania to najwięcej spraw sygnalizowanych radnym dotyczy relacji mieszkaniec – zarządca nieruchomości lub mieszkaniec – spółdzielnia mieszkaniowa.

Czy uważa Pan, że radni powinni, oprócz dyżurów, organizować spotkania z mieszkańcami w obrębie swoich okręgów, np. w spółdzielni mieszkaniowej lub szkole?

Radni powinni bardziej wychodzić do mieszkańców, organizować taki dyżur radnego w jakiejś spółdzielni mieszkaniowej, a informacja o tym powinna być nagłośniona poprzez media i spółdzielnie. Wtedy może ta frekwencja będzie większa. Taki zabieg planujemy zrobić.

Czy uważa Pan, że godziny dyżurów są odpowiednie? A jeśli trzeba je zmienić, to na jakie?

Niektórzy zastanawiali się nad tym, czy godziny są dogodne. Ja wiem, że na pewno nie są, bo jeżeli większość mieszkańców jest wtedy w pracy, ta formuła nie do końca ma rację bytu, bo mieszkańcy pracują i muszą skoncentrować się na swojej pracy. Ale jeżeli ktoś przychodzi do mnie, to ja od razu wykonuję telefony do dyrektorów departamentów i mogę coś załatwić, czegoś się dowiedzieć. Wtedy wiele interwencji załatwiam tak naprawdę z miejsca, bo dyrektorzy departamentów od razu przejmują sprawę, załatwiają, wyjaśniają, przychodzą na spotkanie.

Z jakimi problemami elblążanie zgłaszają się do Pana?

Ludzie zgłaszają się z przeróżnymi sprawami. Proszą a to by postawić lampę, a to by naprawić krawężnik. Proszą o zrobienie parkingu lub poruszają sprawy osobiste. Przychodzą do mnie i tacy, którym nie starcza na  utrzymanie. To jest największy problem. W takich sytuacjach, do sprawy włączam Departament Społeczny, który świetnie realizuje te działania czy MOPS, ale to są te dramaty ludzkie, które możemy wysłuchać, ale niewiele możemy pomóc.
 
Czy Pana zdaniem obowiązkiem każdego radnego jest udostępnienie swojego numeru telefonu oraz adresu e-mail?

Bez dwóch zdań. Ja nie bałem się dać swojego numeru telefonu czy e-mail’a prywatnego. Powiem szczerze, że elblążanie zazwyczaj kontaktują się ze mną poprzez e-mail’e.  Dostaję ich nawet po kilka dziennie.

Radni, którzy nie zdecydowali się podać swojego numeru telefonu mówią, że obawiają się obraźliwych telefonów w środku nocy. Czy kiedykolwiek miał Pan taki telefon?

Wiem, że moi koledzy radni z większym stażem, mają takie negatywne doświadczenia. To już indywidualna decyzja radnego, czy decyduje się na upublicznienie swojego numeru telefonu. Z adresem e-mail jest inna sprawa. Każdy radny powinien go udostępnić. Ja w czasie tej kadencji czegoś takiego nie doświadczyłem. Dostaję tylko wiadomości z prośbą o załatwienie danej sprawy, danego problemu.

Dlaczego do tej pory na stronie Urzędu Miejskiego nie ma wykazu, w którym znajdowałyby się numery telefonów, adresy e-mail’owe, strony internetowe radnych tak, aby wszystkie te informacje były w jednym miejscu?

Jest to dobra uwaga. Sygnalizowałem to w Departamencie odpowiedzialnym za informację i zarządzanie stroną internetową Urzędu. Przewodniczący przychyla się do tego organizacyjnie, więc może uda się szybciej podjąć pewne ruchy w tym kierunku. Ja bym do tego dodał rzecz, którą inne miasta mają i o to już nawet interpelację składałem, a mianowicie kwestię, aby interpelacje składane przez radnych na piśmie, były w jakiś sposób opublikowane. Odpowiedź na nią również. Wtedy mieszkańcy będą wiedzieć co tak naprawdę radni robią. Wielu radnych składa kilka, kilkanaście interpelacji, ale ważne jest też jaka jest ich waga i skuteczność załatwiania.

Ostatnio często słychać stwierdzenie "radny bezradny". Czy uważa Pan, że jest krzywdzące? Jak ocenia Pan swoją skuteczność jako radnego?

Cieszę się, że w wielu sprawach byłem skuteczny, bo większość interpelacji, które złożyłem zostały zrealizowane albo będą wpisane w budżet przyszłoroczny. Jestem też bardzo zadowolony ze współpracy z prezydentem. W moim przypadku, czy to akcja „ Elbląg za pół ceny”, czy podwyżki w sferze oświaty, udało się sprawnie zrealizować. Tak naprawdę te akcje, które robię, są w pełni realizowane, dlatego uważam, że stwierdzenie „radny bezradny” może być niesprawiedliwe.

Dziękuję za rozmowę.

Każdy, kto chciałby skontaktować się z radnym Markiem Kucharczykiem może napisać do niego e-mail’a na adres marekkucharczyk@op.pl lub zadzwonić pod numer 510-339-749.