Dorastanie w rodzinie, w której choć jedno z rodziców było alkoholikiem, jest doświadczeniem, które narusza prawidłowy rozwój i wpływa na całe życie. Większość dzieci z domów alkoholowych nigdy nie stało się prawdziwie dojrzałymi ludźmi.
Dysfunkcyjne warunki w domu alkoholowym przyczyniły się do odczuwania niezdrowej inności, izolacji i wyobcowania, nawet w gronie najbliższych znajomych, np. wśród szkolnych rówieśników, w grupie studenckiej, a potem w pracy, a także w kontaktach bardziej osobistych, intymnych. Nie udaje się na dłużej funkcjonować w żadnej wspólnocie ludzkiej. Można mówić o lęku przed ludźmi, zwłaszcza przed różnego rodzaju zwierzchnikami, nauczycielami, przełożonymi, mającymi jakąś władzę lub przewagę.
Potrzeba aprobaty, poprzez ustępstwa i próby zadowolenia innych, przez lata takiego funkcjonowania doprowadza do zaburzeń tożsamości. Radość z osobistych sukcesów istnieje jedynie wtedy, gdy chwalą go inni, obcy ludzie. Wymagania od siebie są tak wysokie, że prawie nigdy nie udaje się im sprostać. Równocześnie wszelka krytyka odbierana jest jako zagrożenie i osobisty atak.
W obronie własnych potrzeb rodzi się poczucie winy. Wobec gniewu innych, awantur i potrzeby wykłócenia się o własne prawa, odczuwa się strach. Jednocześnie, gdy wszystko układa się dobrze, nadchodzi poczucie nudy i dezorientacji. Często nieuświadamiana potrzeba chaosu emocjonalnego, niezdrowej ekscytacji i bałaganu życiowego, przymusza do zachowań nierozsądnych, inspirujących grozę. Takie życie w stanie nerwowości i gotowości na zło przyczynia się do drażnienia otoczenia i wywoływania konfliktów.
Widmo odrzucenia i samotności przyczynia się do uzależnienia od najbliższych, nawet za cenę osobistej krzywdy. Związki choć oparte na cierpieniu muszą istnieć dalej. Nabyta umiejętność ukrywania własnych uczuć, nawet tak głęboko, że samemu się ich sobie nie uświadamia, pozwala przetrwać upokorzenia. Jest to skutek życia z rodzicami niezdolnymi do tworzenia zdrowych relacji, często chłodnymi emocjonalnie, żyjącymi skrajnościami.
Mylenie litości lub głodu uczuć z miłością owocuje niezdolnością do zdrowych związków. Szuka się nie tyle partnerów, co kogoś, kim trzeba się zaopiekować. Często są to związki z osobami uzależnionymi od alkoholu, narkotyków, hazardu, pracy, mającymi problemy z jedzeniem. Jest to kontynuacja chorego, jednak dobrze znanego świata zależności, który łączył z rodzicami lub kimś innym w rodzinie, mającym problem alkoholowy i wpływ na dojrzewanie.
To tylko część symptomów tzw. Syndromu Dorosłego Dziecka Alkoholika. DDA to tematyka, którą zajmiemy się w tym roku. DDA to rodzaj niezawinionego współuzależnienia dotyczącego dzieci, które chroniąc się przed skutkami pijaństwa bliskich osób wytwarzają konkretne mechanizmy obronne wpływające na ich dorosłe postawy życiowe. Każde z nich doświadczyło cierpienia z powodu życia w wysokim stresie, bagatelizowanego przez członków rodziny.
JarasEla
Już dawno nie czytałem większych bzdur.
U mnie praktycznie wszystko się zgadza. Jednak już jako dziecko postanowiłem, że nie będę taki jak ojciec i od dziecka mam wstręt do alkoholu (piję tylko w Sylwestra).
Bardzo ciekawy temat o którym mało się mówi. Bardzo wiele jest domów gdzie obecny jest alkohol. Często niezrozumiałe jest stanowisko trzeźwego rodzica, który na dłuższą metę nie podejmuje żadnych działań, przykładając się niejako do ostatecznego stanu swojego dziecka. Temat się bagatelizuje, a problemy ludzi DDA w odnalezieniu się w dorosłym życiu są znaczące. Czekam na kontynuacje wątku.