W ubiegłym roku w Elblągu uruchomiona została wypożyczalnia elektrycznych hulajnóg. W tym roku przyszedł czas na skutery. Na elbląski rynek wkroczyła kolejna firma chcąca ułatwić elblążanom przemieszanie się po mieście.
Do tej pory charakterystyczne miętowe skutery można było spotkać w Trójmieście, Poznaniu, Szczecinie, Olsztynie, na Półwyspie Helskim i Mierzei. Od niedawna skutery są dostępne także w naszym mieście. Co skłoniło EcoShare do wejścia na elbląski rynek?
Dostrzegliśmy w Elblągu potencjał. Mieszkańcy mają potrzebę swobodnego przemieszczania się po mieście i szczególnie teraz w dobie pandemii chcemy to ułatwić
- mówi przedstawiciel EcoShare.
Obecnie w Elblągu można wypożyczyć... 35 skuterów. - W zależności od zapotrzebowania będziemy modyfikować tą liczbę - zapewnia przedstawiciel EcoShare.
Gdy w naszym mieście pojawiły się hulajnogi korzystające z nich osoby czasami nie zwracały uwagi na to, gdzie zostawiają wypożyczony środek transportu. Hulajnogi zostawiane były np. na środku chodnika utrudniając innym poruszanie się. Niestety skutery również parkowane są w nieodpowiednich miejscach.
Oczywiście takie sytuacje się zdarzają. Zawsze jest to bardziej popularne zjawisko w miastach, w których dopiero zaczęliśmy oferować takie usługi. Tutaj jest bardzo ważny proces edukacji klientów. Zawsze w pierwszej kolejności upominamy ostatniego użytkownika i prosimy go o odstawienie pojazdu poprawnie. Jeśli z jakiegoś powodu nie ma takiej możliwości wówczas robi to nasz serwisant
- zapewnia przedstawiciel EcoShare.
Wszystkie skutery są zaprakowane nie zgodnie z przepisami. Nalezałoby sie dogadac z miastem zeby na chodnikach wyznaczyc miejsca gdzie mozna postawić skutery. Obecnie nie przeszkadzaja pieszym ale sa postawione niezgodnie z kodeksem drogowym a to moze skutkowac mandatem. W warunkach korzystania ze skuterow jest punkt ze za złe zaprkowanie jest kara wiec kazdy mamndat bedzie na uzytkujacego.
"Dostrzegliśmy w Elblągu potencjał. Mieszkańcy mają potrzebę swobodnego przemieszczania się po mieście" - no nie dziwota, w mieście w którym stan zbiorowej komunikacji publicznej oraz działań ratusza w tej kwestii to obraz nędzy i rozpaczy zawsze taki potencjał będzie. Szkoda tylko, że zagospodarowywany on jest w pierwszej kolejności przez chciwe prywaciarstwo, które nie ma żadnego interesu w poprawie jakości komunikacji w mieście, zamiast przez władze m. Elbląga, które - teoretycznie - takim interesem kierować się powinny. Ale wzorem swoich złodziejskich, neoliberalnych idoli dzikich lat 90. zdecydowały się po raz kolejny iść na żywioł i pozostawić sprawy (oraz mieszkańców) samym sobie. Władza przecież zadki do gabinetów swoimi SUV-ami i wielkogabarytowymi limuzynami dowiezie, a reszta...
A czy te skutery i hulajnogi są dezynfekowane? Czy są udostępniane, w ramach opłaty, jednorazowe rękawiczki? Jeśli nie to jak się to ma z walką przeciw zakażeniom koronawirusem?
Stan komunikacji miejskiej jest wynikiem podejścia do niej mieszkańców. Systematycznie od 1990 roku wzrastała liczba osób rezygnujących z jej usług na rzecz własnego samochodu. Była to też reakcja na fakt, że w poprzednim okresie były istotne trudności w kupnie własnego pojazdu, a w tym nowym czasie Polacy w życiu codziennym postanowili je zamerykanizować, a samochód miał być najważniejszym elementem tego procesu. Ponadto w ramach transformacji systemowej po 1989 roku nastąpiło inne podejście do zagadnień gospodarki narodowej, gdzie głównym działaniem była likwidacja wielu przedsiębiorstw lub inne formy ich przekształceń. Tym samym spowodowało to wzrost bezrobocia, które w szczytowym okresie w Elblągu i powiecie przekraczało 30% . Nigdy potem stan zatrudnienia nie osiągnął, a nawet się nie zbliżył do poziomu z czasów PRL. Jednocześnie nastąpiły zmiany społeczno - socjalne, w tym przede wszystkim proces starzenia się. Z uwagi na uprawnienia do ulg, nie tylko emeryckich, ale i dzieci oraz młodzieży uczącej się, a także wzrost liczby pasażerów z uwagi na wiek uprawniający do darmowych przejazdów wszystko to spowodowało spadek nie tylko zainteresowania z jej korzystania, ale przede wszystkim znaczne zmniejszenie dochodów z biletów. Nadal prawie 40% pasażerów korzysta z komunikacji nie posiadając ważnego biletu na przejazd. I to są główne, chociaż nie wszystkie, przyczyny pogarszającego się stanu usług komunikacji miejskiej. Z każdym rokiem problem ten będzie narasta, tym bardziej, że gminy tworzące i realizujące tą formę usług będą posiadały coraz większe problemy z racji przekazywania mniejszych środków finansowych.
@Typol 56 - Są to oczywiście uwagi słuszne i prawdziwe, jednak zabrakło mi w nich najważniejszego. Mianowicie jakichkolwiek działań miejskich władz publicznych w tych obszarach, które po prostu uznały, że skoro jest zapaść, to można sobie transport publiczny odpuścić. Docelowo zaś najlepiej zlikwidować, bo po co nam ten problem? Do tego dochodzi oczywiście pewna różnica pokoleń i mentalności obecnych miejskich kacyków, którzy kierując się doświadczeniami (i kompleksami) wyniesionymi z poprzedniego systemu zwyczajnie bez tzw. wypasionej fury dziś nawet zadka od fotela nie odkleją, nie mówiąc już o tym, żeby jakiś rozumny plan dla przyszłości tej najważniejszej dla pomyślnego rozwoju skupisk ludzkich sprawy urzędowo popełnić lub choćby tylko publicznie przedyskutować. Ale nie ma i tego. (..)
Chciałem się zarejestrować na ich portal i korzystac z ich usług, ale jak wymagają przesłania 2 stron dowodu osobistego.... Zrezygnowalem, później cyk i kredyt :)
Chciałem się zarejestrować na ich portal i korzystac z ich usług, ale jak wymagają przesłania 2 stron dowodu osobistego.... Zrezygnowalem, później cyk i kredyt :)
(...) Dyskutuje się natomiast różne idiotyzmy nt. kolejnych parkingów, zabudowy Wyspy Spichrzów, poszerzania dróg, cyrków z przebudowami ulic, kolejnych rondach, wiaduktach, tunelach pod Bażantarnią (!), mostach przez rzekę etc. - najważniejszego jednak, czyli spójnej wizji i rozumnego zaplanowania rozwoju transportowego krwiobiegu w Elblągu za 10, 20 i 50 lat nie ma, i co gorsza - nie widać w ratuszu nikogo, kto tym tematem w ogóle by się przejmował. A ilość rzęchów i śmierdzących blaszaków, oraz spowodowanych tym problemów nie tylko komunikacyjnych, w mieście rośnie. Dramat.
Miętowe są cukierki, a skutery seledynowe chyba?
J a chdzby 10 km , isc pieszo na to łajno nie wsiade . K to na tym zarabia ,wykancza autobusy .