Publiczna wymiana poglądów jest dobrem w samym sobie po warunkiem, że argumentami w dyskusji nie stają się epitety. Stąd odpowiadając wielce szanownemu Panu radnemu, przypisane mojej skromnej osobie takie określenia jak: guru elbląskiej samorządności, czwarty filar, doktryner i bajkopisarz, pozostawię bez komentarza. Nie ulegam emocjom, ale staram się zawsze zrozumieć tych, co sobie z nimi nie radzą, albowiem łatwiejsza jest później rozmowa, gdy adrenalina opadnie, a upływający czas zmienia perspektywę pierwszego widzenia – to co się wydawało płaskie, zyskuje trzeci wymiar. Nie wiem czy tekst pana Ryszarda Klima jest stanowiskiem wszystkich radnych koalicji – byłby to nadmiar uprzejmości na tekst zwykłego obywatela miasta – czy też samodzielnym wykładem udzielonym laikowi ekonomicznemu, co to polazł w maliny i innych chce za sobą pociągnąć.
Dar widzenia tego, co nie napisane
Pan Klim był uprzejmy wyczytać w moim teście więcej niż napisałem, i tutaj posypuje głowę popiołem – w przyszłości będę pisał językiem prostszym, bardziej przystępnym i zrozumiałym. Gwoli wyjaśnienia uprzejmie informuję, iż nikogo, z niczego (tym bardziej czcigodnych działkowców) nie postulowałem wyrzucać. Jedyne na co zwróciłem uwagę to: „że w Elblągu, gdzie w strefie pełnego uzbrojenia, leży kilkaset hektarów gruntów, nie można kupić działki pod budowę domu, od miasta na przetargu” i jeszcze, że „warto już teraz, podjąć prace związane ze zmianami w miejscowym planie zagospodarowania, by stworzyć budżetowi miasta wieloletnią perspektywę pozyskiwania dużych środków inwestycyjnych”.
Taki projekt jest rozłożony na lata, więc jeżeli Rada Miasta dokona zmiany w planie miejscowym, to w żaden sposób nie może być mowy o wojskowej marszrucie wspólnego wymarszu działkowiczów, jak to Pan określił, z Wyspy Spichrzów do karczowania Nowej Ziemi. Rozumiem, że nie mówi pan nie, tylko nie ogarnia pan całości projektu i przerażają pana koszty. Stając w obronie obecnego status quo, strzelił Pan sobie trochę niechcący w stopę, przywołując przykład działek w rejonie ulic Płk. Dąbka i Ogólnej. Otóż po przeciwnej stronie, tam gdzie znajduje się CH Ogrody, trzydzieści lat temu, też były działki pracownicze, i gdyby nie dokonano zmiany w planie miejscowym, tak by było do dzisiaj. W trosce o to, by nie opadły Panu ponownie ręce, nie pokuszę się o policzenie, ile mniej do kasy miasta wpływałoby pieniędzy z tytułu podatku od nieruchomości, gdyby zamiast CH Ogrody były tam dzisiaj działki pracownicze.
Mam ufność, iż w przeciwieństwie do mnie policzy Pan to bardzo dokładnie. Można do tego dołożyć rachunek, jaką stratę z tytułu podatku od nieruchomości poniosło miasto, tytułem nie udostępnienia inwestorom terenu po zlikwidowanych działkach Płk Dąbka/Ogólna, bo przecież pętla tramwajowa zajmuje niewielki fragment tego terenu – reszta leży odłogiem od kilkunastu lat. Pomijam tutaj kwestię odpowiedzialności, bo nie o to tutaj chodzi. Jak już te kwoty Pan radny ustali – będziemy mogli wspólnie spróbować poszukać podanego przeze mnie pół miliarda, z którego Pan zrezygnował bez walki. Pana stwierdzenie „Co do terenów inwestycyjnych; ich akurat nie brakuje, i w centrum, i na obrzeżach. Oby byli chętni.”, skomentuję pytaniem – ile średnio rocznie działek pod budownictwo jednorodzinne, sprzedało miasto w ostatnich pięciu latach?
Linia podziału (debaty) biegnie nie wzdłuż pytania czy obywatel Rembelski Stefan to bajkopisarz i doktryner, lecz o to, czy Elbląg ma być miastem ogrodów działkowych w otoczeniu gminnych dzielnic willowych, czy może miastem nowoczesnych zróżnicowanych dzielnic mieszkalnych. Jeżeli w spokojnej debacie publicznej przeważy któraś z tych opcji, dalsze kroki będą już tylko jej konsekwencją.
