Przed politykami walka o fotel Prezydenta Elbląga i mandaty radnych. Postanowiliśmy sprawdzić, jak do kampanii przygotowują się cztery najbardziej liczące się ugrupowania polityczne w naszym mieście, które mają już w Radzie swoich reprezentantów. Spotkaliśmy się z liderem elbląskich struktur Sojuszu Lewicy Demokratycznej – Januszem Nowakiem, który obecnie piastuje funkcje Wiceprezydenta Miasta. Czy SLD wystawi swojego kandydata, a może poprze w wyborach obecnego Prezydenta Witolda Wróblewskiego? Jak Janusz Nowak wspomina ostatnie wybory, w których kandydował na Prezydenta? To tylko kilka z pytań, jakie Mu zadaliśmy.
Przez lata SLD miało silną pozycję w Elblągu. To się jednak zmieniło. Jak na dzień dzisiejszy oceniłby Pan struktury SLD w Elblągu?
Obserwuję coraz mniejsze zainteresowanie ludzi, szczególnie młodych, pracą w sferze społecznej, politycznej czy samorządowej. Podobnie jest w naszej i w pozostałych partiach politycznych. Takie są odczucia tych, z którymi rozmawiam. SLD w naszym mieście w szczytowym okresie miało ponad 500 członków. Dzisiaj jest około stu członków, którzy aktywnie pracują w kilku elbląskich kołach.
Z czego wynika Pana zdaniem ten brak zainteresowania?
Trudno powiedzieć. Wydaje się, że dzisiaj bardziej koncentrujemy się na stworzeniu sobie i bliskim lepszego komfortu życia. To związane się przede wszystkim z naszą pracą, z zarobkami, z ilością wolnego czasu, który możemy poświęcić albo dla bliskich, albo na inne cele np. na działalność społeczno-polityczną. Powiedzmy sobie szczerze - w ostatnich latach partie polityczne bardzo straciły w oczach mieszkańców. Dyskusje, które powinny prowadzić do wypracowania korzystnych dla nas rozstrzygnięć najczęściej koncentrują się na wzajemnych oskarżeniach nierzadko kończących się na inwektywach. To już nie polityka, to politykierstwo. Do tego traktowanie partii jak trampoliny do zdobywania intratnych stanowisk. To wszystko zniechęca ludzi do identyfikowania się z partiami politycznymi I odsuwa ich od współpracy z nimi. Obawiam się, że w nadchodzących wyborach samorządowych będzie problem, by zmobilizować ludzi do aktywnego uczestnictwa w kampanii wyborczej. A bez kampanii nie da się wypromować kandydatów.
Skoro jest mniejsze zainteresowanie to czy SLD zamierza wystawić swojego kandydata czy raczej połączy z kimś siły?
Każda partia dąży do tego, by zdobyć władzę bo tylko to pozwala na realizację swojego program. Sojusz Lewicy Demokratycznej rządził w Elblągu przez wiele lat. Mieliśmy program, który mieszkańcy mogli oceniać przez pryzmat efektów jego realizacji i przez wiele lat oceniali go dobrze. Aby partia mogła funkcjonować w świadomości mieszkańców powinna wystawić swojego kandydata na Prezydenta, a już na pewno listę kandydatów na radnych. Poparcie SLD w Elblągu rośnie, co pokazują sondaże, ale wciąż jest niewystarczjące dla uzyskania zwycięstwa w wyborach prezydenckich. Dlatego właśnie uważam, że w tych wyborach powinniśmy poprzeć jednego, wspólnego kandydata na Prezydenta. Najlepiej, żeby taką kandydaturę poparła jak najszersza reprezentacja sił społecznych I poliotycznych obecnych zarówno w Radzie Miejskiej, jak I poza nią.
Może zejdźmy na ziemie...
Dzisiaj Platforma Obywatelska przedstawiła swojego kandydata na Prezydenta.
Na razie jest to kandydat na kandydata. Wszystko jeszcze może się zdarzyć.
