Rodziców w całej Polsce zaniepokoiła treść deklaracji, które dostali do podpisu w niektórych szkołach. Chodzi o punkt związany z akceptacją "ryzyka zakażenia oraz powikłań po COVID-19, w tym nieodwracalnego uszkodzenia płuc lub zgonu" dziecka. Podobne oświadczenie pojawiło się również w elbląskiej szkole. Sprawę opisała WP.pl.
1 września uczniowie wrócili do nauki stacjonarnej. Jednak teraz szkolna codzienność różni się od tej sprzed pandemii. Placówki funkcjonują w reżimie sanitarnym. To oznacza m.in., że przy wejściu do szkoły dzieciom mierzona jest temperatura, lekcje odbywają w jednej klasie, a dzieci muszą zaprzyjaźnić się z maseczkami ochronnymi. Na część z tych zabiegów zgodę muszą wyrazić rodzice. Deklaracje, które dostali do podpisu w niektórych szkołach wzbudziły ich zaniepokojenie. Chodzi o zapisy, które przerzucają na nich odpowiedzialność za potencjalne zarażenie się dziecka.
W podobnej sprawie zaalarmowała również mama 16-latka z Elbląga. Opisał ją portal WirtualnaPolska. - Syn pani Katarzyny jest uczniem Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 w Elblągu. 1 września przyniósł deklarację, która zaskoczyła kobietę. Dokument jest kierowany do rodziców i opiekunów prawnych, składa się z sześciu punktów. Jeden z nich brzmi następująco: "Jako rodzic/prawny opiekun rozumiem i akceptuję powyższe ryzyko zakażenia oraz ryzyko powikłań COVID-19, w tym nieodwracalne uszkodzenie płuc i zgon (...)" - opisuje portal.
Bulwersuje mnie to, że mam zaakceptować to ryzyko. Nie mam wyboru, muszę posłać dziecko do szkoły, bo inaczej będę płacić kary
- mówi w rozmowie z portalem elblążanka.
Co w takiej sytuacji powinni zrobić rodzice? Czy muszą podpisać taką deklarację? Zapytaliśmy o to elbląski Ratusz.
Chcę, żeby to było jasne. Rodzice nie mają obowiązku podpisywania takich deklaracji. To nie rodzic decyduje o tym, czy dziecko będzie chodziło do szkoły, czy nie, jest obowiązek szkolny. Takie oświadczenia funkcjonowały w momencie, kiedy ruszyły przedszkola. W tym przypadku to rodzice rzeczywiście na własną odpowiedzialność decydowali czy posłać dziecko do przedszkola. W szkołach to nie ma w żaden sposób racji bytu
- mówi Joanna Urbaniak, rzecznik prasowy prezydenta Elbląga.
Rzeczniczka przyznaje, że w niektórych placówkach rzeczywiście oświadczenia z kontrowersyjnym zapisem mogły trafić do rodziców. Jednak teraz, po interwencji Urzędu Miejskiego w Elblągu nie powinno się to powtórzyć.
Od rodziców, w żadnej z elbląskich szkół, podobne oświadczenie nie będzie wymagane. Oczywiście szkoły będą chciały od rodziców podpisania deklaracji dotyczących np. zgody na mierzenie uczniowi temperatury czy informowania o zakażeniu koronawirusem, kwarantannie dziecka lub osób w jego otoczeniu. Na pewno jednak nie oświadczenia o akceptacji ryzyka zachorowania czy też śmierci na COVID-19
- dodaje Joanna Urbaniak.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy również dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 w Elblągu.
Koronawirus budzi mnóstwo emocji, rozumiem obawy rodziców dotyczące bezpieczeństwa Ich dzieci, rozumiem także obawy nauczycieli i innych pracowników szkoły. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z faktu, że do zakażenia wirusem może dojść w miejscach publicznych - w sklepach, kinach, a także w placówkach oświatowych. Obowiązkiem szkoły było opracowanie procedur bezpieczeństwa przed nadchodzącym rokiem szkolnym. Przyznaję, że dobór słów w deklaracjach był niefortunny, ich treść została zmieniona już w pierwszym dniu września. Z przykrością stwierdzam, że poprawiona wersja nie dotarła do osoby zainteresowanej. Prosimy w niej rodziców o informacje dotyczące sytuacji zdrowotnej odnośnie wirusa COVID-19 w otoczeniu ucznia, wyrażenie zgody na pomiar temperatury ciała oraz informujemy o konieczności przestrzegania procedur związanych z reżimem sanitarnym
- mówi Beata Tuzimek, dyrektor ZSZ nr 1 w Elblągu.
