Magdalena Berus zagrała Natalię w filmie "Bejbi blues" Katarzyny Rosłaniec. W piątek, 4 stycznia, w kinie „Światowid” odbyła się elbląska premiera tego filmu, na której obecna była zarówno jego producentka, jak i czwórka głównych bohaterów. Specjalnie dla info.elblag.pl Magdalena Berus opowiedziała, jak wyglądały przygotowania do filmu, jak wspomina pracę z elblążanami i dlaczego warto obejrzeć "Bejbi blues".
Postać Natalii w filmie "Bejbi blues" to pierwsza główna rola, którą zagrałaś. Powierzenie głównych ról nastolatkom, bez większego doświadczenia, to ryzykowne posunięcie. Jednak, jak zapewnia producentka Inga Kruk odnaleźliście się w nich znakomicie. Jak długo przygotowywałaś się do roli?
Kasia (Rosłaniec, reżyserka filmu- przyp. red.) bardzo zaryzykowała i to jest jej duży atut, że nie boi się pewnych wyzwań. Trema oczywiście była, ale mieliśmy czas, żeby oswoić się z naszym zadaniem. Przez pół roku przygotowywaliśmy się do niego, dlatego było nam łatwiej pracować na planie. To nie było tak, że kiedy zostaliśmy wybrani, z biegu weszliśmy na plan. Dużo czasu spędziliśmy na tym, żeby poznać siebie i naszych bohaterów.
Co było dla Ciebie największym wyzwaniem?
Wszystko było na swój sposób trudne. Trzeba było ze wszystkim się od początku zapoznawać i w wielu aspektach było to dla mnie wyzwaniem. To, że byliśmy gotowi na to, by pozwolić sobie np. na obnażenie emocjonalne wynikało z tego, że my bardzo zaufaliśmy Kasi (Rosłaniec - przyp. red.), a Kasia zaufała nam i bardzo się poznaliśmy. Kasia wiedziała, jak nas „uruchamiać”, a my byliśmy świadomi tego, że musimy działać na 100 procent i się nie oszczędzać. W związku z tym, że uwierzyłam w jej scenariusz, uwierzyłam w Kasię i w cały ten projekt, byłam zobowiązana, żeby dać z siebie wszystko.
W filmie zagrałaś nastoletnią matkę. Jak wyglądała praca na planie z dzieckiem?
Taka praca wymaga dużej elastyczności ze strony twórców. Trzeba być bardzo tolerancyjnym i mieć zawsze ten margines niepewności, że zawsze może coś nie wyjść. Nie można sobie wszystkiego zaplanować. Czasami trzeba się pod dzieci dostosowywać. To jest bardzo ciekawe i zawsze to jest jakąś niespodzianką. Ja bardzo kocham dzieci i od razu załapaliśmy ciepły i bliski kontakt.
Twoja rola wymagała dużego emocjonalnego przygotowania. Czy po zakończeniu filmu łatwo Ci było odciąć się od niej?
Nie ma problemu z odcinaniem się od roli. Ja wraz z zejściem z planu odcinam się od roli. Gorzej jest odciąć się od świata, w którym się uczestniczyło przez długi czas, od ludzi, których się polubiło, pokochało, z którymi stworzyło się pewien rodzaj rodziny. To jest trudne - takie życie na pograniczu rzeczywistości i fikcji, którą jest plan.
Dla aktora często ciężko jest określić, która scena była najtrudniejsza, którą najmilej wspomina, więc zapytam wprost o scenę odegraną w Elblągu. Galeria El na potrzeby "Bejbi blues" stała się dyskoteką. Jak oceniasz pracę w tym miejscu?
Bardzo dobrze. Wizualnie Galeria El uległa dużej zmianie. To było dosyć ciekawe. Ludzie mieli niesamowitą energię i myślę, że dzięki temu wszystko wyszło bardzo dobrze. Moim zdaniem jest to jedna z fajniejszych scen. Bardzo mi się podobała. Bardzo dużo ludzi w tym uczestniczyło. Uważam, że to była fajna przygoda.
Poza tym to była ostatnia nakręcona scena.
Dokładnie. To było dość smutne pod koniec, ale fajnie, że właśnie w takim miejscu zakończyliśmy.
Tylu elblążan brało udział w tej scenie, że nie mogło zabraknąć premiery "Bejbi blues" w Elblągu.
Super jest nie zamykać się na pewne rejony i myślę, że zostanie to docenione. Warto spotykać się z publicznością w wielu miejscach.
Czy kiedykolwiek wcześniej byłaś w Elblągu?
Nie byłam, ale bardzo mi się tu podoba. Dzisiaj byłam na rynku i jestem zachwycona. Wcześniej to było dla mnie zupełnie obce miejsce, bo nie byłam tu nawet przejazdem.
A teraz, gdy słyszysz "Elbląg", co pierwsze przychodzi Ci do głowy?
"Bejbi blues" i nasz kościół (śmiech). Od razu przychodzą bardzo ciepłe uczucia.
"Bejbi blues" porównywany jest do "Galerianek" czy "Sali samobójców". Szokuje, daje do myślenia. Na ile, Twoim zdaniem, odzwierciedla on podejście do życia dzisiejszej młodzieży?
Myślę, że nie da się zdefiniować jednym filmem całego pokolenia, które jest bardzo niejednoznaczne. Bardziej chodzi o to, że naświetla się pewne zjawisko, albo pewną grupę ludzi. Akurat Kasia skupiła się na takich, a nie innych bohaterach. To jest historia o nich, a nie o społeczeństwie w ogóle. Jeżeli to się w jakichś aspektach nakłada na realia to super, ale to nie było zamierzone.
W takim razie, jak w kilku zdaniach zachęciłabyś do obejrzenia "Bejbi blues".
Myślę, że warto czasami stanąć sobie z boku i spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy. Ten film tak właśnie tą rzeczywistość, tych bohaterów, pokazuje. Myślę, że podczas i po seansie może nasunąć się wiele refleksji, wiele cennych wniosków, które są warte przemyślenia.
Na koniec nie mogę nie zapytać o Twoje plany na przyszłość. Czy wiążesz je z aktorstwem?
Na razie nie mam nowych propozycji. Mogę mieć nadzieję, że to przede mną i bardzo byłabym z tego powodu szczęśliwa. Chciałabym w tym kierunku się rozwijać, ale to już nie jest zależne ode mnie. Jeżeli będą pojawiały się ciekawe propozycje to zostanę, ale jeżeli nie…
To jaki jest plan B?
Mam milion pomysłów na siebie. Życie otwiera przed nami tyle możliwości, że nie warto się zamykać i na siłę brnąć w jednym kierunku. Jeżeli już nie będzie odpowiadających mi propozycji, to zajmę się czymś innym.
Z Magdaleną Berus rozmawiała
a niby co ona miała powiedzieć o Elblągu!? to normalne, że słodzi... byłoby jej głupio powiedzieć coś innego na ten temat!
scena z jazda na wrotkach pchajac wózek rozbawiła mnie do łez.
Jak na tak młodą osobę, bardzo inteligentne i dojrzałe wypowiedzi, trzymam kciuki za karierę tej dziewczyny, a film mi osobiście się podobał, porusza wiele problemów, wielopokoleniowy i dla każdego. POLECAM.