Od czterech miesięcy w Tramwajach Elbląskich trwa spór zbiorowy. Na razie stronom - pracownikom domagającym się podwyżek i dyrekcji spółki miejskiej - nie udało się dojść do porozumienia. Pomoże w tym negocjator?
Nie udało nam się wypracować rozwiązania sporu, które zadowoliłoby zarówno związkowców, jak i nas. Wobec tego zdecydowaliśmy się na udział mediatora. Myślę, że spotkanie odbędzie się niebawem, ale zakładanie, że jeszcze w tym roku dojdziemy do porozumienia, jest dużym optymizmem
- przyznaje Tomasz Świętoń, zastępca dyrektora spółki Tramwaje Elbląskie.
Spór zbiorowy w Tramwajach Elbląskich trwa już od blisko czterech miesięcy. 15 sierpnia na ten krok zdecydowali się związkowcy, domagając się podwyżek płac i wycofania się z niekorzystnego dla nich systemu nadgodzin. Dopiero pod koniec września doszło do pierwszego spotkania przedstawicieli pracowników z dyrekcją. Nie przyniosło ono rozwiązania sytuacji.
Rozmowy zakończyły się fiaskiem. Dyrektor wysunął argument, że przecież, bez porozumienia ze związkami, wprowadził sam podwyżki w wysokości średnio 50 groszy za godzinę i kwartalny dodatek frekwencyjny w wysokości 250 zł brutto. To jednak nie spełnia naszych żądań. Wzięliśmy pod uwagę tę podwyżkę, ale to daje ok. 80 zł miesięcznie. To nadal nie jest 500 zł, czego się domagamy. W związku z tym zmieniliśmy nasze żądania na 420 zł do pensji - kolejne 50 gr/h już teraz zamiast tego dodatku kwartalnego i dodatkowe 2 zł/h od 1 stycznia
- mówił wtedy Roman Kluczyk, motorniczy, przedstawiciel związków zawodowych spółki miejskiej Tramwaje Elbląskie.
Na razie niewiele wskazuje na to, żeby od stycznia pensje motorniczych miały wzrosnąć. Zmiana postulatów i kolejne spotkania niewiele pomogły. Być może postępowanie mediacyjne przyniesie rozwiązanie. Na to jednak trzeba jeszcze poczekać.
Przypomnijmy. To już kolejny spór zbiorowy w spółce Tramwaje Elbląskie w ostatnich latach. W 2017 roku tramwajarze przeprowadzili strajk, który zakończył się częściowym porozumienie z dyrekcją. Zakładało ono, że pracownicy otrzymają podwyżkę w wysokości 50 groszy za godzinę pracy od 1 lipca 2017 roku, wraz z wyrównaniem do złotówki od 1 stycznia 2018 r. za okres od lipca do grudnia i kolejne 50 groszy od 1 stycznia 2018 r. To była jednak połowa stawki, której domagali się protestujący.
Połączyć z inną spółką miejską , tak jak MPO i PDIM , lub stworzyć taką która będzie mogła mieć też autobusy , i starać się o nowe autobusy , a tak mamy to co mamy czyli ciepłe posadki w zarządzie i zero odpowiedzialności ..., oraz niemałe pensje kierownictwa ...
Najważniejsze aby jak każdego roku wyruszył darmowy tramwaj na swięto pana Owsiaka .
A jak. ZKM?
Czasem warto słuchać ludzi a nie tylko mobbingowac! A w ludziach siła!
Macie słuszne rację tramwajarze. Z obecna dyrekcja nic nie zmieni się.
Na mediatora proponuję pana radnego "mega" Tołwińskiego, czyż nie "mediował" już w sprawach pracowniczych w MOSiR?
Fajne negocjacje. Chcieli 500. Dyrektor powiedział ze dostali około 0,5x170=85 i dodatkowo 250/3=83. czyli razem 168. Wiec związkowcy w ramach kompromisu chcą teraz 420+0,5x170+2x170=845 :D.
Ja proponuję całą radę miejską, pokazali jak walczą o ludzi
Mediatorem - referendum 2020 dla WW i rady miejskiej.
Większość Elblaskich pracodawców wychodzi z założenia, ze w Elblągu nie wolno płacić powyżej pewnej granicy. Większość to bardzo pazerne osoby, ktorymsloma z butów wystaje. Wystarczy ich posłuchać.