44-letnia kobieta, która po porodzie spaliła w piecu zwłoki dziecka, została decyzją Sądu aresztowana na trzy miesiące. Prokuratura podejrzewa bowiem, że dziecko urodziło się żywe. Grażyna J. Usłyszała zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci i zbezczeszczenia zwłok.
Prokuratorzy z Prokuratury Rejonowej w Braniewie są prawie pewni, że po porodzie dziecko jeszcze żyło. Co stało się dalej? To wykaże dochodzenie. Kobieta twierdzi, że noworodek urodził się już martwy. Dlatego spaliła jego zwłoki w piecu.
Policjanci z Młynar zatrzymali w tej sprawie cztery osoby: 44-letnią kobietę, jej konkubenta, a także dwóch innych mężczyzn.
Zdarzenie miało miejsce 16 marca tego roku. 44-letnia kobieta będąc w 7 miesiącu ciąży miała poronić, a następnie, jak wynika z jej relacji, martwy płód spalić w piecu. Sprawa wyszła na jaw w momencie, gdy do mieszkania zajmowanego przez kobietę przyszedł dzielnicowy. Policjant zainteresował się sytuacja kobiety, ponieważ wcześniej widział, że była ona w ciąży.
- Gdy funkcjonariusz zapytał, co stało się z dzieckiem, ta opowiedziała mu o przebiegu zdarzeń. Kobieta oraz mężczyźni, którzy w tym czasie przebywali w mieszkaniu zostali zatrzymani. O zdarzeniu powiadomiono prokuraturę w Braniewie, która prowadzi w czynności tej sprawie - sierż. Krzysztof Nowacki oficer prasowy KMP w Elblągu.
Sąd zdecydował o aresztowaniu na trzy miesiące Grażyny J. Zarzutów nie usłyszeli pozostali trzej mężczyźni. Po dokonaniu oględzin zabudowań i przydomowego szamba nie udało się ustalić zwłok dziecka.
To nie policjanci oglądali szamba tylko strażacy. Tak dla sprawiedliwości.
To nie policjanci oglądali szamba tylko strażacy. Tak dla sprawiedliwości.
To nie policjanci oglądali szamba tylko strażacy. Tak dla sprawiedliwości.