Właśnie robione są przez PiS i PO kolejne badania opinii publicznej. Pokażą one na jakie poparcie w wyborach mogą liczyć kandydaci poszczególnych komitetów wyborczych. Mam nadzieję, że dogłębna analiza i wnioski z niej wypływające pozwolą na podjęcie dobrej decyzji czy idziemy razem, czy osobno?
Platforma zapowiedziała, że ich kandydatem miałby być Michał Missan, który ma kilkuletnie doświadczenie w samorządzie. Zaskoczył Pana ten wybór?
Zaskoczył. Mam duży szacunek dla Michała Missana, dla jego pracy w samorządzie Uważam, że każdy ma prawo spróbować swoich sił w wyborach na Prezydenta, ale też wydaje mi się, że w Platformie, na dzień dzisiejszy, są osob mające lepsze przygotowanie do piastowania tej funkcji. Decyzje w tej sprawie należą oczywiście do Platformy. Ja jednak wciąż mam nadzieję na współny start w nadchodzących wyborach.
Platforma Obywatelska zarzekała się, że współpraca z p. Witoldem Wróblewski nie wyszła, a wspomniane przez Pana „pójście razem do wyborów” oznaczałoby ponowne poparcie p. Wróblewskiego.
W polityce nigdy nie można mówić nigdy. Na dzisiaj jest tak jak jest. Pamiętam, jak partie, w tym również SLD, zarzekały się, że nie zmienią zdania. Życie pokazało, że czasem swoje podejście trzeba było zweryfikować.. Tu też może przyjść jakaś konstatacja. Życzyłbym, abyśmy wszyscy usiedli przy jednym stole. Abyśmy wyjaśnili sobie nieporozumienia – szczególnie Platforma Obywatelska z Prezydentem Wróblewskim. Żebyśmy wypracowali model współdziałania na przyszłość, by móc kontynuować misję rozpoczętą cztery lata temu.
Sądzi Pan, że PO i p. Wróblewski są w stanie się porozumieć?
Tajemnicą „Poliszynela” są ochłodzone, w ostatnim czasie, kontakty na linii Prezydent – Platforma Obywatelska. Powody takiego stanu rzeczy są znane przede wszystkim zainteresowanym stronom i zapewne odmiennie postrzegane przez każdą z nich. Prezydent ma rygorystyczne podejście do współpracy, o czym mieliśmy możliwość przekonać się niejednokrotnie. Jest bardzo wymagający w stosunku do współpracowników, ale jeszcze bardziej do siebie. Jego sposób bycia powoduje, że postrzegany jest często, jako osoba nieprzystępna. Nic bardziej mylnego. Jest otwarty na drugiego człowieka I przyjaźnie nastawiony. Czasem tylko potrzebuje do tego trochę więcej czasu. Jedno trzeba mu przyznać. Jest pracowity I konsekwentny w działaniu.
Ale wybory w pewnym stopniu to konkurs popularności. Często wygrywają osoby, które więcej „bywają” niż robią, o których jest głośnio, których nazwisko się osłuchało.
Prezydent Wróblewski pokazał już, że wie, jak skutecznie zarządzać miastem. Teraz częściej powinien pokazać swą „ludzką twarz”. To również jest niezbędne w kreowaniu prawdziwego wizerunku kandydata do zwycięstwa w wyborach prezydenckich.
Po tylu ciepłych słowach skierowanych w kierunku p. Wróblewskiego rozumiem, że w nadchodzących wyborach SLD nie wystawi swojego kandydata tylko poprze kandydaturę Witolda Wróblewskiego?
Na dzisiaj taka decyzja zapadła i mam nadzieję, że inni do nas dołączą.
To się jednak gryzie z tym, co powiedział Pan na początku, że partia, aby istnieć w świadomości mieszkańców powinna wystawić swojego kandydata. Oznacza to, że wystawicie swojego kandydata, ale w drugiej turze poprzecie p. Wróblewskiego czy jednak w ogóle nie wystawicie swojego kandydata?
