Od połowy kwietnia Polacy mają okazję wyrażać za co kochają swój kraj. Wszystko dzięki kampanii „Kocham Polskę”, której celem jest nakłonienie Polaków do refleksji i odpowiedzi na pytanie dlaczego kochają swoją ojczyznę, a także zjednoczenie wszystkich wokół pozytywnej idei i dumy ze swojego kraju. Kampania potrwa do końca czerwca. Wtedy to wszystkie wpisy osób uczestniczących w akcji zostaną przeniesione i utworzą wielką biało-czerwoną flagę, która w czerwcu zostanie wyeksponowana w centrum Warszawy.
Powiedzielibyście Państwo – po co te akcje, pikiety, sms-y z opiniami, po co ta flaga w centrum stolicy? Czy to szczere wyznania, czy tylko kolejny pokaz pod hasłem „Kocham Cię, Polsko”, skoro każdy z nas widzi, jak to w kraju naprawdę jest. I czy rzeczywiście mamy go za co cenić, skoro jedna piąta narodu żyje poza jego granicami, inżynier zarabia tu mniej niż przeciętny robotnik, a człowiek wydaje tu dwa razy więcej niż zarabia. Kraj, w którym urzędnik państwowy wysokiego szczebla nie ma matury, a kelner w restauracji posiada dyplom magistra. A w końcu – kraj, w którym mamy w swej historii wolnej Polski rozdział absurdu, gdzie dopuściliśmy, żeby rządzili nim byli socjaliści, dzięki którym kiedyś naród znosił upokorzenie stanu wojennego.
W tej sytuacji, udawanie się na elbląskie ulice w celu zasięgnięcia opinii naszych mieszkańców co do tego, czy i za co cenią nie tyle swój kraj, ale swoje miasto jest – patrząc na obecną sytuację w jakiej znalazł się Elbląg – posunięciem ryzykownym. Postanowiliśmy jednak spróbować i zapytać przy okazji, czy takie akcje jak ta ogólnonarodową mają w ogóle sens? – Jeśli w ten sposób przypomina się o dumie narodowej, to czemu nie. – mówi 42-letni pan Bartłomiej. – Widzi pani, w kraju jest jakoś tak dziwnie, ze jak narzekają, to wszyscy naraz ale jak tworzy się takie akcje to naród potrafi się zjednoczyć w imię wielkiej idei czy sprawy – mówi mężczyzna. A czy byłoby łatwo określić panu, za co ceni pan Elbląg? – pytamy – Chyba za to, że to miejsce, w którym się urodziłem, wychowałem, mam tu swoją rodzinę, znajomych i przyjaciół – mówi - Jesteśmy skupieni wszyscy w jednym miejscu, obok siebie jako elblążanie i Polacy i dobrze nam z tym. – wyjaśnia mężczyzna.
Bo Elbląg to nie oddzielna jednostka tylko Polska właśnie; miasta, miasteczka, powiaty, gminy, starostwa i wsie, w których bytują żywe organizmy. To nie Polska określa nas, to my ze swoją społecznością lokalną nakreślamy Polskę. – Czy jako miasto idziemy w dobrym kierunku? – pyta 30-letnia pani Joanna. – Gdybym chciała odpowiedzieć złośliwie pokazałabym na remontowaną drogę przy której stoimy i wskazała, na to, jak z każdej strony otoczeni jesteśmy szlabanami, znakami i nakazami, a wyjścia stąd nie ma żadnego. Zapytałabym, jaki to fatalizm wisi nad tym miastem, w którym żyję. I czy mam je za co cenić, czy ono mi coś dało? – pyta kobieta. – Mogę wymienić, co by mi mogło dać: przyzwoitą pensję, a nie przeciętną, która nie przekracza ceny trzech par dobrych butów. Mądrzejszych decyzji podejmowanych przez elbląską władze, paradoksalnie, dla nas. – mówi pani Joanna. – Mam tylko rodzaj pewnego sentymentu, że tu poznałam mojego przyszłego męża.
Trochę inny punkt widzenia prezentują młodzi elblążanie. – Jak na razie trudno mi powiedzieć, czy to miasto mi coś dało, oprócz oczywiście rodziny i przyjaciół. – mówi 18-letnia Marta, która w tym roku zdawała maturę. – Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Ot Elbląg, kilka ulic na krzyż i miasto, które można na dobrą sprawę przejść w godzinę. Zaraz zaczynam studia i wyjeżdżam stąd. Nie wiem, czy wrócę. – mówi dziewczyna.
Z wyróżnieniem za co ceni się swoją lokalność nie jest łatwo. Polska to ogół, ojczyzna i ponad 1000-letnia spuścizna narodowa. – A Elbląg? – Też ma swoją historię. – opowiada 72-letni pan Ksawery. – Tutaj w grudniu 1970 roku w „czarny czwartek” demonstrowaliśmy przeciwko uciskowi władzy PRL-owskiej, i doświadczyliśmy zgrozy masakry Milicji Obywatelskiej, jaką nam zgotowała z rozkazu ówczesnych dygnitarzy. Ale również świętowaliśmy wydarzenie, jakim było utworzenie województwa elbląskiego z jego stolicą w Elblągu. – mówi mężczyzna. – Tu w końcu, w latach 80-tych jako jeszcze młody robotnik pomagałem przy budowie centrum miasta i widziałem, jak odsłaniano fundamenty dawnych budowli, które kiedyś mówiły o wielkości i świetności tego miasta, jednocześnie odczuwając dumę, że na podwalinach dawnej historii biorę udział w stawianiu nowej. Co mi dało to miasto? – pyta pan Ksawery. – Jestem starym człowiekiem, proszę pani, ale myślę, że nie pozwoliło mi zapomnieć o tym, że kiedyś miało dobry rozdział swojej historii.
