Do najbardziej chyba wstydliwych momentów zakończonych mistrzostw Euro 2012 można zaliczyć wyjątkowo nie mecze polskiej reprezentacji, ale bójki polskich i rosyjskich pseudokibiców w Warszawie. Dwa dni temu do tych wydarzeń odniosło się Wszechrosyjskie Zjednoczenie Kibiców, nazywając je polityczną prowokacją i zarzucając Polakom rusofobię. Prezes związku, Aleksandr Szprygin był zbulwersowany atakami polskich chuliganów na rosyjskich sympatyków piłki nożnej.
Wypowiedź szefa rosyjskich kibiców wywołała falę oburzenia po stronie polskiej. Komentujący politycy zgodnie oceniali ją jako skandaliczną i nieuprawnioną. Ich wzburzenie potęgowała dodatkowo wypowiedź, w której Szprygin stwierdził, że jego rodacy zatrzymani podczas zamieszek, są przetrzymywani w polskich „katowniach”.
Zachowania polskich pseudokibiców podczas Euro 2012 z miejsca spotkały się ze społecznym potępieniem. Może irytować za to świadome umniejszanie winy rosyjskich kibiców przez rodzimy związek, który odpalanie rac na stadionie i pobicie stewarda nazywa „drobnymi incydentami”. Najwyraźniej po drugiej stronie mostu Poniatowskiego zabrakło odwagi, aby wziąć odpowiedzialność za swoich rodaków i kolegów.
To wydarzenie jest jednak dobrą okazją, aby zastanowić się nad tym, czy relacje polsko-rosyjskie są rzeczywiście problematyczne. Jak dalece prawdziwe, bądź nieprawdziwe są zarzuty o polską rusofobię?
Cieniem na wzajemne relacje kładzie się historia. - Rusek, droga pani, to zawsze uciskał, uciska i będzie uciskał – mówi zdecydowanie pan Kazimierz, emeryt z Elbląga. – Przez tyle lat musieliśmy się bronić, a teraz Polak za bezcen się sprzedaje. To wszystko na górze się dzieje, w biały dzień.
- Zna pani te słynne słowa Piłsudskiego o Polakach? Naród wspaniały, tylko ludzie..? – pyta 45-letni pan Andrzej. – No więc z Rosjanami jest odwrotnie. Z jednym to jeszcze można się dogadać, ale wobec narodu mam jakiś uraz.
Inne głosy dają się słyszeć ze strony młodych elblążan. Oni nie pamiętają tego, co znają jeszcze ich rodzice i dziadkowie, dlatego kontekst historyczny niezwykle rzadko pojawiał się w ich wypowiedziach. – Nie mam żadnych szczególnych odczuć wobec Rosjan – mówi Kasia, licealistka. – Dla mnie są to tacy sami ludzie, jak Czesi, Niemcy, czy Anglicy. Nie rozumiem skąd takie negatywne reakcje.
- Problem leży chyba w tym, że w Rosjanach nie widzimy pojedynczych ludzi, ale wielką Rosję, od której kiedyś doznaliśmy krzywdy – dodaje Piotr, 20-kilkulatek, pasjonat historii. – Te oczywiście są niezaprzeczalne, i trzeba o nich pamiętać, ale brakuje kroku na przód. Bez ducha martyrologii i cierpiętnictwa - podsumowuje.
Kto chciał się tłuc, ten się tłukł. Najpierw w dniu narodowego święta niepodległości zaprzaniec z "Nigdy Więcej" sprowadził niemieckich anarcholi, sam po nich do Niemiec pojechał, teraz HG-W sprowadziła najsilniejszą nabojkę rosyjskich kibiców. Są filmy/zdjęcia na yt, gdzie widać, jak rosyjscy kibice nie niepokojeni przez milicję atakują Polaków. Dla chcącego nic trudnego odnaleźć... W ponoć suwerennym kraju jednego dnia panoszą się niemieckie nazistowskie bandy, tak że grupy rekonstrukcyjne muszą zmieniać trasę przemarszu i iść opłotkami, zamiast traktem królewskim, drugiego dnia panoszą się bandziory zza wschodniej granicy... gdzie my żyjemy???