Dyskusja trwa. Na dzisiaj zdecydowaliśmy, że nie będziemy wystawiać kandydata. Argumentację tej decyzji podałem wcześniej, ale nie bez znaczenia są kwestie finansowe. Startowanie na prezydenta wiąże się z dużymi pieniędzmi. Ja to wiemj, bo dwa razy próbowałem. Nie można liczyć na środki zewnętrzne np. z centrali partii, a i sponsorzy nie pchają się drzwiami i oknami. Jako partia nie mamy zgromadzonych żadnych znaczących zapasów finansowych. Uważamy, że należy zaangażować wszystkie siły I środki, by poprezeć jednego dobrego I sprawdzonego kandydata.
Wydaję mi się, że brak wystawienia przez SLD kandydata to może być tylko Pana decyzja, bo poza Panem kto innym mógłby nim być?
Źle byłoby, gdyby partia miała tylko jednego kandydata w wyborach na prezydenta. W SLD jest conajmniej kilka koleżanek i kolegów, którzy godnie reprezentowali by partię w zmaganiach o fotel Prezydenta i to nie bez szans na zwycięstwo. Czas jeszcze dzisiaj nam nie sprzyja, ale cierpliwości. Często partie wystawiają kandydata, który wydaje się, że nie ma szans na wygraną, ale jest to forma promowania do startu w kolejnych wyborach.
Rozumiem, że w razie czego nie byłby to Pan?
O nie. Ja jestem wyleczony z kandydowania.
Aż tak?
Aż tak. I to wcale nie dlatego, że dwa razy kandydowałem i przegrałem. W elbląskim samorządzie jestem od 1994 roku. Wiele lat byłem przewodniczącym Rady Miejskiej i wydawało mi się, że dokładnie zgłębiłem tajniki pracy w samorządzie. Dopiero jednak kiedy zostałem wiceprezydentem miałem okazję przekonać się ile pracy, zaangażowania, poświęcenia, a przede wszystkim odpowiedzialności wiąże się ze stanowiskiem Prezydenta Miasta. To już nie dla mnie.
Jak Pan sądzi, ile ugrupowań wystawi swoich kandydatów?
Ja bym chciał, aby było ich dwóch.
A patrząc realnie?
Nie sądzę, żeby było ich tylu, ilu było w poprzednich wyborach. Żeby startować trzeba mieć zaplecze - ludzi, którzy będą robić kampanię, logistykę i finanse. Może znajdą się osoby, które będą chciały wystartować dla samego startowania, ale myślę, że ten etap mamy już za sobą i teraz będą kandydować tylko te osoby, które mają dobry program, przygotowanie I zaplecze, bo tylko one tak naprawdę mają szansę na wygraną.
Ilu ich będzie?
Na pewno będzie kandydat Prawa i Sprawiedliwości, ale nie mam żadnych przecieków kto mógłby nim być.
A przeczucia?
Myślę, że Jerzy Wilk.
Kto jeszcze?
Kandydat Platformy, Witold Wróblewski i nie wykluczam, że komitety obywatelskie wystawią swojego kandydata. Myślę, że w sumie będzie 4-5 kandydatów.
A jeśli będzie druga tura, to...
Wróblewski versus Wilk.
Wspomniał Pan o ilości obowiązków, jakie stoją przez prezydentem. A co z obowiązkami wiceprezydenta? Nie przerażają już Pana? Pytam w kontekście scenariusza, że p. Witold Wróblewski ponownie zostaje Prezydentem, a Panu proponuje stanowisko wiceprezydenta.
W swoim życiu piastowałem już wiele funkcji. Wiceprezydentura jest jedną z nich. Bywało lepiej i gorzej. Na tym stanowisku trzeba przede wszystkim mieć dobre pomysły i być sprawnym organizatorem pracy. To wymagająca praca, która przynosi wiele satysfakcji. Ale muszę przyznać, że na początku nie było łatwo. Pierwsze interwencje mieszkańców i pierwsze zderzenie z rzeczywistością. Przecież do urzędu nie przychodzą ludzie, którym się dobrze wiedzie. Przychodzą przede wszystkim ci, którzy mają problem, potrzebują pomocy, ale niestety również frustraci i niezadowoleni prawie ze wszystkiego. Do wszystkiego trzeba było się przyzwyczaić.
