Sprawa kar nałożonych przez Miasto na inwestora, który nie wywiązał się z budowy hotelu Ibis przy ul. Tysiąclecia, będzie miała swój ciąg dalszy. Postępowanie przed sądami różnych instancji ciągnie się już od ponad 3 lat. W marcu br. Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazał Magistratowi zwrócić spółce z Warszawy 100 tys. zł, a więc połowę kwoty naliczonej jako kara za niezrealizowanie inwestycji. Warszawska firma nie mogła pogodzić się z taką decyzją sądu i na początku czerwca złożyła wniosek o jej kasację. Teraz sprawą ponownie zajmie się Sąd Najwyższy.
Przypomnijmy, że cała historia ma swój początek w lutym 2007 r. Wówczas spółka córka Grupy Orbis - firma Hekon Hotele Ekonomiczne S.A. w Warszawie, zakupiła od Miasta działkę przy Al. Tysiąclecia. Inwestor zamierzał na niej postawić siedmiokondygnacyjny hotel typu Ibis o standardzie dwugwiazdkowym. Zgodnie z umową, inwestor miał zakończyć budowę obiektu w grudniu 2009 r. Terminu nie dotrzymał, tłumacząc się kryzysem ekonomicznym i nierentownością przedsięwzięcia w tym okresie. Władze Elbląga, chcąc przymusić inwestora do rozpoczęcia zabudowy działki, zaczęły na niego nakładać kary umowne (100 tys. zł za każdy rok zwłoki).
W styczniu 2013 roku spółka Hekon oficjalnie poinformowała, że definitywnie rezygnuje z planów budowy hotelu w Elblągu i zamierza pozbyć się działki przy Tysiąclecia. W tym samym roku inwestor złożył do Sądu Okręgowego w Elblągu pozew przeciwko Miastu Elbląg o zapłatę 200 tys. zł, czyli zwrot kar umownych oraz uznanie nieważności klauzuli umownej, na podstawie której, spółka zobowiązana była do zapłaty kary umownej. W październiku 2013 r. elbląski Sąd oddalił jednak powództwo spółki.
Hekon nie poddawał się i wniósł do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku apelację od tego wyroku. W 2014 r. gdański Sąd uznał, że zapis nakładający karę za niezrealizowanie inwestycji w umownym terminie nie powinien znaleźć się w umowie i nakazał zwrot 200 tys. zł wpłaconej przez spółkę kary, plus koszty sądowe w wysokości ok. 40 tys. zł. Miasto zastosowało się do decyzji sądu i zwróciło pieniądze warszawskiej firmie.
Na tym jednak sprawa się nie zakończyła. W lipcu 2014 roku Urząd Miejski złożył do Sądu Najwyższego w Warszawie odwołanie kasacyjne od wyroku Sądu Apelacyjnego. W październiku 2015 r. Sąd Najwyższy uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu w Gdańsku.
1 marca br. Sąd Apelacyjny w Gdańsku po rozpoznaniu apelacji zmienił zaskarżony wyrok. Zgodnie z nim Miasto miało zapłacić na rzecz Hekonu kwotę 100 tys. zł, która stanowi zwrot połowy kwoty naliczonej warszawskiej spółce jako kary umowne. Miasto musiało także oddać niedoszłemu inwestorowi 2584 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania. Hekon natomiast został zobowiązany do zapłaty Miastu 16 tys. zł, tytułem zwrotu kosztów postępowania za postępowanie apelacyjne i kasacyjne. W swoim wyroku Sąd Apelacyjny nie uznał również nieważności zapisu w umowie sprzedaży działki, dotyczącego naliczania kar za nie zabudowanie nieruchomości przez inwestora.
W wyniku marcowego wyroku Miasto, mimo iż połowę środków naliczonych kar straciło, to drugie tyle zachowało w swoim budżecie. De facto jednak to Hekon musiał zwrócić 100 tys. zł Miastu, gdyż elbląski Magistrat w 2014 r. (po pierwszym wyroku Sądu Apelacyjnego) oddał w całości środki z naliczonych kar w wysokości 200 tys. zł.
