Matki dzieci chorych na autyzm nie chcą zamykać się we własnym gronie, choć niejednokrotnie ciężkie chwile zapewniają im obcy ludzie, którym często brak podstawowej wiedzy o tym, jak wygląda życie z niepełnosprawnym dzieckiem.
Patrząc na dziecko chore na autyzm nikt by nie zgadł, że boryka się z tak poważną chorobą. Autyzm to zaburzenie rozwojowe, które polega na odcięciu się człowieka od zewnętrznego świata. Osoba chora nie jest w stanie zrozumieć, co się do niej mówi czy komunikować się ze środowiskiem. Taki człowiek izoluje się od świata, ale przeżywa wiele wewnętrznie.
Złożoność problemu można wytłumaczyć spokojnie, osobie odwiedzającej rodzica dziecka cierpiącego na autyzm. Problem pojawia się, gdy taki rodzic wychodzi z dzieckiem z domu.
Już taka wizyta w sklepie stanowi wyzwanie. Po dziecku nie widać, że jest chore, a tu nagle zaczyna wrzeszczeć, bo tak uwidacznia się choroba. Ale komentarze ludzi są proste "co za matka?". Ludzie nie krępują się i atakują "Jak wychowuje pani to dziecko?", "Co z pani za matka?"
- opowiada Jadwiga Król, działaczka Kongresu Kobiet.
Podobne sytuacje mają miejsce w komunikacji miejskiej. - Ludzie żądają, żebyśmy opuścili autobus - przyznaje mama nastolatka chorującego na autyzm. - Mówią, że jak sobie nie umiałam wychować dziecka, to żebym z nim do ludzi nie wychodziła. To przechodzi ludzkie pojęcie, jak bardzo potrafią być okrutni. Jednak nigdy nie zdarzyło mi się, żeby wypraszali mnie kierowcy. Ich zawsze miałam po swojej stronie.
Kierowcy autobusów miejskich zamiast osądzać pytali o przyczynę zamieszania.
Mówiłam wtedy czym jest autyzm, a w odpowiedzi np. usłyszałam "Ja mam dzieci zdrowe, ale nigdy nie wiadomo, jakie będę mieć wnuki". Wystarczy odrobina dobrej woli. Niestety jest masa ludzi, którzy stwierdzają, że ich to nie interesuje. Koniec. Kropka
- dodała elblążanka.
Jednak nie zawsze tak było. - Kilka lat temu chciałam pojechać z córką na Dni Elbląga. Ona bardzo lubi jadę autobusem, więc chciałyśmy pojechać 13-stką. Nigdy tego nie zapomnę. Autobus był prawie pusty, a kierowca nagle powiedział, że mamy wysiąść, bo on nie może pracować, bo nie może się skupić - opowiadała Janina Ostapiuk, matka 26-letniej Emilii chorującej na encefalopatię (uszkodzenia mózgu, którego skutkiem są różnego rodzaju zaburzenia zachowania).
Sytuację udało się jednak zmienić na lepsze. - Zadzwoniłam do dyrektora Zarządu Komunikacji Miejskiej i opowiedziałam mu o całym zdarzeniu - mówi Jadwiga Król. - Przyznał, że to było niedopuszczalne i obiecał, że przeprowadzi odpowiednie szkolenie. Faktycznie odbyło się, dzięki czemu już nie słyszałyśmy o podobnej sytuacjach ze strony kierowców.
Niestety nie da się przeprowadzić jednego uświadamiającego spotkania dla wszystkich mieszkańców naszego miasta, które pomogłoby im wspólnie koegzystować. Zamiast tego może warto zastanowić się przed oceną z pozoru oczywistej sytuacji? Nie zaszkodzi przecież spytać czy można w czymś pomóc? Czasami wystarczy krótka rozmowa, by podnieść na duchu matkę, dla której takie sytuacje nie należą do najłatwiejszych. A skoro tak wiele dobrego może zrobić miły gest, ile złego może wywołać agresywna, niemiła reakcja?
Ten kierowca co mu cos nie pasowalo, to nie na zadne szkolenie, ale na zbity pysk powinien zostawc wywalony z zakazem wykonywania zawodu.
Aby zrozumieć autyzm i co w głowie ma dziecko z autyzmem polecam książkę Lisa Genova KOCHAJĄC SYNA. Pięknie przybliżony problem autyzmu a przede wszystkim stanowisko rodziców zmagających się z tą chorobą u swoich dzieci.
Jak u władzy była partia czerwonych a potem PO to jakoś Pani Król nie poruszała tych tematów, że rodzice mają za małe zasiłki oraz że inni ich źle traktują. Pani Król jak zwykle lasn.
Na autyzm się nie cierpi i nie choruje, bo autyzm to nie choroba. Nosz k...