Czyli rozważałby Pan taką propozycję?
Jeśli popieramy kandydaturę Witolda Wróblewskiego na Prezydenta to nie po to, by po wygranych wyborach zostawić go samego. Jesteśmy osobami odpowiedzialnymi. Chcemy nie tylko współtworzyć program rozwoju naszego miasta, ale wspólnie z Prezydentem go realizować. To Prezydent będzie dobierał sobie współpracowników. Może się okazać, że na stanowisko wiceprezydenta wskazana będzie osoba, która będzie przygotowywana do rządzenia w kolejnych kadencjach. Taką decyzję przyjmę ze zrozumieniem, a nawet z aprobatą. Jak będzie zobaczymy. Przed nami wybory.
Obecnie w Radzie zasiada trzech radnych SLD. Czy wszyscy planują ubiegać się o reelekcję?
Tak. Nasi radni chcą ubiegać się o kolejną kadencję.
Czy na listach kandydatów SLD do Rady pojawią się nazwiska byłych radnych?
Mogę jedynie zdradzić, że są z nimi prowadzone rozmowy. Nie ma jeszcze deklaracji.
Czy nadchodząca kampania wyborcza będzie Pana zdaniem przebiegać łagodnie czy czeka nas zacięta rywalizacja?
Z pewnością będzie ona przebiegać z klasą, merytorycznie. Mówię to w imieniu Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Natomiast czy inne ugrupowania dostosują się do tego pokaże życie. Ja im tego życzę.
W Elblągu nie ma się czego obawiać?
Sądzę, że w każdym mieście można się obawiać tego, że puszczą nerwy i z kampanii łagodnej zrobi się nieprzyjemna. Dla wszystkich jednak byłoby lepiej, gdyby do tego nie doszło.
Wywiad autoryzowany. Z Januszem Nowakiem rozmawiała
Masakra ten Nowak, już się sprzedał za stołek
Weź się chłopie do roboty. Nie obijaj się.
Myśląc o własnym stołku podpowiada, żeby wróblewski pokazał ludzką twarz, tylko gdzie jej szukać. Przez te ponad 3 lata skonfliktował się ze wszystkimi środowiskami. Nie liczyli się dla niego ludzie i oby nie mógł już liczyć na ludzkie głosy.
SLD? Taka partia jeszcze istnieje?
Nowak - kulturalnie na zewnątrz dla stanowiska zrobi wszystko. Zdaje sobie sprawę z końca SLD. Sam współuczestniczył w niszczeniu szans Elbląga, w jego "boom dyskontowym". Tacy ludzie nic dobrego nie wnoszą, a wręcz przeciwnie - stereotypowym myśleniem blokują i hamują rozwój miasta i społeczności. Wsparcie radnych to: Klim, Tomczyński i Rudnicki, czyli: tautologia, oszołomienie i pajacowanie. Im szybszy koniec SLD tym lepiej, razem z Wróblewskim.
A Ja tam nie będę komentował tego politycznego bełkotu, tylko znowu napiszę, że Pani Kamila jak zwykle piękna :)
Nic nieznaczący lider nic nieznaczącego ugrupowania o aspiracjach byle znwiceprezydentury do emerytury. Jak kto taki ma rządzić tym miastem. A jeszcze tekst o ludzkiej twarzy pana Wroblewskiego, ubaw po pachy
Wiceprezydent, a na biurku pusto... widać ze zbędny to etat dla miasta
Koniec tego cyrku, kosztem elblążan
Brawo za wywiad, z wyczuciem i rozwagą i zaraz będą gromy, że to SLD, no ale co jak taka prawda. Realna ocena rzeczywistości, liczy się człowiek i o takich ludzi powinno nam chodzić, no ale pan nie staruje.