Dziwne absurdy składają się na to miasto. Na naszych oczach powstają zarodki nowych, pięknych ulic, zielone parki, place zabaw, plany pawilonów handlowych – wszystko po to, by unowocześnić, i przeć naprzód. A większość z nas tęskni za stałością i dawną tradycją, która zamykała się w pewnej świadomej dumie składającej się na ogół tego miasta; kiedyś zaklętej w starych murach, miejscach rozrywki i dawnych iluzjonach – tych, które dziś na potęgę równa się z ziemią. A tę dumę na siłę, ale bez sukcesów przenosi się do kompleksowych, nowoczesnych budynków ze szkła i kamienia, jak na razie – istniejących na papierze.
I tak jak kiedyś filozof Diogenes chodził w biały dzień ze świecą w ręku i szukał człowieka, tak za kilka lat będzie wyglądało pytanie o lokalną dumę z miasta i o to, co nam ono dało. I wtedy zasadnym raczej będzie pytanie o to, jak potrafimy sobie w nim radzić, opierając się prawom jakiejkolwiek logiki, nie tracąc przy tym gruntu pod nogami.
Miasta i państwa mają różne losy, jednakże historia uczy, że jeśli okres świetności minie to jego odbudowa jest niezmiernie trudna lub wręcz niemożliwa. Ale to samo doświadczenie uczy również, że zawsze o wydostaniu się z kryzysowej sytuacji i postępie decyduje potencjał ludzki - jego kreatywność, determinacja, ambicja, pracowitość. A co my mamy w kraju i mieście? - droga Redakcjo, refleksja jest pożądana, ale tylko wtedy, gdy czerpie się z niej wnioski i wciela je w życie. Inaczej - to zwykła strata czasu.
wnioskow tu nie potrzeba, wnioski wyciagneli sami mieszkancy wypowiadajacy sie w tekscie. tutaj nawet nie ma czego dostanie podsumowywac..tutaj smutek widac z kazdego wersu. i "potencjal" ludzki- a w zasadzie jego brak. lustro dla nas
ZA NIEUDOLNEGO PREZYDETA WRAZ Z RESZTĄ NIEROBOW
Tylko za Olimpie Elblag :)
miałam pecha że się tu urodziłam i wielką głupotą był powrót tu po studiach- ale cóż młody myśli inaczej (miałam plany, marzenia , ideały)- teraz nie mam nic. Po studiach jestem bezrobotna- bo UM zarządził eksterminację elblążan. Pakuję się i wyjeżdżam jak najdalej stąd a dziecku skutecznie wybiję z głowy choćby najmniejszy pomysł powrotu do miejsca swojego urodzenia.
za nic no i za b....... dar..........dow z um z preziem na czele
A za tu cenić? Mieszkam tu już 7 lat. Po przekroczeniu mostu w Tczewie ,masz wrażenie że cofasz się w czasie o jakieś 30 lat.Ludzie z głowami spuszczonymi na kwintę (chociaż powoli to się zmienia),szaro,brudno i ponuro. Pełno łazi jakiś dresów i gimbusów. Raz w sylwestra powiedziałem do grupki młodych ludzi "szczęśliwego nowego roku" to o mały włos mnie nie skatowali. Ot taka reakcja elbląskiej młodzieży. Jadąc samochodem, elblążanie rzucają sobie dla zabawy kosz naśmieci na ulicę prosto pod samochód krzycząc do kierowcy: "no chodź kozaku"- oczywiście ich z 6 i nie wiadomo co mają po pazuchą. Jakbym mógł to bym stąd wyjechał w trybie ekspresowym, niestety za dużo pieniędzy człowiek zainwestował tutaj w mieszkanie,w rodzinę itp.
95% moich znajomych dawno wyjechało. Z podstawówki chyba nikt tu nie został. Ze średniej większość na zachodzie. Tu mieszkają jedynie nieletni, budżetówka i emeryci. A i ci ostatni tylko zimą gdy na działkach za zimno. Ale czemu się dziwić ? Bieda z nędzą, bezrobocie rekordowe a wszelkie miejskie podatki jak w stolicy. Biznes zniszczony marketami pobudowanymi w środku miasta. Drogi bez parkingów czy postojów, kasa trwoniona na ślimaki i urzędnicze fanaberie.
@ to jakiś żart???? pełna zgoda!
O politycznej poprawności i ideowej walce z lewicą https://www.youtube.com/watch?v=dDzeifxv1vo&feature=player_embedded dziś o godz, 17.30 na ul. 1 maja 2 m.in. o tym będzie mówił prof. Chodakiewicz POLECAM SZCZEGÓLNIE