Przeciw, a nawet za
Urokliwy jest sposób argumentacji pana Ryszarda Klima, jest prawie tak przewrotny jak klasyka gatunku „Jestem za a nawet przeciw” – jest wprawdzie przeciwny prywatyzacji spółek miejskich, ale na wszelki wypadek dodaje: „Jedno jest dla mnie pewne. W polityce małej czy dużej-nigdy nie mów nigdy, ale ewentualna decyzja o prywatyzacji EPEC-u i EPWiK-u należałaby do mieszkańców. Nie dopuszczam innego działania.” To oznacza, że jeśli perfekcyjnie policzony przez radnych budżet miasta, po stronie przychodów legnie w gruzach i nie będzie skąd pożyczyć to się sprzeda – droga odwrotu na wszelki wypadek zabezpieczona. Czyli taki wariant nieoficjalnie jest brany pod uwagę.
Pan radny dworuje sobie ze mnie, nadając mi tytuł specjalisty do budżet, chociaż nim nie jestem – no może wśród laików, ale chyba też nie. Zdarzyło mi się parę razy napisać coś niezdarnego o budżecie, co zapewne zniesmaczyło profesjonalistów w tym również pana Ryszarda. Z racji swojego wieku, moja wiedza o arkuszu kalkulacyjnym jest zapewne dalece mniejsza niż czcigodnych radnych. Tak z grubsza wiem, że arkusz kalkulacyjny przyjmuje wszystko co się wpisze, nawet jak w kolumnach lub wierszach coś nie gra, to podpowie w którym miejscu poprawić, by się prawa strona z lewą stroną budżetu zgadzała. Bajkopisarze budżetowi mówią, że cała sztuka sprowadza się do tego, by prognozowane cyferki zapisane po stronie przychodów, nie były mniejsze tych, które się udało zrealizować na koniec roku. Zapytam więc Pana radnego by odpowiedział na pytanie - ile razy w ostatnich pięciu latach udało się zrealizować budżet na plus po stronie przychodów? W oczekiwaniu prostej odpowiedzi na trzy proste pytania pozostaję z wyrazami szacunku.
Obywatel Miasta Elbląga Stefan Rembelski
To pocieszające, że istnieje Forum, gdzie prezentowane są poglądy, toczone dyskusje i polemiki, bo - być może - to zachęci ludzi do większej aktywności, doda im odwagi, nauczy otwartości, a w końcu i kultury wypowiedzi. Odniosłam wrażenie, że pan Klim występuje z pozycji pryncypialnej, uważając, iż z perspektywy Rady Miejskiej widać więcej. Tymczasem, szanowny Panie, samo zasiadanie w Radzie nie wyposaża człowieka w wiedzę, po nią trzeba sięgać do doświadczenia specjalistów i to najlepiej niezależnych. Myślę, że pan Rembelski, prowadząc działalność gospodarczą (obecnie czy w przeszłości) ma po prostu inaczej ukształtowane poglądy i jest lepiej zorientowany w realiach gospodarczych, co nie znaczy, że zawsze ma rację. Niemniej jednak wolałabym obserwować dyskusję na argumenty, a nie wymianę uszczypliwości.
Panie Stefanie! Zaprawdę powiadam, cenię Pańskie poglądy z wyjatkiem demagogii, którą Pan także stosuje. Pisze Pan w swoim poprzednim tekście o istnieniu ogrodów pracowniczych w centrum Elbląga, przez co miasto ma tracic tereny pod budowę. Teraz wychodzi szydło z worka, że mysli pan o ogrodach ROD Bratek, Tramwajarz i in. w rejonie Ogólnej, Fromborskiej. Jakie to centrum? Tymczasem zdaje się Pan nie dostrzegac potencjału niewykorzystanych miejsc typu : Łęczycka, Góra Chrobrego, nieszczęsna Modrzewina, Wyspa Spichrzów i tereny do obwodnicy, a w samym centrum wolne place po fabryce Komnicka oraz szereg parceli zabudowanych lużno (Nowe Miasto) lub wcale (np. Plac Słowiański). Odczepże się Pan od tego, co wypracowały pokolenia mieszkańców na terenach po byłym PGR Bielnik, idżże tropem własnego pomysłu lustracji planu zagospodarowania przestrzennego miasta, bo w tym tkwi problem Elbląga!
