Tomasz M. był poczytalny i wiedział co robi

Tak orzekli biegli z zakresu psychiatrii i psychologii, którzy badali Tomasza M. Mężczyzna jest oskarżony o spowodowanie śmierci małego Szymona w grudniu 2008 r. Podczas kolejnej rozprawy sądowej zeznawała również Marietta M., matka zmarłego chłopca. Kobieta znów jest w ciąży z nowym partnerem.

Doktor Maria Nestoruk, biegła z zakresu psychiatrii, która badała Tomasza M. stwierdziła w sądzie, że oskarżony nie jest chory psychicznie ani ograniczony umysłowo. Natomiast wykazuje pewne cechy niedojrzałości osobowościowej.

- Wykazywał podczas badania oznaki depresji, jednak spowodowane one były raczej sytuacją w jakiej się znalazł – mówiła doktor Nestoruk. – Oskarżony cechuje się niskim poziomem intelektualnym. Jednak mieści się w granicach normy. Od 16 roku życia zażywa narkotyki, jednak nie wykazuje oznak uzależnienia od środków odurzających. To, że podczas zatrzymania znaleziono przy nim narkotyki, nie oznacza iż był pod ich wpływem.

Sędzia Elżbieta Kosecka – Sobczak przypomniała biegłej, że podczas zatrzymania we krwi oskarżonego stwierdzono obecność środków odurzających – amfetaminy i marihuany. Natomiast doktor Maria Nestoruk oznajmiła, że nie można stwierdzić iż Tomasz M. w chwili zdarzenia działał pod wpływem silnego wzburzenia czy w afekcie.

Podczas rozprawy połączono się także z Sądem Okręgowym w Szczecinie, gdzie obecna była biegła psycholog Zofia Koziarska. Biegła stwierdziła, że intelekt oskarżonego kształtuje się poniżej normy i występują u niego zaburzenia pamięci. Wykazuje też cechy niedojrzałości osobowościowej.

- Na wynik badań psychologicznych może jednak mieć wpływ sytuacja oskarżonego, który przebywa w areszcie. Dodatkowo Tomasz M. bał się testów i badań – wyjaśniała Zofia Koziarska. – Jednak w mojej ocenie oskarżony mógł kierować swoimi czynami i miał świadomość tego co robi. Narkotyki nie wpłynęły na jego świadomość i zdolność rozpoznania i znaczenia czynów.

Obrońca Tomasza M. chciał wiedzieć, czy oskarżony, który był silnie związany uczuciowo z dzieckiem, mógł być skłonny do zachowań agresywnych wobec chłopca.
- Tomasz M. przyznał, że w młodości był agresywny. Trenował także boks. Co prawda jest osobą, która tłumi w sobie agresję, jednak może reagować impulsywnie w trudnych sytuacjach – mówiła biegła Koziarska. – To oznacza, że w trudnych sytuacjach może reagować agresywnie.

Obrońca dopytywał się, czy taką trudną sytuacją mogło być karmienie rano płaczącego dziecka. Zwłaszcza, że oskarżony był silnie uczuciowo związany z małym chłopcem.
- Nie mogę tego stwierdzić – odpowiedziała biegła Zofia Koziarska. – Jednak rodzice którzy katowali swoje dzieci, później twierdzili często, że je bardzo kochali.

Matka zmarłego Szymona – Marietta M. jest znowu w ciąży. Kilka tygodni po śmierci syna poznała nowego partnera, z którym spodziewa się dziecka. W sądzie ponownie opowiadała o całym zdarzeniu. Zaprzeczała, że w dniu śmierci synka była pod wpływem narkotyków. Brała natomiast leki uspokajające. W styczniu 2009 r. zgłosiła się do lekarza psychiatry. Przez dwa miesiące brała lekarstwa. Przerwała leczenie w momencie, gdy okazało się iż jest w ciąży.

Sędzia pytała, czy to lekarz psychiatra doradził jej zajście w kolejną ciążę, jako formę terapii.
- Nie, ta ciąża była planowana – odpowiadała spokojnie Marietta M. – Ojca tego dziecka poznałam jakoś w połowie stycznia br. Staramy się teraz być razem.

Marietta M. nie była jednak w stanie określić, dlaczego tak krótko po śmierci Szymonka i aresztowaniu jej poprzedniego partnera – Tomasza M. związała się z nowym mężczyzną i zaszła z nim w ciążę.

O tragicznych chwilach z grudnia 2009 r. mówiła, że Tomasz M. sam zaproponował iż pójdzie rano do pokoju i nakarmi Szymona. Według Marietty M., oskarżony nie był zdenerwowany ani zirytowany tą sytuacją. Nie było go około 20 minut. Kiedy wrócił, stwierdził iż dziecko nie chciało jeść i zasnęło.