Kwarantanna załogi jest nie na rękę przedsiębiorcom. Niektórzy posuwają się do tego, że zakazują pracownikom informowania o kontakcie z zakażonymi. - To może się na nich okrutnie zemścić - ostrzega sanepid.
Pandemia postawiła gospodarkę na głowie. Wielu przedsiębiorców robi co może, aby utrzymać swoje firmy na powierzchni, inni na trudnej sytuacji korzystają. Jednym i drugim plany pokrzyżować może koronawirus wśród załogi. W takich wypadkach, jak podkreśla sanepid, coraz częściej pracodawcy każą swoim pracownikom zatajać informacje.
Zatajanie przed sanepidem, przed lekarzami, kontaktu z osobami zakażonymi, to bardzo niepokojące zjawisko, które w ostatnim czasie odnotowujemy. Dociera do nas coraz więcej informacji, że w niektórych zakładach pracy, w momencie gdy pojawi się jeden czy dwa przypadki dodatnie, pozostali pracownicy otrzymują zakaz ujawniania kontaktu z nimi. To jest bardzo niebezpieczne, uniemożliwia nam dotarcie do osób, które rzeczywiście mogły się zakazić i będą przekazywać koronawirusa dalej
- mówi Marek Jarosz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Elblągu.
Dyrektor sanepidu podkreśla, że takie zachowania mogą być traktowanie nie tylko jako łamanie obostrzeń, ale wręcz podchodzą pod zapisy kodeksu karnego.
To jest zjawisko negatywne, patologiczne. Intencje są oczywiste, Chodzi o zachowanie załogi, pracowników, ale to może się zemścić bardzo okrutnie. Nie mówię już o kwestiach sumienia, na które spadnie odpowiedzialność za ewentualne wtórne zakażenia osób. To może sparaliżować i zamknąć taką firmę. Poza wszystkim jest to sprowadzanie niebezpieczeństwa na zdrowie i życie ludzi, a tutaj w grę wchodzi kodeks karny
- dodaje Marek Jarosz.
Do tej pory w Elblągu nie było przypadku, aby taka sprawa została skierowana do prokuratury. - Pracownicy boją się o swoje miejsca pracy i nie chcą zgłaszać takich sytuacji oficjalnie. Sygnały otrzymujemy w sposób pośredni, albo nieoficjalny. Gdyby to były jeden, dwa przypadki to byśmy to zignorowali, ale ponieważ zaczyna się to zdarzać coraz częściej, śmiem twierdzić, że niektórzy pracodawcy, rzeczywiście stosują takie wybiegi. Oczywiście gdybyśmy otrzymali potwierdzenie tych słów, to ścieżka byłaby krótka. Sprawa trafiłaby do prokuratur - przekonuje szef sanepidu.
Obecnie zmagamy się z trzecią falą pandemii. Jej skala mogła zaskoczyć. Wydaje się, że Elbląg jak do tej pory radzi sobie całkiem nieźle, ale i u nas systematycznie rośnie liczba nowych zakażeń. Jak przypomina sanepid to właśnie przestrzeganie obostrzeń, w tym również obowiązku kwarantanny, pomaga hamować rozprzestrzenianie się koronawirusa.
To niech rządzący łaskawie przewidzą wsparcie finansowe dla firm, które spotkał przestój z tytułu kwarantanny pracowników. Obecnie na jakąkolwiek pomoc liczyć mogą jedynie firmy z listy PKD przewidzianej w tarczy. Reszta niech się martwi ...
We wszystkich instytucjach "państwowych" to typowa praktyka nikt z nikim nie miał kontaktu, zakaz podawania współpracowników bo co to za kontakt 8h biurko w biurko, więc co się dziwić firmom prywatnym.
SANEPID broni orporacje , nie predsiębiorców
Przestańcie straszyć prokuraturą!!! Co powie rodzic g)łodnemu dziecku jak go zwolnią z pracy?? Może wtedy pan Jaroszy da na chleb,? Co to znaczy mieć kontakt z zakażonym jest określone ile czasu mia)ł trwać 5 godzin czy 5 minut bo to jest różnica
I najdalej po miesiącu takich grupowych świadczeń chorobowych trzeba byłoby zamykać firmę i ludzi na bruk.
"Pracodawcy" - w opisywanych przypadkach to zwykli bandyci i wyzyskiwacze, a niewykluczone, że w przypadku ofiar śmiertelnych ich łajdackich praktyk również zbrodniarze, nie żadni "pracodawcy".
Przecież wszystkie urzędy w mieście są rotacyjnie na kwarantannie już od roku. Pensja jest. Nikt nie zwolni. Pracownicy prywatnych firm nie mogą sobie pozwolić na...że tak powiem...pracę zdalną.
"Gdyby to były jeden, dwa przypadki to byśmy to zignorowali", bo co? Jeśli rzecz dotyczy dużego zakładu pracy to ile osób zostałoby zignorowanych? A po drugie sanepid pyta gdzie pracuję, a ja, powiedzmy, w markecie lub stolarni czy innym skupisku, ale twierdzę, że z nikim nie było kontaktu bezpośredniego to czy naprawdę nikogo to nie zastanawia?
do Kwarantanna - ja pracuję w "instytucji państwowej" i jakoś u nas nikt nikomu tak nie nakazał. wprost przeciwnie - mamy nakaz informowania o takich przypadkach. jak ktoś chciał się wymigać z kwarantanny to delikatnie mówiąc dostał "OPR", że jest nieodpowiedzialny. nie rzucaj słów na wiatr jak nie wiesz o czym mówisz!!!
"Gdyby to były jeden, dwa przypadki to byśmy to zignorowali", bo co? Jeśli rzecz dotyczy dużego zakładu pracy to ile osób zostałoby zignorowanych? A po drugie sanepid pyta gdzie pracuję, a ja, powiedzmy, w markecie lub stolarni czy innym skupisku, ale twierdzę, że z nikim nie było kontaktu bezpośredniego to czy naprawdę nikogo to nie zastanawia?