Tuż przed piątkową (02.06.) próbą udało nam się porozmawiać nam z wokalistą zespołu Tabu - Rafałem Karwotem. Zapytaliśmy go o studia, kolejną płytę.
Wszędzie są Juwenalia, a w Elblągu Turbinalia. Czy ma Pan jakieś skojarzenia z nazwą?
Ciężka sprawa, naprawdę. Mi osobiście kojarzy się ta nazwa z jakąś elektrownią, wielkimi maszynami i turbinami (śmiech).
Mieliście już okazję zwiedzić Elbląg?
Byliśmy już jakiś czas temu i coś wiedzieliśmy, ale dzisiaj przed koncertem, po próbie zamierzamy się wybrać w stronę Starego Miasta, żeby pochodzić i pozwiedzać. Już sam widok ze sceny jest super, więc będzie co oglądać. Byliśmy już przy moście i jesteśmy zachwyceni z tego, co dotychczas widzieliśmy.
Co Pan studiował? Jak to się stało, że został Pan muzykiem i jak reagowała na to rodzina?
Studiowałem filozofię, ale od zawsze chciałem występować na scenie. W obojętnie jakiej formie, to zawsze to robiłem, od dziecka. Później to był impuls. Sprawy się tak potoczyły, że powstał zespół i zaczęły się próby, a później koncerty. Widać dobrze poszło, bo robimy już to prawie 15 lat. Oczywiście był mały nacisk rodziców na naukę. Wiadomo, martwili się. Ja też będę się martwił, jeżeli moje dzieci będą chciały żyć muzyką i z muzyki, bo to nie jest takie łatwe jakby się każdemu wydawało. Trzeba być w tym na 100 proc. i ciężko pracować. Teraz po tych kilkunastu latach już rodzice widzą, że ta droga, którą wybrałem była słuszna.
Jakie są plusy i minusy koncertowania w różnych miejscach?
Plusem na pewno jest to, że mimo tego, że już mamy po trzydzieści parę lat, czujemy się cały czas gówniarzami. Ciągle mamy do czynienia z młodymi ludźmi. Teraz cały maj "przyjechaliśmy" na juwenaliach. Przejechaliśmy Polskę wzdłuż i wszerz i to jest piękne. Jesteśmy cały czas na imprezie i przez to nie starzejemy się wewnętrznie. Jeżeli chodzi o witalność umysłową to jesteśmy na bardzo wysokim poziomie. Jedynym negatywem w koncertowaniu są podróże, bo czasami robimy po tysiące kilometrów w tygodniu. Mamy wygodnego busa, w którym jesteśmy już zadomowieni i dobrze się w nim czujemy, jednak swoje trzeba odsiedzieć. Przykładowo dzisiaj wieczorem gramy koncert, a jutro o 6 rano już musimy być w drodze do Zabrza, skąd w sumie przyjechaliśmy. Ale nie ma co narzekać, oby tych kilometrów było jak najwięcej, żeby było gdzie jeździć i grać.
Graliście w naszym mieście rok temu, jak wspominacie elbląską publiczność?
Super! Koncert był bardzo udany, szczególnie, że jadąc tutaj wiedzieliśmy, że wszystkie bilety zostały wyprzedane. Jak jest pełny klub, to w takie miejsca jedzie się z uśmiechem na twarzy, bo wiadomo, że będzie dobra energia. Graliśmy ponad dwugodzinny koncert, a afterparty było jeszcze do białego rana. Mam nadzieje, że dzisiaj to powtórzymy (śmiech).
Na waszym koncie są już cztery płyty. Kiedy będzie kolejna?
Kolejnej raczej długo nie będzie. Zmieniliśmy troszeczkę strategię promocyjną zespołu i będziemy wydawać single, a nie płyty. Po prostu będziemy wydawać singiel za singlem z teledyskiem, bo sprzedaż płyt w naszym przypadku jest bez sensu. Płyty wydaje się, aby grać koncert, a jeśli będziemy robić single to będziemy mieć cały czas nowy materiał i będziemy w grze, więc i koncerty będą. Ewentualnie w późniejszym czasie zbierzemy wszystkie single i wtedy wydamy jako płytę.
Gracie reggae. Czy od czasu powstania zespołu zauważyliście wzrost zainteresowania tym gatunkiem muzycznym?
Zauważyłem raczej stagnację, albo mały spadek. Nie odnotowuje jakiegoś wzrostu, jeżeli chodzi o muzykę reggae. Bardziej jest wzrost popularności naszego zespołu i kilku innych, ale raczej nie możemy łączyć w kategoriach tego, że ten gatunek się rozwija. Jest bardzo mało młodych zespołów, a jak są to nas nie atakują - starej gwardii z 15-letnim stażem na scenie. A szkoda, bo chciałbym czuć oddech na plechach, bo to by nas zmobilizowało do tego, żeby jeszcze bardziej wziąć się do roboty i więcej działać.
Co poradzilibyście studentom, młodym muzykom, którzy chcą zaistnieć w świecie muzycznym?
Problem młodych zespołów polega na tym, że zakładając zespół i grając pierwszy koncert, chcieliby już dostać za niego pieniądze. My przez pierwsze 5 lat dokładaliśmy do interesu. Nie dzieliliśmy się żadnymi pieniędzmi, tylko promowaliśmy i inwestowaliśmy w tą naszą firmę, jaką jest zespół Tabu. I to bym radził młodym muzykom, żeby po prostu grali koncerty w różnych miejscach i to na pełnych obrotach. Jeśli gra się koncert raz na pół roku, to to nie ma sensu zwoływać zespołu, żeby móc sobie w kanciapie pograć (śmiech).
Rozmawiała Oliwia Junik
Zachwyceni "tym, co widzieliśmy", a nie "z tego".