Początkowo wydawało się, że mord był wynikiem nieporozumień rodzinnych. Jednak podczas ostatniej rozprawy jeden ze świadków zeznał, że Benedykt K. nie miał środków do życia. Natomiast jego kuzyn otrzymał zasiłek z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Dobrym. Podobno Benedykt miał płacić w gminnym sklepie tymi pieniędzmi.
Dziś w Sądzie Okręgowym w Elblągu odbyła się druga rozprawa w sprawie mordu, jaki wydarzył się w marcu 2008 r. w miejscowości Dobre w gm. Godkowo. Sąd przesłuchiwał kilkunastu świadków.
Najpierw zeznawał Przemysław K., członek Ochotniczej Straży Pożarnej w Dobrem, który odkrył część zwłok Władysława K.
- Brałem udział w poszukiwaniach zaginionego - zeznawał przed sądem. - Szukaliśmy w lesie, na polach i w studzienkach. Podejrzewaliśmy już wtedy, że szukamy zwłok. W końcu postanowiliśmy sprawdzić podwórze domu K. Chcieliśmy też zajrzeć do szamba, jednak nie znaleźliśmy włazu. Coś mnie tknęło i sprawdziłem latrynę. Tam zauważyłem, że są świeże ślady wymiany desek podłogowych i zaschnięte krople krwi. Za pomocą kotwicy sprawdzałem wnętrze latryny. W pewnym momencie coś wyciągnąłem. Okazało się, że to odcięta ludzka ręka. Natychmiast zawiadomiliśmy policję.
Świadek zeznał, że kuzynów dobrze nie znał. Słyszał natomiast, że dochodziło między nimi do nieporozumień. Obaj także nadużywali alkoholu.
Natomiast całkiem nowe światło na te wydarzenia mogą rzucić zeznania Beaty K., sprzedawczyni w gminnym sklepie spożywczym.
- Benedykt i Władysław przychodzili do mnie do sklepu. Władek praktycznie codziennie - mówiła Beata K. - Wiem, że przez świętami wielkanocnymi Władysław K. otrzymał zasiłek z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Mówił, że jakieś 600 zł. Od razu oddał mi dług. Tuż przed zniknięciem kupował wódkę. Wydałem mu resztę w banknotach po 10 zł. Benedykt K. też miał u mnie dług w wysokości około 200 zł. Nie miał jednak pieniędzy, ponieważ stracił zasiłek. Podobno zbyt późno złożył odpowiednie dokumenty w ośrodku. Benedykt skarżył się, że Władek nie utrzymuje porządku w domu. Natomiast Władysław zarzucał kuzynowi, że ten podbiera mu papierosy i jedzenie. Po świętach Władek nie przyszedł po zamówiony chleb. Nie pojawiał się w sklepie. Natomiast Benedykt K. przysyłał do sklepu znajomych, którzy kupowali mu alkohol. Płacili banknotami po 10 zł. To mnie bardzo zaniepokoiło i zawiadomiłam rodzinę Władka, że coś mu się chyba stało.
Przypomnijmy, że Banedykt K. przyznał się do zamordowania swojego kuzyna Władysława, z którym mieszkał. Jako powód podał nieporozumienia rodzinne. Zwłoki poćwiartował i ukrył w szambie. Zrobił tak, ponieważ sądził iż w ten sposób ukryje ślady zbrodni.
Obserwacja psychiatryczna nie wykazała, aby Benedytk K. w chwili popełnienia czynu mógł być niepoczytalny.
- Za ten czyn grozi Benedytkowi K. kara pozbawienia wolności od 15 lat nawet do wyroku dożywocia - mówi prokurator Leszek Gabriel, szef Prokuratury Rejonowej w Braniewie.