Napadał na przypadkowe ofiary. Zabierał wszystko, co było cenne. Straszył pobiciem i użyciem noża. Teraz przed sądem wyraża skruchę i tłumaczy, że potrzebował pieniędzy. Przed Sądem Okręgowym w Elblągu ruszył kolejny proces, w którym oskarżonym jest 20-letni Andrzej R.
Prokuratura postawiła mu 13 zarzutów. W akcie oskarżenia ujęte zostały rozboje dokonane przez 20-latka w maju i czerwcu tego roku. 18 maja Andrzej R. napadł na 55-letnią kobietę, wykręcił jej rękę i zabrał torebkę, w której były pieniądze, telefon komórkowy oraz karty bankowe. Wartość skradzionego mienia oszacowano na 415 zł. Trzy dni później napadł na dwóch młodych chłopaków - jednemu groził i zabrał telefon komórkowy, od drugiego zażądał telefonu i pieniędzy, jednak ten nic cennego nie posiadał. Andrzej R. ma na swoim koncie także rozbój na innym małoletnim, którego uderzył w twarz i zabrał mu rower wart ponad 500 zł. Natomiast 3 czerwca zaatakował grupę studentów siedzących w parku Modrzewia - jednego z chłopaków uderzył w twarz i zabrał aparat cyfrowy. Miał wówczas grozić użyciem noża. Wpadł w ręce policjantów, gdy próbował zastawić w lombardzie skradziony aparat fotograficzny. Andrzej R. jest również oskarżony o rozbój na 18-letnim Mateuszu i jego koledze Julianie. W sądzie zeznawał Mateusz.
- To było w czerwcu tego roku - mówił. - Ok. godz. 10 rano siedziałem w parku Traugutta i czekałem na mojego kolegę. W pewnym momencie podszedł do nas oskarżony i zaczepił Juliana. Później kazał mu iść za sobą, twierdząc, że tu nie ma zamiaru go bić. Poszliśmy wszyscy w takie zarośnięte drzewami miejsce koło garaży. Tam oskarżony zaczął domagać się od Juliana wartościowych rzeczy. Ten oddał mu odtwarzacz MP3, zegarek i jak się później dowiedziałem, także srebrny łańcuszek. Do mnie też zwrócił się mówiąc, że jak mu nie oddam cennych przedmiotów, to „rozpier… mi głowę”. Oddałem mu więc swój telefon. Oskarżony powiedział, że jak chcemy odzyskać nasze rzeczy, to mamy przyjść w to samo miejsce wieczorem i przynieść po 50 zł.
Andrzej R. przyznał się do większości zarzutów z wyjątkiem napadu na kobietę oraz zaboru roweru. Zaprzecza też, że w trakcie napadów straszył ofiary użyciem noża. Wcześniej jednak przyznał się do wszystkiego. Podobno pod wpływem przesłuchujących go policjantów.
- Myślałem, że jak się przyznam, to dostanę łagodniejszy wyrok - zeznawał Andrzej R. - Tak powiedzieli mi policjanci podczas przesłuchania.
Andrzej R. twierdzi, że podczas przesłuchania był bity przez policjantów. Oskarżony wyraził także skruchę za swoje czyny, choć wypadło to mało przekonująco.
- Napadałem, ponieważ potrzebowałem pieniędzy. Miałem zasądzone wyroki, m.in. 2800 zł. Musiałem to zapłacić, a nie miałem kasy - mówił Andrzej R.
20-letni Andrzej R. ma wykształcenie gimnazjalne i zawód ślusarz-spawacz zdobyty w zakładzie poprawczym. Jeszcze jako nieletni dokonywał rozbojów, był zatrzymywany przez policję.
Zutylizować i będzie po problemie
Z takiej właśnie młodzieży słynie nasze miasto. Gdzie jest policja? W ogóle jej nie widać. Starsze osoby boją się wychodzić na ulicę. W parkach i na osiedlach biegają psy bez kagańców i snują się bandy blokersów. Obudź się policjo i zmień wizytówkę naszego miasta.