Przed elbląskim sądem toczy się postępowanie przeciwko jednemu z lokalnych portali internetowych. Proces redaktorowi naczelnemu portalu wytoczyła Hanicenta Rzepa, ordynator oddziału ginekologii, położnictwa i patologii ciąży Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. Doktor Rzepa zarzuca dziennikarzom portalu zniesławienie w środkach masowego przekazu. Ma to związek z tajemniczą śmiercią Anny W., pacjentki szpitala.
We wrześniu br. miała się odbyć pierwsza rozprawa w tej sprawie. Jednak oskarżony – redaktor naczelny portalu nie stawił się w sądzie.
- To miała być rozprawa pojednawcza. Jednak oskarżony nie odebrał zawiadomienia o terminie rozprawy i nie stawił się w sądzie. Następną rozprawę wyznaczono na 5 listopada – mówi sędzia Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu. – Doktor Hanicenta Rzepa oskarża redaktora naczelnego tego portalu, że kilkakrotnie, w krótkim odstępie czasu na łamach gazety internetowej dopuścił się jej zniesławienia. Fałszywie pomówił ją, że przez zaniedbania diagnostyczne i lecznicze doprowadziła do śmierci Anny W.
Sąd będzie namawiał do ugody
Doktor Hanicenta Rzepa zarzuca portalowi także, że w publikacjach oskarżono ją o nadużywanie przez nią obowiązków ordynatora, wykorzystywanie sprzętu szpitala do prywatnych celów oraz wcześniejsze zaniedbania lekarskie pacjentek.
- Za ten czyn oskarżonemu grozi kara grzywny lub kara pozbawienia wolności do 2 lat – mówi sędzia Dorota Zientara. – Jednak sąd będzie jeszcze namawiał strony postępowania do ugody.
Przypomnijmy, że w lipcu br. w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu zmarła Anna W. Kobieta urodziła zdrową córeczkę, jednak tuż po porodzie doszło do zatrzymania akcji serca. Jeden z portali internetowych w Elblągu poinformował o tym wydarzeniu jako pierwszy. W tekście znalazły się jednak poważne zarzuty pod adresem lekarzy z oddziału ginekologii, położnictwa i patologii ciąży Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. Od zarzutów i obraźliwych słów roiło się również w komentarzach pod artykułami.
Dziennikarze wydali wyrok
Tymczasem rodzina zmarłej także oskarża lekarzy z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu o zaniedbania lekarskie. W tej sprawie wpłynęło zawiadomienie do prokuratury.
Prokuratura Rejonowa w Elblągu zarządziła przeprowadzenie sekcji zwłok kobiety. Teraz śledczy oczekują na raport biegłych lekarzy w tej sprawie. Zgromadzono też dokumentację medyczną z przychodni zdrowia, w której prowadzono ciążę zmarłej oraz przesłuchano osoby związane ze sprawą.
Jak mówi jedna z lekarek z tego oddziału, która chce zachować anonimowość, portal internetowy już wydał wyrok.
- To nie jest taka prosta sprawa. Nam pacjentki w ciąży nie umierają notorycznie na porodówce. Był to na pewno przypadek wyjątkowy. Nic nie wiedzieliśmy o chorobie tej kobiety i zrobiliśmy, co tylko mogliśmy. Łatwo jednak wydawać wyroki, jak siedzi się za komputerem i nie wiem jak wszystko wyglądało – mówi lekarka.
Także Prokuratura Rejonowa w Elblągu nie zdecydowała jeszcze czy komuś zostaną przedstawione zarzuty.
Lekarze nie czują się winni
Ordynator oddziału ginekologi, położnictwa i patologii ciąży Hanicenta Rzepa mówi, że nie ma sobie niczego do zarzucenia w tej sprawie. Co więcej, twierdzi iż zrobiła wszystko, aby szybko uratować dziecko i zająć się matką.
- Szczegółowych informacji na ten temat nie mogę udzielać. Do tego zobowiązała mnie dyrekcja szpitala – mówi ordynator Rzepa. – Natomiast powiem tylko tyle, że nie jest prawdą jakoby pacjentka zaczęła umierać podczas porodu. To stało się kilkanaście godzin później. Powstało nagłe zatrzymanie akcji serca. Powiem tylko, że o jej życie walczył cały zespół lekarzy kardiologów. Niestety, ta wada serca daje śmiertelność u połowy chorych.
