Anita W., jedna z oskarżonych w sprawie grupy, która sprzedawała kobiety do niemieckich agencji towarzyskich, przyznała się do winy. Zeznała, że przez pół roku prowadziła w swoim mieszkaniu agencję towarzyską. Sąd nie zgodził się jednak na wymierzenie kary w zawieszeniu bez przeprowadzenia rozprawy.
Sprawa Anity W. jest powiązana z dochodzeniem w sprawie grupy, która zajmowała się handlem kobietami. Przestępcy wywozili pokrzywdzone do niemieckich agencji towarzyskich. Natomiast Anita W. udostępniała swoje mieszkanie dla kobiet świadczących usługi towarzyskie. Najpierw przyznała, że z tego tytułu otrzymała od tych kobiet kwotę 2 tys. zł przez pół roku funkcjonowania tej domowej agencji. W piątek w sądzie jednak cofnęła swoje poprzednie zeznania i oświadczyła, że ogólnie w ten sposób zarobiła 18 tys. zł.
Anita W. nie chciała składać wyjaśnień i odpowiadać na pytania sądu, adwokatów i prokuratora. Przyznała się jednak do winy, czyli do czerpania korzyści majątkowych z prostytucji.
Sędzia przytoczył jednak jej wcześniejsze zeznania, które oskarżona składała w prokuraturze. Wynikało z nich, ze Anita W. w okresie od czerwca do sierpnia 2005 r. wynajmowała swoje mieszkanie dla kobiet świadczących usługi towarzyskie. Z tego tytułu otrzymała od tych kobiet 18 tys. zł. Oskarżona pobierała połowę stawki za klienta.
- W połowie lipca 2005 r. przyszło do mnie dwóch mężczyzn, którzy zażądali ode mnie haraczu w wysokości 500 zł miesięcznie – zeznawała wcześniej w prokuraturze Anita W. – Jeden z nich przyprowadził mi też do mieszkania dziewczynę, która obsługiwała klientów przy drodze. Miałam akurat jeden wolny pokój, więc się zgodziłam. Tak poznałam Joannę, jedną z pokrzywdzonych w tej sprawie. Ona przychodziła do mieszkania na konkretne godziny. Umawiała się z klientami przez telefon. Przez 14 dni przyjęła 40 klientów. Połowę stawki oddała mi.
Adwokat oskarżonej zawnioskowała o wymierzenie Anicie W. kary jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i grzywnę, bez przeprowadzenia dalszego postępowania sądowego.
Jednak sąd po naradzie zdecydował się odrzucić ten wniosek z uwagi na powiązania, jakie występują pomiędzy Anitą W. a pozostałymi oskarżonymi.
- Sąd będzie zmierzał do rozstrzygnięcia tego postępowania na rozprawie. Zachodzi bowiem potrzeba wszechstronnego wyjaśnienia tej sprawy – mówił sędzia Piotr Żywicki. – Oskarżona co prawda przyznała się do winy, jednak odmówiła składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania.
Dzisiaj zeznawały także pokrzywdzone przez grupę kobiety. Jednak sędzia Piotr Żywicki wyłączył jawność tej części rozprawy.
Przypomnijmy, że akt oskarżenia w tej sprawie przygotowała Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku. Grupa miała na przełomie sierpnia i września 2005 roku wywieźć do Niemiec pięć kobiet. Za dostarczenie każdej z nich przestępcy otrzymali od 500 do 2 tysięcy euro. Kobiety trafiały do domów publicznych we Frankfurcie i Berlinie. Wszystkim zabierano dokumenty i groźbami, przemocą oraz głodzeniem zmuszano do prostytucji.
Według prokuratury siedmiu mężczyzn i jedna kobieta tworzyli gang, który w 2005 r. sprzedał pięć elblążanek do niemieckich agencji towarzyskich. Kobiety były kuszone pośrednictwem w uzyskaniu pracy w Berlinie. Wśród oskarżonych jest siedmiu mężczyzn w wieku od 34 do 50 lat oraz 24-letnia kobieta. Sześciu mężczyznom śledczy zarzucili handel ludźmi. Grozi za to kara od 3 lat więzienia oraz stręczycielstwo zagrożone karą do 3 lat więzienia. Zarzut stręczycielstwa usłyszała także 24-latka, a siódmy mężczyzna jest oskarżony o to, że próbował zmusić jedną z pokrzywdzonych w tej sprawie do odwołania obciążających zeznań.
Ta Anita to niezle ziolko potrafi facetowi zawrocic w glowie ale liczy sie dla niej tylko hajs