Znalezione w necie... "Tak się poukładało, że spora część biletów była ... rozdawana za pośrednictwem rosyjskich grup/stowarzyszeń kibicowskich i trafiła (najpewniej "przypadkiem" :) ) do ludzi z kibicowskich nabojek. W środowisku kibicowskim od dawna wiadomo, że do Warszawy zawitały najsilniejsze składy m.in. Zenita St. Petersburg i Spartaka Moskwa. Oczywiście wiedzieli wszyscy, którzy się tym interesują, ale nie wiedziały sprawne inaczej nadwiślańskie służby mundurowe. Jeśli ktoś "na ***alał" bogu ducha winnych przechodniów, to tylko policja i sowieccy bojówkarze. Prawda jest ciekawsza od imaginacji i manipulacji głównego nurtu.
cdn. A prawda jest taka, że w dniu meczu w Warszawie pod parasolem służb i policji hasało bezkarnie ponad 500 (oceniam po własnych obserwacjach, materiałach zdjęciowych, filmowych i relacjach znajomych) rosyjskich bojówkarzy z najgroźniejszych grup kibicowskich. Czemu nasze media nie zająknęły się o nabojce Spartaka, która operowała pod klubem Wieżyca ? Nie byli niepokojeni przez policję. Czemu nikt nie mówi o grupie z Powiśla, krtóra ujawniła się w sile 150-200 sportowców ok 24:00, i tłukła każdego na swojej drodze ? Pobili łącznie ok 30 osób, tak, że ludzie nie byli w stanie wstawać o własnych siłach.
cdn.Czemu główny nurt nie wyraża oburzenia z powodu rajdu ok 500 sportowców rosyjskich al. Jerozolimskimi w kierunku strefy kibica z gromkim "URAAAAAA!!!". Gdzie jest elementarna uczciwość i rzetelność dziennikarska ??? No chyba, że wydawcy i szefowie zabronili . . . No ale to już inna historia. Ale właśnie dla tego ludzie mają prawo być wściekli na decydentów nadwiślańskich, na służby, które finansujemy i na media."
***c KACAPÓW!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
tak to już jest że w Polsce l..e się du.. ruską ,Niemcom,amerykanom a polskich obywateli się gnębi po przez bandyckie podatki,przepisy i brak dostępu do służby zdrowia ,,,,,,,,,bo to polska nie elegancja Francja................bo to POlsza
liże się (gdzie tu wulgaryzm?)---------lać ruskich za Katyń,warszawę Smoleńsk i 50 lat okupacji
Monstrualny biust, jeszcze większy wzwód i nagie męskie torsy – to zabawa zdecydowanie nie dla dziewczynek. Ale w poselskich ławach budzi gigantyczne emocje. Podekscytowani posłowie z wypiekami na twarzy przeglądają w czasie obrad Sejmu obsceniczne zdjęcia w tabletach, czyli przenośnych komputerach, które niedawno kupili za pieniądze podatników. – Jako zabawki tego nie traktuję. Przeglądam ustawy – zarzeka się poseł Ruchu Palikota Maciej Wydrzyński (38 l.), gdy pytamy go o służbowy tablet. Kłamie jak z nut! Podejrzeliśmy, że te „ustawy”, które rzekomo przegląda w komputerze, są bogato ilustrowane sprośnymi zdjęciami. Na początku kadencji każdy z 460 posłów mógł otrzymać od Kancelarii Sejmu służbowy tablet, czyli przenośny komputerek z dotykowym ekranem. Za nowe gadżety dla posłów zapłacono oczywiście z naszych podatków, mogło to kosztować około półtora miliona złotych. Nowy sprzęt miał służyć posłom do pracy nad ustawami – miało być taniej, bo zao
Monstrualny biust, jeszcze większy wzwód i nagie męskie torsy – to zabawa zdecydowanie nie dla dziewczynek. Ale w poselskich ławach budzi gigantyczne emocje. Podekscytowani posłowie z wypiekami na twarzy przeglądają w czasie obrad Sejmu obsceniczne zdjęcia w tabletach, czyli przenośnych komputerach, które niedawno kupili za pieniądze podatników. – Jako zabawki tego nie traktuję. Przeglądam ustawy – zarzeka się poseł Ruchu Palikota Maciej Wydrzyński (38 l.), gdy pytamy go o służbowy tablet. Kłamie jak z nut! Podejrzeliśmy, że te „ustawy”, które rzekomo przegląda w komputerze, są bogato ilustrowane sprośnymi zdjęciami. Na początku kadencji każdy z 460 posłów mógł otrzymać od Kancelarii Sejmu służbowy tablet, czyli przenośny komputerek z dotykowym ekranem. Za nowe gadżety dla posłów zapłacono oczywiście z naszych podatków, mogło to kosztować około półtora miliona złotych. Nowy sprzęt miał służyć posłom do pracy nad ustawami – miało być taniej, bo zao
Ludzie nie dostrzegają związku przyczynowo-skutkowego. Nie zauważa się jednej rzeczy... W 1940 roku zginął kwiat inteligencji polskiej i zaczęło się zarzynanie Polski, teraz też zginął kwiat inteligencji Polski i zacznie się zarzynanie Polski...