Wczorajsza decyzja Rządu o zamknięciu na dwa tygodnie placówek oświatowych i kulturalnych dała do myślenia mieszkańcom naszego miasta. - Skoro sytuacja jest tak poważna, to trzeba się zabezpieczyć - stwierdziła elblążanka, która stała przy kasie w jednym z marketów z wypełnionym po brzegi wózkiem.
Początkowo wykupywany był ryż, makaron, papier toaletowy. Od wczoraj ze sklepowych półek zaczęły znikać kolejne towary. - Wczoraj wieczorem byłam w Kauflandzie. Na półkach były puste kartony po makaronach, ryżach. Początkowo się z tego śmiałam, ale potem poszłam do Biedronki i tam też te produkty były wykupione. Już mi nie było do śmiechu. Dziś nie mogłam dostać kolejnych - stwierdziła 35-letnia p. Ania.
Dziś sytuacja nie uległa zmianie. Od rana w sklepach zaczyna brakować niektórych produktów. - Nigdzie nie mogę dostać papieru toaletowego. Byłam już w czterech Biedronkach. Nie było też ani chusteczek, ani ręczników papierowych - mówiła 43-letnia p. Grażyna.
- W lodówkach też za wiele nie ma. Ludzie z Biedronek powykupowali mięso. Zostały resztki. W osiedlowym mięsnym też już nic nie ma, a jest dopiero jedenasta - dodała 56-letnia p. Danuta.
Ludzie wózkami wywożą mleko, wodę, cukier i mąki. Dużym powodzeniem cieszą się też konserwy i jogurty.
To jakieś szaleństwo. Mieliśmy unikać zatłoczonych miejsc, a teraz każdy sklep jest pełen kupujących. Każdy się boi, że nie będzie miał czego dać jeść swoim dzieciom. Przez dwa tygodnie mają siedzieć w domach, bo zamknęli szkoły i przedszkola, więc tam nic nie zjedzą
- stwierdziła 44-letnia p. Agnieszka.
Ministerstwo Rozwoju zapewnia, że sklepy nie zostaną zamknięte. - Sytuacja jest poważna. Prawdopodobnie najpoważniejsza od 2008 r., dlatego Rząd podejmuje wszelkie możliwe działania, które minimalizują skutki epidemii. (...) Nie jesteśmy w stanie oszacować skutków epidemii. Jeszcze kilka tygodni temu mogliśmy mówić, biorąc pod uwagę tempo rozprzestrzeniania się wirusa, o niewielkim wpływie na gospodarkę europejską. Dzisiaj z całą pewnością możemy powiedzieć - nie wiemy jakie ostatecznie będzie miał wpływ wirus na gospodarkę - mówi Minister Rozwoju Jadwiga Emilewicz.
Stanowczo dementuję pojawiające się fakenewsy. Wszystkie sklepy działają i będą działać normalnie! Nie ma mowy o zamykaniu żadnych placówek handlowych!
- napisała wczoraj Jadwiga Emilewicz na Twitterze.
A za około dwa tygodnie to co kupili wyląduje pod śmietnikami. Już dziś bułki były pod jedną z Żabek, przy śmietniku , w mieście.
DEBILE!!!!!!
I dobrze niech kupią raz i nie wychodzą.
No to handel ma okazję wyzbyć się zapasów magazynowych, kupujcie, kupujcie....zuo będzie miał co utylizować jak te zapasy zaczną lądować w śmietnikach.
Mam nadzieję, że jeszcze na zapas się wy$&@ąj.
Trochę przesadzony art. mam fotki z datą i godziną z 15.02.2020 gdzie jeszcze nie było mowy o koronawirusie, a lodówki i półki były puste w jednej z biedronek, więc nie róbcie sztucznej afery, nie straszcię ludzi.
Proszę odwiedzić małe osiedlowe sklepy, tam jest wszystko poza paniką i natłoku zarazków, które mnożą się między ludźmi stojącymi w kolejce do kasy
A pampersy można jeszcze dostać???
Apelują żeby nie wychodzić z domu- ludzie robią zapasy żeby się dostosować. I z drugiej strony NIKT nie wie co będzie pojutrze. Zrozumcie Polaka (zwłaszcza żyjącego w PRL) że woli być zabezpieczony...
Najlepiej krytykować i obrażać innych. Tak jest łatwiej przejść myśli że może faktycznie ten,, głupi,, koronawirus może mnie spotkać. Nic nie myślicie o innych, widzicie tylko czubek własnego nosa. Ludzie się boją i mają do tego prawo. Zwłaszcza jak mają dzieci bądź opiekują się sstarszymi rodzicami czy dziadkami. A skoro już jest czas kwarantanny no to się dostosujmy a nie oceniamy.