Prokuratura Rejonowa w Elblągu dysponuje już wynikami sekcji zwłok Anny W. oraz opinią biegłych z zakresu kardiologii. Jednak sprawa ciągle nie może się zakończyć ze względu na konieczność zasięgnięcia kolejnych opinii medycznych przez śledczych. Prokuratura nadal czeka na opinię anestezjologów i ginekologów. Tymczasem w lipcu br. minie rok czasu od śmierci kobiety, a przyczyna jej zgonu nadal nie jest znana.
Nad opinią w sprawie powstania mechanizmu śmierci Anny W., która zmarła w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym po porodzie, pracują teraz biegli anestezjolodzy z Akademii Medycznej w Białymstoku. Mimo, że prokuratura zakreśliła pewne ramy czasowe, to jak informuje rzecznik prasowy elbląskiej Prokuratury Rejonowej, prokurator Sławomir Karmowski, czas potrzebny do wydania opinii zależy od samych lekarzy.
- Niestety prokuratura nie posiada własnych biegłych lekarzy i musimy zlecać takie badania – mówi. – Wstępnie określiliśmy jedynie, że taka opinia powinna być znana we wrześniu br. Natomiast pod koniec tego miesiąca powinniśmy posiadać opinię biegłych lekarzy z zakresu ginekologii.
Prokuratura posiada natomiast opinię biegłych lekarzy z zakresu kardiologii. Jednak ten dokument nie przesądza jeszcze o przyczynach zgonu Anny W. Kobieta zmarła w ubiegłym roku po porodzie w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu.
Przypomnijmy, że kobieta zmarła w Wojewódzkim, Szpitalu Zespolonym w lipcu 2009 r. po tym, jak na świat przyszło jej dziecko. Wiele wskazuje na to, że Anna W. cierpiała na wadę serca. Lekarze kardiolodzy z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego twierdzą, że pacjentkę zabił częstoskurcz serca – choroba bardzo trudna do wykrycia. Kwestią do wyjaśnienia jest to, czy Anna W. informowała o swojej chorobie lekarzy w szpitalu oraz czy w jej dokumentacji medycznej była o tym informacja.