Sędzia Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu ma nadzieję, że sprawa Pawła J. z Pasłęka zakończy się wyrokiem w maju br. Chłopak odpowiada za zabójstwo własnej siostry oraz próbę zamordowania matki. Przed sądem odpowiada jako osoba dorosła. Grozi mu do 25 lat pozbawienia wolności.
Sprawa Pawła J. rozpoczęła się 18 marca br. przed Sądem Okręgowym w Elblągu. Dokładnie rok po tym, jak chłopak z zimną krwią zamordował własną siostrę, zadając jej ciosy nożem. Później rzucił się na własną matkę z siekierą, chcąc również ją pozbawić życia. Kiedy został ujęty przez policję, przyznał się do popełnienia morderstwa.
Jednak sąd sprawę utajnił, z uwagi na... możliwość stresu, jaki byłby udziałem oskarżonego, gdyby rozprawie przysłuchiwali się dziennikarze.
Nam udało się jednak zdobyć kilka informacji, co w tej sprawie dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Jak się okazuje, sąd będzie chciał przesłuchać 34 świadków. Do tego zawnioskowano o przesłuchanie dziewięciu biegłych lekarzy sądowych z zakresu psychiatrii i psychologii.
- Jest szansa, że sprawa może zakończyć się w wyznaczonych terminach – mówi sędzia Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu. - Jeśli nie będzie innych wniosków dowodowych i potrzeby przesłuchania kolejnych świadków, to przewód sądowy w tej sprawie może zostać zamknięty w maju br.
Przypomnijmy, nastolatek z Pasłęka w marcu ubiegłego roku brutalnie zabił swoją siostrę. Zaatakował również siekierą własną matkę. Po wielu miesiącach badań prowadzonych przez biegłych psychiatrów i psychologów oraz przepychanek na linii sąd – prokuratura, zdecydowano, że Paweł za swój czyn odpowie jak osoba dorosła. Chłopak przyznał się do popełnionego czynu. Z jego słów wynikało, że często kłócił się z 11- letnią siostrą. Obwiniał też rodziców o faworyzowanie dziewczynki.
- Prokuratura postawiła oskarżonemu dwa zarzuty, usiłowania zabójstwa matki oraz zabójstwa siostry. Maksymalna kara jako grozi za takie czyny to dożywocie, jednak ze względu na młody wiek sprawcy ustawodawca przewiduje zdecydowane złagodzenie kary, maksymalnie do 25 lat więzienia - mówi prokurator Małgorzata Lewko.