Błyskawicą, grzmotem i deszczem natura obwieściła zakończenie XVI Elbląskich Nocy, Festiwalu Piosenki Wartościowej. I choć, jak co roku, ostatniego wieczoru na scenie pojawiają się kabarety, to i w niedzielny wieczór (26 sierpnia) nie zabrakło piosenek zabawnych, ale o treści z wysokiej półki.
Choć to jeszcze wakacje, w powietrzu sierpniowych wieczorów czuć woń nadchodzącej jesieni. Wierni fani festiwalu, nie bacząc na niesprzyjającą pogodę, wypełnili namiot, usytuowany w tym roku na dziedzińcu Galerii El. Przeprowadzka w nowe miejsce stała się myślą przewodnią tego wieczoru. „Kabaretowa przeprowadzka", czyli elbląski kabareton, zasłużył w tym roku na szczególne uznanie. Każdy kolejny wykonawca sprawiał, że poziom imprezy był bardzo wysoki. Świadczą o tym obolałe od trzygodzinnego śmiechu policzki, piekące od częstych oklasków ręce i zmarszczki mimiczne wokół oczu wprawianej w dobry humor widowni.
Prowadzący spotkanie Artur Andrus jak zwykle znakomicie rozgrzał publiczność serwując, niby od niechcenia, żarciki nawiązujące m.in. do elbląskich odkryć archeologicznych czy animozji pomiędzy naszym miastem, a obecną stolicą województwa.
Utytułowany Kabaret Młodych Panów wystąpił m.in. ze skeczami „Monolog górala”, „SPA” i „Grunwald”, a popularny Kabaret Paranienormalni doprowadzał do łez i salw śmiechu prezentując m.in. „Balcerzaka”, „Negocjacje na dachu” i „Prawdziwą kulturę”.
Po dawce humoru mówionego przyszła kolej na pantomimę w wykonaniu niezastąpionego Ireneusza Krosnego. Ten genialny mim udowadnia, że porozumiewanie za pomocą Body Language jest czasami bardziej skuteczne i zrozumiałe niż przy użyciu wielu słów. Kolejne etiudy zachwycały coraz bardziej rozbawioną widownię, ale wykonane wyłącznie gestem piosenki „To nie ja byłam Ewą” i „Jest już ciemno” były ukoronowaniem spotkania z artystą.
Powoli staje się tradycją, że podczas Elbląskich Nocy, na scenie pojawia się wyjątkowa Grupa MoCarta. Jak zwykle w coraz mniej poważny sposób panowie przybliżają muzykę poważną. Nie obyło się bez wzruszeń. Najnowsza wersja wykonanej przez dwanaścioro dzieci muzyków piosenki, to kolejna odsłona historii grupy, opowiedziana z przymrużeniem oka przez ich latorośle.
Wieczór kończył prowadzący program Artur Andrus. Poza godną podziwu erudycja i trudnym do dorównania poczuciem humoru, satyryk wykonał m.in. znany i lubiany utwór „Piłem w Spale, spałem w Pile” oraz rozbawił zebranych parafrazując wybrane z lokalnej prasy internetowej artykuły. Dodatkową „atrakcją” występu była awaria mikrofonów. Efekty dźwiękowe, oznajmiające wyłączenie kolejnego bezpiecznika, wywoływały wybuchy śmiechu, a wykonawcę zmuszały do ratowania sytuacji i „szycia” ad hoc.
Ani usterki techniczne, ani przenikliwy ziąb, który mimo zmiany miejsca na bardziej osłonięte, zaczął dokuczać publiczności, wieczór można zdecydowanie zaliczyć do udanych. Trzeba przyznać, że impreza, jaką są Elbląskie Noce. Festiwal Piosenki Wartościowej, to prawdziwa chluba naszego miasta.
Już wkrótce galeria zdjęć z ostatniego dnia XVI Elbląskich Nocy autorstwa Ireneusza Rupniewskiego.
"Dodatkową „atrakcją” występu była awaria mikrofonów." - ... nie awaria mikrofonów tylko robiło się zwarcie na końcówkach mocy i to ewidentnie na wtórnym, prawym głośniku. "Efekty dźwiękowe, oznajmiające wyłączenie kolejnego bezpiecznika" - ręce opadają. Żadnego kolejnego bezpiecznika! System zabezpieczający odcinał wyjścia głośników od reszty układu wzmacniającego za każdym razem kiedy wyczuł zwarcie!
Załamany specjalisto, jeżeli cokolwiek kumasz, to przeczytaj swój tekst jeszcze raz i pomyśl jakie bzdury napisałeś w ostatnim zdaniu
uczta to była dla rzesia,mordo ty moja