Temat „Pachącego domku” ciągnie się już od kilku lat. Miejsce, gdzie młodzi kupują środku odurzające zmieniał miejsce i nazwę wielokrotnie. Po długim i skomplikowanym śledztwie do sądu trafiają akty oskarżenia wobec dwóch osób związanych z procederem sprzedaży tzw. dopalaczy.
Za niecałe dwa tygodnie, dokładnie 1 kwietnia ruszy proces w sprawie sprzedaży dopalaczy m.in. w „Pachnącym domku”. Śledztwo w tej sprawie było długie i dość skomplikowane. Ostatnia kontrola przeprowadzona przez Powiatową Stację Sanitarno- Epidomiologicznej w Elblągu odbyła się w czerwcu 2013 roku, kiedy to po raz kolejny stwierdzono, że sprzedawany towar jest substancją niebezpieczną.
Wówczas, po kontroli i uzyskaniu opinii, że są to środki zastępcze, tzw, dopalacze, Powiatowy Inspektorat Sanitarny złożył w Prokuraturze Rejonowej w Elblągu złożył zawiadomienie do prokuratury, o niebezpiecznych środkach sprzedawanych w sklepie, po których zażyciu kilkunastu młodych ludzi trafiło do szpitala z objawami silnego zatrucia.
Pod koniec 2013 roku prokuratura rozpoczęła przesłuchania osób, które trafiły do szpitala po zatruciu. Jak wówczas informowała nas prokurator Jolanta Rudzińska, rzecznik prasowy Prokuratury Rejonowej, ustalono osoby pokrzywdzone na podstawie informacji ze szpitali. Dokumentacja medyczna tych osób została przekazana do zaopiniowania biegłym z zakresu medycyny sądowej i toksykologii Uniwersytetu Medycznego w Gdańsku.
Według prokuratury mężczyźni wprowadzali do obiegu niebezpieczne substancje, co spowodowało sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia swoich klientów.
Prokuratura Rejonowa skierowała dwa akty oskarżenia wobec właścicieli sklepu o nazwie „Pachnący domek”, następnie „Zapachy i inne”. Oba dotyczą de facto tego samego zdarzenia. Skierowane były dwa akty oskarżenia dlatego, że jeden z podejrzanych był nieuchwytny w dacie kierowania pierwszego aktu oskarżenia i wówczas jego akta były wyłączone ze sprawy. Zarzuca się obu panom, że w okresie od października 2012 roku do stycznia 2013 roku prowadzili sklep „Pachnący domek”, następnie „Zapachy i inne”. Sprowadzili zagrożenie dla życia i zdrowia wielu osób wprowadzając do obrotu szkodliwe substancje
– informuje prokurator Anita Kniga-Węzik, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Elblągu
Pokrzywdzonych osób w tej sprawie jest 29 klientów sklepu, którzy zakupili w nim szkodliwe substancje. Za wprowadzenie do obrotu środka odurzającego oraz sprowadzenie tym samym niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia, oskarżonym grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia
- Pierwsza rozprawa w tej sprawie odbędzie się pierwszego kwietnia. Sprawa jest połączona z dwóch aktów oskarżenia, które wpłynęły do sądu, ale dotyczą tej samej działalności gospodarczej. Była jeszcze trzecia osoba zamieszana w ten proceder, był problem z ustaleniem miejsca jej pobytu stąd też materiał został wyłączony – dodaje sędzia Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu
Zamknąć do kicia właścicieli tego gó....wna. Jak można zarabiać grubą kasę na głupich dzieciakach. Gdzie sumienie ? Gdzie wartości moralne ? Jestem ciekawy co byłoby gdyby dziecko tego cwaniaka co to prowadzi wylądowało w szpitalu ?! Zamknąć i zaorać ten sklep.
Dokladnie Zamykac tych smieci !!! i te kur... co pracuja w tych sklepach, Wielka brzydka celebrytka Justyna farbowany blad ! Wyglad jak stara Mewa, Oni wiedza a sprzedaja Smierc ! Kasa tylko sie liczy! Slyszalem ze porobilo sie dilerow tego swsinstwa.
i tak im nic nie zrobia, na produktach, z tego co wiem, jest napisane - nie do spożycia, czy jakoś tam. To trzeba tez pozamykać sklepy, które sprzedają chemię, bo też ktoś coś może łyknąc. jestem przeciwnikiem dopalaczy zdecydowanie, ale najpierw musi się zmienic prawo, a tak to walka z wiatrakami za nasze podatki
Dlaczego to tak długo trwa byli na Królewieckiej .Zamknęli bo był nalot policji potem to samo otworzyli na starówce i nadal działali.Ilu musi zatruć się młodych i głupich ludzi żeby to raz na zawsze zlikwidować.