Tu na razie jest ściernisko… Czy Chińczycy zainwestują w Terkawkę?

Przejęte przez Urząd Miejski w Elblągu tereny dawnego poligonu wojskowego wzdłuż drogi krajowej nr 22, od Węzła Wschód do granic administracyjnych Elbląga o obszarze ok. 190 ha mają w przyszłości pełnić funkcje logistyczne. Elbląg otrzymał w zeszłym roku 2,2 mln zł dofinansowania na stworzenie dokumentacji, przygotowującej nowe tereny inwestycyjne, leżące w dolinie rzeki Terkawki. Docelowo są one przeznaczone pod działalność produkcyjno-usługową, w tym centrum logistyczne. Ale, aby mówić o tym, kto i kiedy zacznie inwestować na Terkawce, jest jednak zbyt wcześnie.

W tej chwili bowiem rozstrzyga się koncepcja zagospodarowania terenu. Dopiero na przełomie lipca i sierpnia tego roku, po zakończeniu prac koncepcyjnych i uzyskaniu akceptacji Miasta, pomysły na wykorzystanie Terkawki, które są dopiero w fazie przygotowania, zostaną opublikowane i podane do informacji.

W zeszłym roku na nowe tereny inwestycyjne w Elblągu, m.in. Modrzewinę, Wyspę Spichrzów (ciągle w fazie planów) i Europark prezydent Nowaczyk szukał inwestorów w Dubaju. Wprawdzie wtedy mówiło się o zainteresowanych, potencjalnych firmach z Cypru i właśnie z Dubaju, jednak informacja ta szybko umarła, rzec by można śmiercią naturalną.

Jako, że prezydent Nowaczyk za biurkiem siedzieć i czekać na inwestorów nie lubi, to jeszcze w tym roku ekipa z Magistratu wybiera się do Chin, gdzie dalsza oferta związana już także z terenami wokół rzeki Terkawki zostanie zaprezentowana inwestorom z Państwa Środka. Skoro więc w lato poznamy plany, co do zagospodarowania tego terenu, postanowiliśmy wcześniej zapytać elblążan o to, co wiedzą, na temat Terkawki i jak wyobrażają sobie zagospodarowanie tego olbrzymiego terenu? Wiedza niektórych z nich przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Terkawka, jak się okazuje, to nie kolejny twór, którego ze „świecą szukać”, ale realny problem, jak również kolejna nadzieja wielu mieszkańców naszego miasta.

- Oby to nie były kolejne miliony wyrzucone w błoto, bo patrząc na to, co się dzieje na Modrzewinie – pusto, głucho i tylko wiatr hula po polu koło Elbląskiego Parku Technologicznego, to nie chcę prorokować, ale Terkawka będzie równie nietrafionym pomysłem. – denerwuje się Agnieszka Szymanik, 36-letnia przedszkolanka. - Może niech najpierw ekipa zajmie się kończeniem jednej inwestycji, nim zabierze się za drugą, bo jak na razie widać tylko wszechobecny chaos i kolejne plany i obietnice.

Także inni elblążanie dostrzegają problemy związane z zagospodarowaniem tego terenu - Chińczycy na Terkawkę? – łapie się za głowę pan Andrzej. – Przecież już Modrzewina stoi pusta i głucha, a i gdzie miasto ma pieniądze przeznaczone na Wyspę Spichrzów i otaczającą ją fosę? – pyta – A jeśli już mówimy o inwestorach, czy nie lepiej szukać takowych na Modrzewinę, czyli nowoczesne technologie, czy Terkawkę, w Europie: Niemczech czy Skandynawii? – pyta mężczyzna.

- Może Miasto ściągnie nowych inwestorów z Kaliningradu? – zastanawia się pan Krzysiek Adamowicz, 38-letni właściciel niewielkiego pawilonu usługowo-handlowego. -  W końcu, chyba pod koniec lipca rusza między naszymi miastami ruch bezwizowy i trudności w nawiązaniu kontaktów, szczególnie handlowych, powinny zniknąć. – mówi pan Krzysiek.

