- Przy uchwalaniu ustaw nie bierze się pod uwagę stanowiska kobiet. Panowie decydują o sprawie in-vitro czy aborcji - mówiła Olga Krzyżanowska, polityk i działaczka społeczna, tuż przed konferencją „Czas na kobiety”, która wczoraj odbyła się w Elblągu. - Kobiety, tak jak mężczyźni, mają różne poglądy polityczne, ale łączy ich to, że one trochę inaczej widzą rodzinę. Bijemy się o żłobki i przedszkola, nie dlatego, że dbamy o sprawy kobiet, a dlatego, że nie ma porządnych obywateli bez porządnego wychowania. Kobiety się kształcą, a potem muszą zostać w domu, bo nie mają z kim zostawić dziecka. W ten sposób wysiłek ludzki zostaje marnowany. To nie jest tylko sprawa kobiet, a sprawa nas wszystkich.
Wczoraj w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu odbyła się Regionalna Konferencja pn. „Czas na kobiety w polityce”, zorganizowana przez Stowarzyszenie Kongres Kobiet. Poprzedza ona Kongres Kobiet, który odbędzie się 18 czerwca w Warszawie. Gośćmi spotkania były Magdalena Środa, Henryka Bochniarz, Magdalena Fuszara oraz Olga Krzyżanowska.
- Mówi się, że jest za mało kobiet w życiu społecznym i politycznym, że za mało jest kobiet na stanowiskach zarządczych. Czas zadać sobie pytanie, dlaczego tak jest? Czy przyczyną jest mniejsza aktywność kobiety na tym polu, a może są to błędy w prawodawstwie? Musimy na ten temat rozmawiać, musimy rozwikłać tę zagadkę - stwierdził marszałek Jacek Protas. - Cieszę się, że kobiety się organizują i inspirują tego rodzaju spotkania. Może to pozwoli odpowiedzieć nam na pytanie, co należy zmienić.
Fot. Rafał Kadłubowski
Rozwikłać zagadkę proszę Pana można szybko dlaczego wszystkie partie polityczne nie typują kobiet na listach wyborczych tylko samych nieudaczników.Dlaczego Pan piastuje tyle funkcji a może trzeba dać szansę innym na przykład Paniom .Trzeba popatrzeć na swoje podwórko ???????????
Zgadza się, za mało jest kobiet w polityce i dlatego o aborcji itd decydują u nas dziadki leśne albo klerycy, ale szybko to chyba się u nas nie zmieni
Panie feministki chyba żyją w innym kraju, bo ja osobiście wielokrotnie zadawałem pytanie kobietom z którymi mam kontakt w pracy i poza nią czy czują się dyskryminowane i żadna z nich tego nie potwierdziła!; ) Moim skromnym zdaniem, tym paniom chodzi tylko i wyłącznie o tzw. \"parytet\" czyli wciskanie na siłę z pominięciem procedur demokratycznych, pań do polityki. Uważam, że to wysoce niesprawiedliwe i niezgodne z linią równouprawnienia którą głoszą feministki!; ) Z resztą o co chodzi, pan w ludzkiej populacji jest więcej, niech się zapisują do istniejących partii, przejmą w nich władze i się wystawią!:) Nadmienię, że jako prawy obywatel niejednokrotnie przy wyborach, głosowałem na panie!; )
Dlaczego kobiet nie ma w polityce? Bo konformistyczne dedycje w imię wyższego dobra pozwalają takim stowarzyszeniom skopać drugiego człowieka - kobietę aby uzyskać skalkulowane wcześniej korzyści. A przy okazji młodzież, która ma być ,,przyszłościową narodu''.Nic się od Pań nie można nauczyć. Dlatego od takich stowarzyszeń trzymać się będę z daleka. Polityka jest wyjątkowym łajnem.
Nie rozumiem wypowiedzi osoby podpisującej się "~ Gorycz i niesmak ", czy można jaśniej? ~ ifo05: Parytet nie narusza demokracji, naprawdę, spróbuj to zrozumieć - jedynie zwiększa szanse na to, że więcej kobiet zostanie wybrana. W przypadku bowiem, gdy partie nie umieszczą kobiet na swoich listach, nawet gdybyś chciał oddać głos na damę - nie będziesz mógł. Swoje zdanie, gdyby kogoś interesowało, wyraziłam w artykule "Po co nam regionalne konferencje kobiet?" http://www.razemztoba.pl/index.php?NS=srodek&nrartyk=5490
Parytet nie narusza demokracji. Kobiety powinny być w polityce. Dziś gdybym mogła wytypować na prezydenta RP najbardziej wiarygodne osoby wśród których chciałabym wybierać to były by: Panie Suchocka, Gronkiewicz -Waltz, Kwaśniewska....Z rożnych powodów. Przede wszystkim mądrości, konsekwencji, wykształcenia, klasy, kultury... I uczciwości...choć tu, nie wiem czy w polityce można komukolwiek wierzyć.Pytanie: dlaczego te Panie nie chcą wchodzić w tę najwyższa politykę? Dlaczego pani Suchocka objąwszy spokojną i na pewno intratną posadę, nie chce wracać do Polski. Była przecież premierem rządu i to udatnym. Którego wykopano. Wchodząc w struktury polityczne wchodzi się w łajno.Aby coś otrzymać, idzie się w czymś innym na kompromis. I na przykład sprzedaje się 1 osobę aby uzyskać jakieś teoretycznie większe korzyści. Sądzę, że kobiety nie chcą wchodzić w takie zależności... Żeby zachować w polityce kręgosłup i twarz tzreba być Tytanem.