Wyrok 7 lat i 8 miesięcy pobawienia wolności wydał dziś (14 lipca), elbląski Sąd Okręgowy, Tomaszowi M., oskarżonemu o zadanie śmiertelnego ciosu dziecku swojej konkubiny. Niespełna dwuletni Szymonek zmarł na skutek uszkodzenia płata wątroby, pęknięcia z krwawieniem do jamy brzusznej oraz stłuczenia serca. Tomasz M. do końca utrzymywał, że jest niewinny, jednak zdaniem sędziego o jego udziale w tej tragedii przesądzają dowody z opinii biegłych oraz wynik eksperymentu przeprowadzony w mieszkaniu, w którym doszło do zdarzeń.
Po raz czwarty elbląski Sąd mierzył się z wydarzeniami, do których doszło wczesnym rankiem, 29 grudnia 2008 roku. Jak utrzymywał oskarżony w tej sprawie Tomasz M., miał podczas karmienia malucha potknąć się, upuszczając dziecko i upaść na nie, podpierając się pięścią na jego brzuszku. Sprawa na wokandę wróciła po raz kolejny latem 2013 roku.
W tym trudnym procesie poszlakowym, kluczowy dla sądu stał się m.in. dowód z opinii biegłych medycyny sądowej z Elbląga, Gdańska oraz z Białegostoku, którzy wskazali, że obrażenie, które doprowadziły do śmierci malucha powstały na skutek "urazu mechanicznego zadanego z dużą siłą; uderzenia pięścią, lub kopnięcia nogą". Bardzo mało prawdopodobne w takim przypadku są zaś obrażenia tego typu powstałe np. w wyniku reanimacji, lub upadku z dzieckiem na ręku - choć także były brane pod uwagę przez biegłych.
Wersję oskarżonego, który utrzymywał, że upuścił dziecko, przewrócił się na nie i oparł pięścią na jego brzuszku, nie potwierdził także eksperyment przeprowadzony w mieszkaniu przy ul. Nowowiejskiej, gdzie doszło do tragicznych zdarzeń: w trakcie eksperymentu zainscenizowano trzy rodzaje upadków - zarówno oskarżonego z dzieckiem na ręku jak i upadek samego dziecka z wysokości. Za każdym razem, mimo przymkniętych drzwi, słychać było głośne uderzenie ciała o podłogę, słyszalne w drugim pokoju. Matka dziecka zaś konsekwentnie podtrzymuje swoje zeznania, że tego feralnego poranka, gdy oskarżony poszedł nakarmić Szymona i rzekomo miał się z nim przewrócić na podłogę - nie słyszała żadnych odgłosów stamtąd dochodzących, poza lekkim skrzypieniem bujanego fotela.
- Niewątpliwie sprawa ta miała skomplikowany charakter; wynikało ono z poszlakowego jej charakteru. Aby można było sprawcy przypisać winę na podstawie poszlak, musi istnieć tzw. nieprzerwany łańcuch poszlak, który prowadzi do ustalenia, iż sprawca dokonał przestępstwa - tłumaczył sędzia Tomasz Piechowiak podkreślając, że taki ciąg istotnie zaistniał; kluczowe były też opinie biegłych i sam eksperyment. - Logicznym jest, że jeśli dochodzi do wypadku, dorosły człowiek wzywa pomocy, szuka ratunku. Tu się tak nie stało. A biegli wskazali, że gdyby Szymonowi pomoc została udzielona szybko, dziecko prawdopodobnie by przeżyło - dodał sędzia.
Tomasz M. został skazany z mocy art. 156 § 3 Kodeksu Karnego, na karę 7 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności. Sąd zaliczył M., na poczet orzeczonej kary, okres rzeczywistego pozbawienia wolności od dnia 30 grudnia 2008 roku do 28 grudnia 2009 roku oraz od dnia 5 listopada 2010 roku do 21 grudnia 2011 roku.
Tomasza M. i jego obrońcy nie było dziś na sali sądowej. Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca M. może złożyć od wyroku apelację.
tomaszu piechowiak tylko mojemu dobremu wychowaniu zawdzięczasz ,że nie powiem co o tobie myślę za to co zrobiłeś. Zakpiłeś sobie ze wszystkich ludzi ,którzy są za sprawiedliwością dla tego mordercy
Teraz my wszyscy będziemy musieli płacić na wikt opierunek itd.dla tego zwyrodnialca nie ma sprawiedliwości a on wyjdzie po trzech latach za dobre sprawowanie.
on zawsze był miętki, targnie sie
a za obrazliwy wpis na forum dla Tuska lub Komorowskiego 5 lat -
co to za kraj ...... niektórzy dostają więcej za wyłudzenia ...... powinien startować od 25....w pudle powinni z nim polecieć jak ze szmata chojrak do dziecka z pięściami ....niech tam się wykaże jaki jest silny.....
Do JOOLK Mniej nadzieję że w więzieniu zrobią mu dupe jak swego czasu miały słowiki poznańskie...