- Jest mi niezmiernie przykro, że mama naszego nowego ucznia nie zwróciła się ze swoimi uwagami do szkoły – do wychowawcy, dyrektora, ponieważ zawsze chętnie współpracujemy i bierzemy pod uwagę sugestie naszych rodziców - dodaje dyrektor ZSZ nr 1. - Gorąco przepraszam wszystkie osoby, które poczuły się zaniepokojone. Zapewnienie bezpieczeństwa naszym uczniom, zwłaszcza w tak trudnym okresie, jest naszym priorytetem.
Nikt nic nie musi. Są na to odpowiednie przepisy. Szkoły i przedszkola sobie sami wymyslili"obowiazek", który jest niezgodny z prawem Polskim. Trzeba zagłębić się trochę w temacie by uchronić dzieci od skutków ubocznych tych "nakazów".
To chyba tylko w tej szkole nadgorliwosc belfrów sięgnęła szczytu głupoty. Jestem po zebraniach- nikt nam takich deklaracji nie podkładał do podpisu
Nam i dzieciom każą nosić maseczki i odstępy. A dlaczego ci politycy ,urzędnicy tv w garniturach pataduja bez masek.
Kilka dni temu, zarówno v-ce Nowak jak i DEN informowali o ciężkiej pracy przez wakacje nad regulaminem i deklaracjami w sprawie funkcjonowania szkół w okresie epidemii . Pierwszy dzień i ten kwiatek na całą Polskę zweryfikował "ą""ę" UM. I tak jest wszędzie w mieście gdzie sięga UM - zadęcie i auto propaganda a w efekcie bąk. Nawet jeżeli takie deklaracje były i są wymagane w przedszkolach, to czy "wy" macie odrobinę empatii? Czy jesteście rodzicami, dziadkami? Czy "wy" wychodząc z domu pozostawiacie podpisaną zgodę na możliwość upadku ze schodów, przejechania przez ...? Nie wystarczy się jako tako ubrać, uczesać , umalować i czaić na 3 piętrze. Trzeba jeszcze mieć to coś pod włosami na głowie aby pełnić nadzór nad edukacją i wychowaniem. Przygotowaliście się tradycyjnie, autorytarnie.
Ludzie czy wy nie potraficie rozmawiać z dyrekcją lub pracownikami szkoły, przedszkola czy innej placówki tylko latacie do urzędu, zgłaszacie po serwisach internetowych, co się z wami dzieje. U was w pracy tez najwyraźniej "uprzejmie donoszą" na wszystko co się nie spodoba. Dramat
~Xxx - najwyraźniej nie zauważasz, że mamy "demokrację" i prawo nagłaśniać głupotę władzy. Po co ma być ścigany pijak powodujący wypadki, skoro wystarczy powiedzieć producentowi alkoholu, że nam to nie pasi. dyrektorka szkoły bierze to na siebie choć nie ma z autorstwem nic wspólnego - Rzecznik UM mówi jasno , że te deklaracje wciskano już w przedszkolu. deklaracja przyszła z DE UM i tyle. Kto przy zdrowych zmysłach informuje rodzica 3-19 latka, że przybywa do przedszkola na własne ryzyko jako ofiara wirusa? Tylko osoby "wybitne" i bez duszy - mieć kwit i jestem ważny. Ten kwit nie ma żadnego znaczenia poza domaganiem się przez rodzica odszkodowania za tyranizowanie i stres. Bez harleyowca czy z nim, Um jest taki sam od 1945. Wyhodowana latami grupa niezmienna, swoja, "myśli".
1 września to ja otrzymałam taki dokument do podpisu pani dyrektor. Więc proszę nie kłamać.
Ludzie ,Polacy,Rodzice nie wolno wszystkiego podpisywać co nam każą obcy ludzie(dyrektor szkoły to ani nasz brat ani swat to obca stara kobieta, która w gąszczu przepisów sama nie wie co można a co nie wolno).Proszę czytać każde papiery do podpisu i sprawdzać jak nie macie Drodzy Rodzice pewności .
Znowu blokowane są komentarze. Czy naprawdę w info nadal jest komuna, PRL i cenzura.
w SP4 też wysłali takie cuda, ale szybko się zorientowali i w następnej wiadomości na Librusie podali, żeby nic już nie podpisywać, że zmienili decyzję.