Na chwilę obecną spółka Hekon nie przelała na konto Urzędu Miejskiego żadnych środków. Do ratusza wpłynęło pismo od Hekonu z prośba o wyliczenie należności i ustalenie ostatecznej kwoty, jaka ma zostać zwrócona. Obecnie trwa ustalanie tej sumy
- przekazuje Joanna Urbaniak, rzecznik prasowy prezydenta Elbląga.
Obu stronom przysługiwała jeszcze możliwość wniesienia ponownego odwołania do Sądu Najwyższego. Okazuje się, że jedna z nich zdecydowała się na taki krok.
7 czerwca do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku wpłynęła skarga kasacyjna złożona przez spółkę Hekon Hotele Ekonomiczne. Ze względu na braki formalne, wnioskodawca został zobowiązany do jej uzupełnienia. Po uzupełnieniu skarga kasacyjna została przyjęta i w najbliższym czasie jej odpis zostanie przesłany do wiadomości Gminy Miasto Elbląg. Następnie skarga łącznie z aktami zostanie wysłana do Sądu Najwyższego w Warszawie
- poinformowała nas Joanna Organiak, koordynator ds. kontaktów Sądu Apelacyjnego w Gdańsku ze środkami masowego przekazu.
Cała historia będzie więc miała swój ciąg dalszy. Ostateczny wyrok w tej sprawie wyda Sąd Najwyższy. Tymczasem atrakcyjna działka w samym centrum miasta nadal porastać będzie chwastami.
Pseudo inwestor kupuje teren, a pozniej nie dopelnia warunkow umowy...
No cóż jak wyspecjalizowany sztab wybitnych urzędników przed emerytur,a nie potrafił zadbać o interes miasta zawierając odpowiednie klauzule to kogo teraz dziwi ten stan faktyczny?! Trzeba było się poradzić pierwszego z brzegu Notariusza.....
Dyletanctwo urzednikow miejskich budzi kolejny raz przerażenie.Oni to razem z niedouczonymi prawnikami miejskimi powinnio ponieść konsekwencje finansowe.To prawda ze prosty notariusz nie narazilby miasta na straty w tak glupi sposób.Tylko czy tu chodzi tylko o głupie stosowanie prawa?.
Tym razem miasto zapezpieczylo sie na wypadek "robienia sobie zartow" z Elblaga. Nawet Elblag wygral w sadzie w 1szej instacji. Niestety nie wiedziec czemu kolejny sad oddalil kary. W tym wypadku urzadnicy dobrze zapezpieczyli dzialke.
To jest chore .Przykład kupił teren po Porto 55 i zarośnięty nie uporządkowany teren.Nie ma kto mandatów wlepiac.
Trochę dziwny mamy tutuł "...inwestor z warszawy nie chce płacić" a jakim to on jest inwestorem i w co inwestował?
Prawo z pewnością przewiduje jakieś ekstra kary finansowe oprócz umownych oczywiście dla takich delikwentów. Spekulant blokuje atrakcyjną działkę i jeszcze nie chce płacić, ciągnąc latami kosztowne sprawy sądowe. Trzeba sprawić żeby mu się to nie opłacało, przecież przez ten czas ta działka potencjalnie mogła pracować dla miasta. Nie wiem co z tymi sądami sprawa oczywista a wyroki różne może to jest kwestia korupcji. Może Źiobro powinien zwrócić uwagę na to dziwne zachowanie sądu
Zabrać działkę , dziada pogonić .
Gdyby Polska była ,normalnym krajem" to sprawiedliwy wyrok prawomocny w tak banalnej sprawie powinien zapaść po dwóch miesiącach.BRRRRRY WSTYD!!!!!!!!!!!
nie rozumiem dlaczego miasto oddało całą kwotę 200 tysięcy, to jakaś paranoja