Nasza czytelniczka jest zbulwersowana działaniem parkometrów w mieście. Nie dość, że nie mogła kupić biletu ze względu na uszkodzenie techniczne urządzenia, to jeszcze otrzymała mandat za brak biletu, mimo zgłoszenia tego faktu w biurze Strefy Płatnego Parkowania.
Cała sytuacja rozegrała się w poniedziałek do południa.
- Pojechałam samochodem do lekarza na ul. Bałuckiego - mówi pani Olga. - Wybrałam parking na przeciwko budynku przedszkola. Podeszłam do parkometru, aby kupić bilet postojowy. Wrzuciłam monetę dwuzłotową. Jednak bilet nie został wydrukowany. Nacisnęłam więc przycisk anulowania operacji, aby odzyskać monetę. Również nic się nie działo.
Wściekła kobieta, spiesząc się z dzieckiem na wizytę u laryngologa, pobiegła do innego parkometru.
- Tu także nie mogłam kupić biletu na postój, ponieważ wlot monet był czymś zablokowany - mówi pani Olga. - Zadzwoniłam więc do biura Strefy Płatnego Parkowania na ul. Hetmańskiej, informując dlaczego nie mogę opłacić biletu postojowego. Kobieta w biurze kazała mi podać numer rejestracyjny mojego samochodu. Obiecała, że mandatu mi nie wystawią i zaraz wyśle technika, aby usterkę automatu usunął.
Kobieta spokojnie więc udała się do lekarza. Po około godzinie wyszła z gabinetu i ...znalazła za szybą samochodu mandat za brak opłaty parkingowej.
- Myślałam, że mnie krew zaleje - mówi pani Olga. - Nie odzyskałam dwóch złotych, nie dostałam biletu za parking ale mandat mi wystawili!
Kobieta ponownie zadzwoniła do biura Strefy Płatnego Parkowania z pretensją, że zamiast pomocy otrzymała mandat.
- Wtedy kobieta w strefie powiedziała, że muszę przyjechać do biura i wszystko wyjaśnić - mówi. - Odmówiłam. Miałam chore dziecko i spieszyłam się do domu i do pracy. Wtedy kobieta w biurze zapewniła mnie, że mandat zostanie anulowany.
W biurze Strefy Płatnego Parkowania dowiedzieliśmy się, że w razie zaistnienia przypadków niemożności wykupienia biletu z powodu awarii urządzenia, należy zgłaszać to do biura. Tak zrobiła nasza czytelniczka, co ją jednak nie uchroniło przed mandatem.
Cała sytuacja rozegrała się w poniedziałek do południa.
- Pojechałam samochodem do lekarza na ul. Bałuckiego - mówi pani Olga. - Wybrałam parking na przeciwko budynku przedszkola. Podeszłam do parkometru, aby kupić bilet postojowy. Wrzuciłam monetę dwuzłotową. Jednak bilet nie został wydrukowany. Nacisnęłam więc przycisk anulowania operacji, aby odzyskać monetę. Również nic się nie działo.
Wściekła kobieta, spiesząc się z dzieckiem na wizytę u laryngologa, pobiegła do innego parkometru.
- Tu także nie mogłam kupić biletu na postój, ponieważ wlot monet był czymś zablokowany - mówi pani Olga. - Zadzwoniłam więc do biura Strefy Płatnego Parkowania na ul. Hetmańskiej, informując dlaczego nie mogę opłacić biletu postojowego. Kobieta w biurze kazała mi podać numer rejestracyjny mojego samochodu. Obiecała, że mandatu mi nie wystawią i zaraz wyśle technika, aby usterkę automatu usunął.
Kobieta spokojnie więc udała się do lekarza. Po około godzinie wyszła z gabinetu i ...znalazła za szybą samochodu mandat za brak opłaty parkingowej.
- Myślałam, że mnie krew zaleje - mówi pani Olga. - Nie odzyskałam dwóch złotych, nie dostałam biletu za parking ale mandat mi wystawili!
Kobieta ponownie zadzwoniła do biura Strefy Płatnego Parkowania z pretensją, że zamiast pomocy otrzymała mandat.
- Wtedy kobieta w strefie powiedziała, że muszę przyjechać do biura i wszystko wyjaśnić - mówi. - Odmówiłam. Miałam chore dziecko i spieszyłam się do domu i do pracy. Wtedy kobieta w biurze zapewniła mnie, że mandat zostanie anulowany.
W biurze Strefy Płatnego Parkowania dowiedzieliśmy się, że w razie zaistnienia przypadków niemożności wykupienia biletu z powodu awarii urządzenia, należy zgłaszać to do biura. Tak zrobiła nasza czytelniczka, co ją jednak nie uchroniło przed mandatem.
Ten co wystawił mandat to ci**, powinien zobaczyc najpierw urzadzenie czy jest sprawne, a pozniej podchodzic do kontroli
A ja taki mandat dre przy ludziach i sie radośnie śmieje
Na ul. Baluckiego taki balagan to normalna rzecz. Zimą zawiozlam koleżankę do pracy przy tejże ulicy nie wyłączając samochodu zawróciłam z zamiarem powrotu. Drogę zastawił mi " dziadek bankomatowy" , który poinformowal mnie, że mam zapłacić za parkowanie. Po awanturze odpuściłam sobie ponieważ spieszyłam się do pracy wykupiłam bilet, który " dziadek bankomatowy" mi zabral z informacją że on tu jest wladcą na tym terenie i to on decyduje kto i za ile będzie tu stał. Sprawę zgłosiłam w wydziale Inzynierii Miasta oraz spisałam numery telefonów do osób ktore stanęły w mojej obronie.