Gdzie jest MariSSz44? Ja się pytam. Brakuje mi tego kretyna.
ile miasto w tym roku zamierza pozyskać środków ze sprzedaży działek budowlanych?ile pozyskała w ciagu ostatnich 5 lat? ile zamierza pozyskać w ciagu najbliższych 5 lat? we małych miasteczkach bez problemu można takie informacje znaleźć w necie, a w Elblągu cicho sza, nikt nic nie wie, nikt się nawet nie śmie zapytać nie mówiąc już o upublicznieniu takich, jakby się wydawało oczywistych spraw, radni bezradni, siedzą w radzie po 20 lat i nic nie wiedzą? nic ich nie dziwiło? o taki skansen w gospodarce gruntami powstał, pod uwagę podaję linka do mieściny maleńkiem, ale tam są mieszkańcy, którzy wiedzą jak to się robi http://www.piechowice.net.pl/pierwszy-przetarg-w-r.-2012-na-sprzeda--dzia-ek-budowlanych-w-piechowicach--.html
ku normalności - następny niedouk "we małym człeku NP. " we małych miasteczkach" oraz " podaję linka do mieściny maleńkiem". Ludzie nauczcie się pisać albo się wyłączcie.
Chyba się kalkulator zawiesil radnemu bo coś dlugo liczy? A może są to dane wrażliwe ściśle utajnione?
"Z najnowszego raportu Instytutu Globalizacji wynika, że organizacja Euro 2012 będzie finansową klapą. - Polski podatnik dołoży do każdego biletu od 11 do 13,5 tys. złotych, przy uwzględnieniu tylko kosztów budowy stadionów - ujawnia Marek Łangalis, autor raportu. - Gdyby liczyć wszystkie inwestycje realizowane pod hasłem "Euro" dopłata wynosiłaby blisko 250 tys. - dodaje. Autorzy raportu o ekonomicznej stronie mistrzostw Europy w piłce nożnej porównują także swoje kalkulacje z prognozami Ministerstwa Sportu i Turystyki. Według urzędników, gospodarka dzięki Euro 2012 ma wygenerować dodatkowo 115 mld złotych. - To liczby wzięte z sufitu i przejaw myślenia życzeniowego - komentuje Marek Łangalis. "Według eksperta Instytutu Globalizacji, organizacja takich imprez od strony finansowej to wyłącznie straty. Wskazują na to doświadczenia Niemiec - organizatora niedawnych mistrzostw świata w tej dyscyplinie - gdzie mimo posiadanej infrastruktury impreza zamknęła się stratą w wysokości 10 mld euro czy Portugalii, która wydała na organizację Euro 2004 aż 10 razy więcej niż zakładano w początkowych planach, a impreza przyniosła prawie 700 mln euro strat. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością Euro 2012 będzie finansową katastrofą, gdyż wpływy z turystyki nie zrównoważą poniesionych przez organizatorów wydatków, nawet w perspektywie długoterminowej."
Możesz chopie uwłaszczyć działkowców i odkupić od nich działki po cenie rynkowej. Kolega bezściem napisał co jest do zrobienia więc bądź pan łaskaw odp.. się od naszych działek. Ponadto sprzedawanie majątku to najprymitywniejszy sposób pozyskiwania kapitału jak się nie ma gwarancji przyszłych wyższych przychodów.
Ponieważ pan radny Klim, jako zainteresowany, zapewne zajrzy na to Forum, mam pytanie do Pana: - Czy indagował Pan prezydenta miasta dlaczego w przypadku niewielkiego departamentu w ratuszu, ba - nawet szeregowego stanowiska, ogłasza się konkurs i stawia kandydatom wysokie wymogi, tak fotel prezesa EPEC, strategicznej, gminnej spółki, zatrudniającej grubo ponad 100 osób, obsadza się z pominięciem konkursu, o walorach fachowych nominata już nie wspomnę. Wg mnie chodziło o to, by w razie pilnej potrzeby sprzedaży firmy, gdy trzeba będzie na przykład ratować wypłaty, mieć na tym stanowisku osobę całkowicie uległą i poddaną - czy Pan się z tą tezą zgodzi?
Popieram,działki w Elblągu nie kupisz,ceny za małą działkę ponad 250tys.zł,tańsze są kilometry za miastem,a tak miasto zyskałoby kasę i nie rozrastałoby się tak nadmiernie,przecież z Gronowa Górnego do Rubna to pewnie z 15km jest.