Doktor Rzepa jest wstrząśnięta niektórymi doniesieniami prasowymi, które właśnie ją oskarżają o spowodowanie śmierci kobiety.
- Jestem lekarzem ginekologiem już 30 lat. Nigdy nie zrobiłam krzywdy pacjentom. Odbierałam już dwojaczki i trojaczki. Wszyscy wyszli z porodu zdrowi. Tego co się jednak stało teraz, po prostu nie dało się przewidzieć – wyjaśnia doktor Rzepa.
Według lekarzy kardiologów z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu bezpośrednią przyczyną śmierci Anny W. mógł być częstoskurcz serca. To bardzo rzadka choroba, której wystąpienia nie sposób przewidzieć. Nie daje też ona wcześniej żadnych objawów.
- Częstoskurcz mógł niespodziewanie wystąpić np. właśnie podczas akcji porodowej – mówi Anna Kowalska z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. – Kiedy kobieta trafiła na nasz oddział, nie zgłaszała lekarzom problemów kardiologicznych. Teraz musimy zaczekać na wyniki sekcji zwłok.
mam nadzieję że ten "redaktor naczelny" pójdzie siedzieć należy mu się
A MOŻE WRESZCIE LEKARZE BĘDĄ SIEDZIELI !!!!!!
CZY WYROKI SKAZUJĄCE MOGĄ BYĆ TYLKO NA PISZĄCEGO ,A LEKARZE TO SĄ ŚWIĘCI!!!!!!----do zuzi
nie jeśli lekarze są winni to również powinni zostać ukarani ale jakim prawem ten "redaktor naczelny" wydaje wyroki na lekarzach? sądy są od tego a nie pseudo dziennikarze i dla jasności nie jestem zwolenniczką dr Rzepy ale w Polsce obowiązuje w prawie zasada domiemania niewinności. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Ani i jak narazie nikomu nie przedstawiono zarzutów a Pan "REDAKTOR" nie znając faktów oskarżył lekarzy ze Szpitala Wojewódzkiego winnych śmierci dziewczyny. Człowieka łatwo jest zniszczyć a co jeśli się okaże że lekarze nie zawinili?
O..... Zuzia odżyła.
ZUZIA. Zamknąć Ciebie z lekarzami w jednej celi z jednym kojem
Zuziu. Co z tobą . Usycham z tęsknoty.
niestety ale domeną e24 jest to, że w każdm artykule od oczątku sugerują, a nawet wskazują czytelnikowi winnego pomimo, iż specjaliści wypowiadają się, że sprawę trzeba zbadać - E24 jest szybsze niż sąd i biegli, a często zdarza się, że fakty są odwrotne, a dodatkowo w ich artykułach jest bardzo dużo niedopowiedzeń dla mnie osobiście E24 to portal, który można porównać do kolorowych pisemek goniących z sensacją i to nie koniecznie tą zgodną z prawdzwymi faktami
Nasza firma również zastanawia się nad podaniem do sądu el24. Stała się pewna sytuacja i pismaki opisali totalne bzdury, co ciekawe nie kontaktując się z nikim z naszej firmy, a artykuł ukazał się na podstawie "jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy" Powinni utrzeć im nosa,
Przeczytałem cały artykuł (powiem więcej - dwa artykuły) dotyczący powyższej sprawy na konkurencyjnym elbląskim portalu. Sam artykuł byłby do przyjęcia, gdyby nie jego zakończenie: "Przypominamy, że czekamy na wszelkie sygnały kobiet i jej bliskich, którzy korzystali z opieki H.Rzepy - ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego i innych lekarzy z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. W każdym przypadku gwarantujemy pełną dyskrecję i anonimowość. Czekamy na listy pod adresem: (w tym miejscu e-mail do redakcji portalu)". Zakończenie artykułu uderza moim zdaniem w Panią H. Rzepę. Dziennikarz powinien pamiętać, że operowanie słowem jest sztuką i korzystając z tej sztuki w niewłaściwy sposób można kogoś medialnie zniszczyć. W tym przypadku lufa armaty skierowana została w zasadzie w stronę jednej osoby - Pani Hanicenty Rzepy. Dodać w tym miejscu należy, że jest to lekarz, która ma bardzo dobrą opinię wystawioną przez setki zadowolonych pacjentek.