Biegli lekarze z zakresu ginekologii nie stwierdzili błędów lekarzy, którzy prowadzili ciążę Anny W. i odbierali jej poród. Przynajmniej nie doszukali się związku przyczynowo-skutkowego leczenia ginekologicznego ze śmiercią kobiety. Tak wynika z opinii biegłych lekarzy, którą dysponuje już Prokuratura Rejonowa w Elblągu.
Właśnie mija rok czasu od śmierci Anny W., która zmarła po porodzie w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu. Przyczyny zgonu kobiety nadal nie są znane, a dochodzenie w tej sprawie prowadzi elbląska Prokuratura Rejonowa. Śledczy zamówili szereg ekspertyz biegłych lekarzy, aby zbadać związek pomiędzy leczeniem kobiety, a jej śmiercią.
Biegli z zakresu kardiologii wskazali na wystąpienie choroby serca, jednak wskazali iż potrzebna będzie jeszcze opinią biegłych z zakresu anestezjologii. Nad opinią w sprawie powstania mechanizmu śmierci Anny W., która zmarła w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym po porodzie, pracują teraz biegli anestezjolodzy z Akademii Medycznej w Białymstoku. Efekt ich pracy ma być znany w listopadzie br.
Prokuratura posiada już jednak ekspertyzę biegłych lekarzy z zakresu ginekologii. Biegli wykluczyli związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy prowadzeniem ciąży i samym porodem, a zgonem Anny W.
- Mówiąc wprost biegli z zakresu ginekologii wykluczyli, aby mechanizm śmierci Anny W. powstał w procesie prowadzenia ciąży lub w czasie samego porodu w szpitalu. Ciążę i poród uznali za prowadzone prawidłowo. Pozytywnie wyrazili się także na temat decyzji o cesarskim cięciu, gdy kobieta nie mogła urodzić naturalnie – mówi prokurator Sławomir Karmowski, rzecznik prasowy Prokuratury Rejonowej w Elblągu. – Teraz czekamy jeszcze na opinię biegłych z zakresu anestezjologii. Ta ma być znana w listopadzie br.
Przypomnijmy, że kobieta zmarła w Wojewódzkim, Szpitalu Zespolonym w lipcu 2009 r. po tym, jak na świat przyszło jej dziecko. Wiele wskazuje na to, że Anna W. cierpiała na wadę serca. Lekarze kardiolodzy z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego twierdzą, że pacjentkę zabił częstoskurcz serca – choroba bardzo trudna do wykrycia. Kwestią do wyjaśnienia jest to, czy Anna W. informowała o swojej chorobie lekarzy w szpitalu oraz czy w jej dokumentacji medycznej była o tym informacja.
gdy byłam w ciąży chodziłam do takiego ginekologa , który przez przypadek wykrył mi wadę serca , bo miałam katar i zbadał mnie ogólnie żebym nie musiała chodzić po lekarzach.Poprowadził tą sprawę do końca, żeby nie doszło do takiej sytuacji jak ta. Moja wada na szczęście okazała się nie groźna i mogłam urodzić siłami natury,ale wiem że taka choroba isnieje. Wszysko dzięki lekarzowi, który nie ma wysrane na swoje pacjętki i do każdej podchodzi indywidualnie(pan Drozd), polecam za doświadczenie, podejście, delikatność i za to, że jest lekarzem z powołania.
Znowu jakaś kryptoreklama lekarza D:( - ktoś musi czuć się niedowartościowany :)