W tym szpialu kierowanym przez ober........... Gelert to zupelna norma, ze pacjenci tak koncza, a nie wyjatek od reguly. Moja Sp. malzonke na 10 dni przed jej smiercia, po zwymiotowaniu na onkologii POLTORA LITRA KRWI, po dwoch godzinach wypisano w tragicznym stanie do domu, jako osobe... CALKOWICIE ZDROWA!!! To czym jeztescie zdziwieni, ze pacjenci wyskakuja w tym obozowym szpitalu przez okna
naprawdę leczę się wszędzie, także poza Elblągiem, wiem że nie wszystkich na to stać, nie położyłbym się tutaj, taki moloch wymaga stałego nadzoru etatowej dyrekcji, a nie zaocznie z warszawy
Wcale się nie dziwię każdy kto zderzył się z działaniem NFZ i z tymi lekarczykami którzy podczas kozwida woleli brać dodatki za kozwida niż leczyć to człowiek dochodzi do wniosku że jest sam bez pomocy,zero empatii. Za to arogancja i bezduszność czekanie w nieskończonych kolejkach i byle jakie badania. To wszystko skłania człowieka do takich kroków. Ja też już zaczynam wątpić w to wszystko po zdarzeniu z polską służba zdrowia.
"Dlaczego po tej tragedii nie zabezpieczono okien? A jeśli zabezpieczono, to dlaczego nieskutecznie? - dobre pytania, czekamy na odpowiedzi. Za dużo tych dziwnych tam "wypadków", a tak twierdzą, że wszystko robią dla dobra pacjenta, nawet "dla pacjentów" skracają godziny odwiedzin (sic!). Pamiętam jak kiedyś w tym szpitalu rodzina non stop doglądała dziadka, myła, pielęgnowała, karmiła itd. Personel jedynie tylko przynosił tabletki w pojemniku do połknięcia i miał gdzieś, że dziadek nie może połykać samodzielnie. Gdyby nie rodzina to dziadek by już stamtąd nie wyszedł, a tak to żył jeszcze ponad 10 lat w niezłym samopoczuciu. Teraz jak "dla pacjenta" rodzina nie może być przy bliskich, to jest zielone światło do skracania życia tych pacjentów (oczywiście dla ich dobra(sic!)!
Leżałam tam potem jak dostałam wypis, ze rak z przerzutami to zostałam pozostawiona sama sobie.No może nie leżałam bo tak napisane było tylko zrobiono mi wszelkie badania i odesłano do domu z takim wypisem.
Baba w laczkach zamiast pilnowac szpitala to z ruskim senatorem motorowka lata po mediach
" na święta raz firanki zdjęto, przez szybę wyszedł i nie wrócił. Nie wiem czy oczy przymknął z żalu, czy głowy ku nam nie odwrócił..."
Ludzie nie wytrzymują tzw. leczenia i uciekają stamtąd przez szybę. I wszyscy mają czyste ręce, nieprawdaż?
W tym szpialu kierowanym przez ober........... Gelert to zupelna norma, ze pacjenci tak koncza, a nie wyjatek od reguly. Moja Sp. malzonke na 10 dni przed jej smiercia, po zwymiotowaniu na onkologii POLTORA LITRA KRWI, po dwoch godzinach wypisano w tragicznym stanie do domu, jako osobe... CALKOWICIE ZDROWA!!! To czym jeztescie zdziwieni, ze pacjenci wyskakuja w tym obozowym szpitalu przez okna
naprawdę leczę się wszędzie, także poza Elblągiem, wiem że nie wszystkich na to stać, nie położyłbym się tutaj, taki moloch wymaga stałego nadzoru etatowej dyrekcji, a nie zaocznie z warszawy
bo osoba odpowiedzialna zajmuje się politykierstwem a nie swoimi obowiązkami.
Wcale się nie dziwię każdy kto zderzył się z działaniem NFZ i z tymi lekarczykami którzy podczas kozwida woleli brać dodatki za kozwida niż leczyć to człowiek dochodzi do wniosku że jest sam bez pomocy,zero empatii. Za to arogancja i bezduszność czekanie w nieskończonych kolejkach i byle jakie badania. To wszystko skłania człowieka do takich kroków. Ja też już zaczynam wątpić w to wszystko po zdarzeniu z polską służba zdrowia.
Jakie to wolne media skoro tam autorów komentarzy krytykujących ćwierkacza wysyłają do kmp w celu ścigania?
"Dlaczego po tej tragedii nie zabezpieczono okien? A jeśli zabezpieczono, to dlaczego nieskutecznie? - dobre pytania, czekamy na odpowiedzi. Za dużo tych dziwnych tam "wypadków", a tak twierdzą, że wszystko robią dla dobra pacjenta, nawet "dla pacjentów" skracają godziny odwiedzin (sic!). Pamiętam jak kiedyś w tym szpitalu rodzina non stop doglądała dziadka, myła, pielęgnowała, karmiła itd. Personel jedynie tylko przynosił tabletki w pojemniku do połknięcia i miał gdzieś, że dziadek nie może połykać samodzielnie. Gdyby nie rodzina to dziadek by już stamtąd nie wyszedł, a tak to żył jeszcze ponad 10 lat w niezłym samopoczuciu. Teraz jak "dla pacjenta" rodzina nie może być przy bliskich, to jest zielone światło do skracania życia tych pacjentów (oczywiście dla ich dobra(sic!)!
Leżałam tam potem jak dostałam wypis, ze rak z przerzutami to zostałam pozostawiona sama sobie.No może nie leżałam bo tak napisane było tylko zrobiono mi wszelkie badania i odesłano do domu z takim wypisem.