Ale są też i głosy, które zupełnie nie wróżą temu pomysłowi przyszłości. Mieszkańcy zdają sobie sprawę z tego, że tereny po byłym poligonie wojskowym są obszarem podmokłym. Przez Terkawkę przepływa też rzeka o tej samej nazwie. Dlatego w pierwszej kolejności przed  koncepcją zagospodarowania tego terenu, powstaje jeszcze opracowanie badań geotechnicznych, nośności gruntu i poziomu lustra wód gruntowych. Zostanie również sporządzona dokumentacja techniczna i projektowo-budowlana związana z uzbrojeniem terenu pod inwestycję, raport oddziaływania na środowisko oraz studium wykonalności.

Ten ostatni dokument będzie szczególnie istotny z punktu widzenia potencjalnych inwestorów, gdyż ma zawierać raport o barierach inwestycyjnych na Terkawce. Podmokłość tego gruntu to czynnik, które w naturalny sposób musi wpłynąć na rozwój przyszłych inwestycji w tym miejscu. – Dlatego zastanawiam się jakich potencjalnych inwestorów Miasto jeszcze ma zamiar szukać? – mówi zdenerwowana pani Kamila Horbacz, - Elbląskie wysiłki są daremne, nikt tu nie zainwestuje bo tu jest zdecydowanie za drogo, a po tych badaniach będzie jeszcze drożej. Potencjalnych inwestorów odstraszy cena. – mówi kobieta. – Albo gmina będzie dążyła do tego, żeby grunty, które zagospodaruje, a które będą świecić pustkami, sprzedać, byle szybciej i za przysłowiową złotówkę, aby tylko ktoś zainwestował – kończy pani Kamila.

Trudno więc nie sparafrazować refrenu popularnej kiedyś piosenki zespołu Golec uOrkiestra, którzy śpiewali, że „tu na razie jest ściernisko”. Tylko, czy rzeczywiście da się z tego zrobić San Francisco, o którym gdzieś tam w głębi marzymy wszyscy? Terkawka, to kolejny kredyt zaufania, który prezydent Grzegorz Nowaczyk dostaje od elblążan. Czy go wykorzysta? Zaiste, trudno powiedzieć. Gdyż fatalizm, który kroczy od początku ramię w ramię z ekipą z Magistratu sprawia, że to ściernisko, które widzimy w rzeczywistości, staje się towarzyszem naszej całej już, elbląskiej codzienności.

A marzą, już bardziej realnie(?) tylko nieliczni. - Terkawka, powiada pani. Tereny mające sprowadzić do nas nowych inwestorów? Pięknie brzmi – nowy inwestor, nie uważa pani? – pyta mnie odpoczywający przy skwerze Mariana Sawicza pan Alojzy Lebiedź. - Tylko wie Pani co? Takie inwestycje trzeba było robić w latach 70 i 80-tych, kiedy nastąpił prawdziwy skok, szczególnie na budownictwo mieszkalne – wspomina - Wtedy te tereny należały do Wojska i pamiętam, że w tamtym okresie planowano, żeby na Terkawce i po drugiej stronie autostrady powstało 40 tysięczne osiedle. – opowiada mężczyzna. - Mam takie marzenie głupiego starca, żeby zamiast kolejnych nietrafionych pomysłów na wielkie inwestycje Miasto pomyślało, jak w tym przypadku, nad wykorzystaniem tego terenu na cele bardziej potrzebne. – mówi starszy pan. -  Jak na przykład budownictwo mieszkalne, szczególnie dla tych młodych, którzy kątem przemieszkują po ślubie u swoich rodziców, albo wyjeżdżają za lepszym życiem za wodę.  – mówi pan Alojzy. - A już największym moim marzeniem byłoby to, gdyby Miasto pomyślało w tym miejscu o budownictwie komunalnym. Ale to tylko głupie rojenia starca, prawda? – pyta pan Alozjy patrząc na mnie. – Głupie mrzonki..