Czy problem uciążliwego złomowiska przejdzie do historii?

Latem smród, dymi się, bo palą tam opony, przewody. Do tego straszny hałas taki, że nie idzie wytrzymać – na uciążliwe sąsiedztwo złomowca od lat skarżą się mieszkańcy ulic Dębowej, Akacjowej i Druskiej. Mimo, iż problem ten był podnoszony wielokrotnie, do tej pory nie udało się skutecznie poradzić sobie z uciążliwym złomowiskiem. Pomocy u wszystkich instytucji szukają mieszkańcy ulic leżących w sąsiedztwie skupu złomu i Zatorzanie, problem dostrzegają też radni.

Na ostatniej sesji RM, radny Henryk Gawroński (PO) złożył interpelację w sprawie złomowiska, znajdującego się na terenie miasta w okolicach torów PKP – Sprawa ciągnie się od wielu lat – wskazywał radny.

Skąd wziął się problem?

Działka, na której już kilka lat temu rozwinął swoją działalność skup złomu znajduje się w wieczystym zarządzie PKP TLK SA. Spółka ta wykorzystuje fakt, że w latach 80-tych ubiegłego stulecia właściwy wówczas minister wyraził zgodę na składowanie na tej działce odpadów niebezpiecznych - Obecnie prowadzona tam działalność gospodarcza polega na transporcie, przerobie i przeładunku złomu przez dzierżawcę, która powoduje uciążliwość w postaci przekraczania norm hałasu i niebezpieczeństwo związane z transportem złomu na teren firmy – relacjonuje radny Gawroński.

W zeszłym roku w sprawie działalności na tym terenie skupu złomu odbyła się rozprawa administracyjna poprzedzająca wydanie decyzji środowiskowej w sprawie zmiany użytkowania zespołu magazynów po dawnej cementowni przy ul. Dębowej 3 na punkt zbierania i przeładunku złomu stalowego. Mieszkańcy ulic, miedzy innymi Dębowej, Akacjowej i Druskiej, nie ukrywali, że wydaniu pozytywnej decyzji są przeciwni. Problemu by nie było, gdyby nie fakt, że złomowisko, nielegalnie działało przez 7 lat - Chodziło tylko o to aby zalegalizować prowadzoną od lat nielegalną działalność. Tak my to odbieraliśmy — mówił pani Mirosława, mieszkanka ul. Lotniczej, która w zeszłorocznym spotkaniu w urzędzie także uczestniczyła.

Sytuacja była o tyle wątpliwa, że raport oddziaływania na środowisko planowanej inwestycji, który został wtedy wykonany wskazywał, że natężenie hałasu "produkowanego" przez firmę mieści się w normie. Tylko w nielicznych wypadkach, niewiele poza nią wykraczało, a skup i obróbka złomu w tym miejscu nie powinno mieć negatywnego wpływu na otoczenie. Wątpliwości w sprawie raportu miał jednak elbląski SANEPID - Inspektorzy wskazywali wtedy, że w raporcie zabrało między innymi informacji odnośnie natężenie hałasu odczuwalnego w domach – opowiada pani Mirosława. - Wątpliwości budził również zapis odnośnie ekranów dźwiękochłonnych, które miałyby zostać zainstalowane na złomowisku, bo z jednej strony podkreślało się w raporcie że nie ma potrzeby ich montowania, z drugiej – o tym, że ekrany można by ustawić, choć nawet ich parametry nie były w dokumencie dokładnie określone.

Relację pani Mirosławy potwierdzają także słowa radnego, zawarte w jego interpelacji w tej sprawie – Mimo, że prowadzone przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Olsztynie badania poziomu hałasu przemysłowego emitowanego do środowiska przez działalność złomowiska wykazywały dopuszczalny, lub w górnych granicach średni poziom emisji dźwięku, to trzeba podkreślić, ze badania te były wykonywane wtedy, gdy podmiot prowadzący działalność wyłączał najbardziej uciążliwe urządzenia np. prasonożyce i nie dokonywał w tym czasie np. ubijania złomu w kontenerach, czy wykonywania innych hałaśliwych czynności – wskazuje Henryk Gawroński. - Badania te nie odzwierciedlały więc rzeczywistego natężenia hałasu. W tym przypadku trzeba by prowadzić stały monitoring natężenia hałasu, trwający co najmniej kilka tygodni – tłumaczy radny.

Ponadto Henryk Gawroński zwrócił uwagę na jeszcze jeden, niebezpieczny element, który bezpośrednio wiąże się z terenem, na którym działalność prowadzi złomowiec - PKP TLK SA składuje na wspomnianej działce materiały nawierzchniowe w postaci drewnianych podkładów kolejowych, konserwowanych olejem zawierającym rakotwórczy kreozot – mówi radny. - Niewątpliwie działalność taka zagraża życiu i zdrowiu mieszkańców. Nielogiczność pojawia się również w kontekście dźwiękochłonnych ekranów, które miały się tam pojawić, bo złom składowany jest na kilku metrowej hałdzie, trudno więc o postawienie takiego wysokiego ekranu dźwiękochłonnego, zarówno od strony Lotniczej, jak i Grunwaldzkiej.

Koniec końców ekrany nie zostały jednak ustawione, a właściciele złomowca uzyskali w końcu kolejne grunta pod działalność złomowiska. Firma istnieje dalej – i nadal jest jednostką równie uciążliwą - Co nam przeszkadza? To widać, słychać i czuć – mówi pani Mirosława. – Złomowisko pracuje przez całą dobę. Hałas jest więc nie tylko w dzień, ale i w nocy. Nie da się spać. Najgorzej jest latem, bo nie dość, ze upał, to do tego dochodzi jeszcze smród, bo tam palone są między innymi opony.

Złomowisko zostanie zlikiwidowane lub przeniesione w inne miejsce?

Jeszcze podczas prezydentury Grzegorza Nowaczyka w Elblągu (2010-2013) do elbląskiego magistratu wpływały skargi mieszkańców w sprawie uciążliwego "złomowca". Grzegorz Nowaczyk problemu jednak nie zlikwidował. Na ostatniej sesji Rady Miejskiej Jerzy Wilk, obecny prezydent miasta przyznał, że skala problemu jest rzeczywiście duża  - Ci właściciele skupów złomu, są powiązani rodzinnie i wykorzystują luki w prawie, po to, żeby prowadzić działalność. Kiedy jest zawieszona jedna działalność, otwierają drugą, przez członka rodziny i to trwa wiele lat – skomentował prezydent. - Potępiam tą formę działania firmy oraz sposób składowania, ja będę robił wszystko, aby to ucywilizować.

Czy problem uda się zniwelować? Być może w tunelu pojawi się światełko nadziei. Radny Henryk Gawroński wniósł do prezydenta prośbę o wystąpienie do ministra infrastruktury lub do wojewody warmińsko-mazurskiego o zmianę sposobu wykorzystania działki, na której znajduje się złomowisko - Jestem przekonany, że w Elblągu można wskazać inną lokalizację na prowadzenie wyżej wspomnianej działalności, z dala od terenów zamieszkałych – przekonuje radny.