W Elblągu maj zaczął się wczoraj wieczorem (12.01.2018). Po godz. 20.00, w Hali Sportowo-Widowiskowej MOSiR, na scenie pojawili się członkowie popularnego „Kabaretu Moralnego Niepokoju” z programem „Maj zaczyna się we wtorek”. Abstrakcyjny tytuł znakomicie odzwierciedla przesłanie prezentowanych skeczy.
Robert Górski – prezes Jarosław, Michał Cieślak – Mariusz, Przemysław Borkowski – Piłsudski i Rafał Zbieć- Kosmonauta i Napoleon z cieszącego się powodzeniem internetowego serialu komediowo – politycznego „Ucho prezesa”, już na wstępie zapowiedzieli, że nie będzie to spotkanie „polityczne”. Ale czy można uniknąć wszechobecnej w naszym życiu polityki? Kabaretowi też się to nie udało. Robert Górski przywitał zgromadzoną w HS-W MOSiR publiczność krótkim żartem, politycznym właśnie. „Przychodzi Macierewicz do lekarza, a ten mówi – nareszcie!”
Rozbawiona publiczność żywo reagowała na wszystkie prezentowane skecze, a śmiech rozbrzmiewał przez całe spotkanie KMN z Elblążanami.
Jak można określić program „Maj zaczyna się we wtorek”? Kabareciarze odwołują się do tego, co na co dzień nas porusza, jednych martwi, a niektórych cieszy. Pokazują przeciętnego Polaka jako wrażliwego sadystę, głupiego inteligenta, czułego socjopatę. Te skrajności w nas drzemiące dają pożywkę dla, widzących więcej, satyryków i skutecznie bawią widzów.
Arystoteles przekonywał, że bawią nas ludzie brzydcy i gorsi od nas, Thomas Hobbes twierdził, że bez ośmieszenia innych nie ma frajdy, Kant i Schopenhauer sugerowali, że humor bierze się z niespójności między tym, czego oczekujemy, a rzeczywistością, a Freud uważał, że podłożem humoru jest chęć rozładowania agresji bądź napięcia seksualnego. Jednak to Mark Twain wyraził pogląd, że tajemnym źródłem śmieszności nie jest radość, lecz żal.
Niewinna rodzinna zabawa w skojarzenia, która kończy się wzajemnymi pretensjami i uderzeniami w najczulsze punkty najbliższych; „testy narodowe” obnażające niski poziom wiedzy rodaków, z ust których słyszymy „wielkie” i „mądre” słowa; sprośne dowcipy, które wywołują salwy śmiechu, a jednocześnie pokazują, że seks wciąż jest tematem tabu; czy smutna prawda, że najtrzeźwiej myślą niestroniący od alkoholu i doświadczeni ludzie wyrzuceni na margines (niestety coraz szerszy) życia społecznego. To wszystko, i jeszcze więcej, można było znaleźć w ostatniej odsłonie Kabaretu Moralnego Niepokoju.
Zapytani o pierwsze wrażenia elblążanie nie kryli zadowolenia ze spotkania z satyrykami.
- Rewelacyjny występ. Kabaret Moralnego Niepokoju w najlepszym wydaniu – stwierdził pan Artur.
- Świetna zabawa. KMN to klasa sama w sobie, lubię ich oglądać w telewizji i dlatego chciałam ich zobaczyć na żywo i nie zawiodłam się – dodaje pani Natalia.
- Występ bardzo dobry, choć pamiętając poprzednie programy, można czuć mały niedosyt. – wyznał pan Kazimierz. – No i mimo zapowiedzi, że program będzie bez polityki, to jednak gdzieniegdzie się ona przewijała. Ale ogólne wrażenie OK.
CES
obecny real przerasta te skecze "kabaretowe" - kiepscy na co dzień w dniu świra
Odgrzewane kotlety, to samo co w telewizji. Na dodatek beznadziejny dźwięk na hali sportowej. Pogłos, echo, w piosence końcowej nie zrozumiałam ani jednego słowa. Strata czasu i pieniędzy
Po kabaretach obśmiewających idiotyzmy "komuny" nie było już śmiesznych kabaretów . Poczucie humoru bezpowrotnie opuściło polskich satyryków tych starych i tych nowych, choć idiotyzmów w życiu realnym jakby przybyło. Niestety stępiały dowcip nie chce się wyostrzyć mimo bardzo sprzyjających warunków. Jako że szyderstwo to groźna i boleśnie raniąca broń kabaret jest stopniowo asymilowany przez władzę i skecze czy postacie kabaretowych głupków pojawiają się w realnym świecie i poważnej polityce co w pewien sposób kastruje szyderstwo skoro sama władza szydzi z siebie to jak jej dowalić?
ciekawym czy zawsze na występach puszczają ten sam podkład dźwiękowy z salwami śmiechu na sali
Spodziewałam się czegoś więcej.