Lipiec to szczególny miesiąc dla miłośników niecodziennych lekcji historii. Najpierw pod Grunwaldem, odbywa się inscenizacja toczonej tam w 1410 r. bitwy. Tydzień później wojsko przeniosło się do Malborka, gdzie co roku, przez trzy dni, można korzystać z wielu atrakcji. Zobacz zdjęcia
Od piątku do niedzieli (22-24 lipca) zamek w Malborku otoczony jest.... stoiskami, na których można kupić chyba wszystko. Pamiątki przybierają różne formy i kształty. W tym roku nie zabrakło strojów rycerskich, imitacji wszelakiej broni, drewnianych zabawek czy biżuterii.
- Ludzie dopisali - przyznał jeden z wystawców. - Przyjeżdżają do nas osoby z rożnych stron Polski, ale ciężko powiedzieć, czy jest ich więcej niż w zeszłym roku.
Stoiska wypełnione były po brzegi pamiątkami. Wystawcy mieli problem z wyborem tych, które cieszyły się największym zainteresowaniem. - U nas wszystko jest ciekawe i dla każdego coś się znajdzie -stwierdził jeden z kramarzy, który w Oblężeniu Malborka udział bierze od lat.
- Syn koniecznie chciał drewniany miecz, a córce spodobały się świecące rogi - śmiał się p. Andrzej, który z całą rodziną przyjechał do Malborka z Gdyni. - Nigdy nie wiadomo na co dzieci zwrócą uwagę, a tutaj trzeba przyznać wybór jest dość spory.
Chyba największym zainteresowaniem cieszyły się jednak stoiska z jedzeniem. Od potraw z grilla, po gofry i rożnego rodzaju słodkości, można było dostać po odczekaniu we wciąż tworzącej się na nowo kolejce.
Poza jarmarkiem uczestnicy Oblężenia mogli bezpłatnie zobaczyć turniej walk pieszych oraz turniej konny, pokaz kuglarstwa i żonglerki, teatr średniowieczny, prezentacje uzbrojenia rycerskiego. W ciągu dnia odgrywane były także scenki historyczne. Odbywały się też koncerty muzyki dawnej.
Można było również (już za opłatą) wziąć udział w nocnym zwiedzaniu zamku. Rycerska przygoda trwała od 19 do 20.30.
Dwa pierwsze dni zakończyły się inscenizacją przedstawiającą zdobycie przez Polaków zamku w Malborku. Choć udział w tym wydarzeniu był biletowany, ciężko było znaleźć wolne miejsce. Nic w tym dziwnego, gdyż na własne oczy można było zobaczyć rycerzy w pełnym rynsztunku walczących na miecze i topory, strzelających z łuku i usłyszeć wybuchy armat.
W inscenizacji brały udział prawdziwe konie. Nie zabrało także elementów specjalnych, tj. podpalenia dwóch przygotowanych szkieletów domów. Dodatkowo historia opowiedziana przez uczestników inscenizacji była pełna emocji i... zabawnych wtrąceń pozwalających na ubarwienie całej inscenizacji.
- Bardzo się cieszę, że jest taka inicjatywa jak inscenizacja podczas Oblężenia Malborka. To jest historia, którą odtwarzamy i warto o to dbać - mówiła Małgorzata Cieleń z Gdańska, która gościnnie brała udział w Oblężeniu. - Na co dzień z mężem nie jesteśmy w rekonstrukcji, ale dostaliśmy możliwość, by ubrać się w stroje i poczuć się, jak w tamtych czasach.
Inicjatywa jest szczytna. Im więcej takich inicjatyw, tym lepiej. Warto zaznajamiać społeczeństwo z istnieniem tego typu środowisk. Na zachodzie dużo więcej jest tego typu rekonstrukcji i dużo więcej nakładów finansowych od państwa. W Polsce jest tylko w kilku miejscach, a bitew bardzo chwalebnych dla Polski było o wiele więcej
-podkreślił Paweł Cieleń.
Inscenizacja to dla wielu dobra lekcja historii.
To pokazanie, jak mogło się dziać. Każda inicjatywa, która coś wnosi powinna być wspierana. Ludzie, którzy biorą udział w inscenizacji nie robią tego od wczoraj. Znają scenariusz, standardy, jakich trzeba się trzymać, by było to ciekawe i bezpieczne. Czasem oczywiście mogą zdarzyć się małe kontuzje, ale nie jest to tak krwawe jakby mogło się wydawać
-zaznaczyła Małgorzata Cieleń.
- Frekwencja dopisała, bo i pogoda nam się udała. Widziałem, że sporo wycieczek zorganizowanych przyjechało do Malborka. To cieszy, że ludzie tak zareagowali na tę inicjatywę - przyznał Paweł Cieleń
Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji sobotnich wydarzeń podczas Oblężenia Malborska.
Oblężenie Malborka przez handlarzy wszelakiej maści monidłem i tandetą. A gdzie zdjęcia na temat ?
Malbork potrafi zarabiac na turystach TYLKO w Elblągu zastój.A przecież wystarczy wybudowac Osade Truso w Elblągu i turyści będą walić jak do Biskupina.TYLKO TRZEBA CHCIEC Wybudowac.