Ponad 5,8 tysiąca wniosków o dofinansowanie z programu "Dobry start" trafiło do elbląskiego urzędu. Połowa z nich została już zrealizowana. Jak się okazuje, wsparcie nie dla wszystkich jest takie samo. Część rodziców kombinuje jak za 300 złotych kupić jak najwięcej potrzebnych dziecku podręczników. Pozostali tego problemu nie mają. Ich dzieci podręczniki otrzymają za darmo.
Ponad 400 zł, tyle kosztowały podręczniki dla córki, która teraz pójdzie do II klasy liceum. Była wyprawka i już po wyprawce, a przecież podręczniki to tylko część szkolnych wydatków
- mówi pani Magda z Elbląga, mama licealistki.
W tym roku po raz drugi przyznawane jest jednorazowe wsparcie, w wysokości 300 zł dla wszystkich uczniów rozpoczynających rok szkolny, w ramach rządowego programu "Dobry start".
Szacujemy, że w Elblągu o takie świadczenie może starać się 11 970 osób. Do tej pory złożono 5851 wniosków. To stan na czwartek, 1 sierpnia. Zrealizowano już 2 939 wniosków
- informuje Joanna Urbaniak, rzecznik prasowy prezydenta Elbląga.
Z takiego zastrzyku gotówki rodzice są zadowoleni. - To dobra forma pomocy - przyznaje nasza rozmówczyni. Dodaje jednak, że nie dla wszystkich jednakowa. Część nie musi bowiem płacić za podręczniki.
W roku szkolnym 2019/2020 uczniowie wszystkich klas szkół podstawowych otrzymają podręczniki bezpłatne. Takie prawo nie przysługuje uczniom szkół ponadgimnazjalnych i ponadpodstawowych. To jak się okazuje niebagatelna różnica, bo komplet podręczników to wydatek kilkuset złotych.
Podręczniki kupiłam przez internet. To zdecydowanie tańsza opcja, ale nadal za podstawowy komplet zapłaciłam ponad 400 zł. Ostateczna kwota zależy również od szkoły i profilu. W niektórych przypadkach rodzice płacą nawet 500 zł. Trochę to niesprawiedliwe, że część dzieci ma dostęp do podręczników bezpłatnych, a pozostałe nie
- mówi pani Magda.
Różnicę troszkę wyrównać ma program "Wyprawka szkolna", czyli dofinansowanie na zakup podręczników i materiałów edukacyjnych, ale ten trafi tylko do uczniów niepełnosprawnych z branżowej szkoły I stopnia, klasy I czteroletniego liceum ogólnokształcącego, klas I-III dotychczasowego trzyletniego liceum ogólnokształcącego, klasy I pięcioletniego technikum, klas I-IV dotychczasowego czteroletniego technikum i szkoły specjalnej przysposabiającej do pracy. Więcej na ten temat znajdziemy tutaj.
Ja dla moich dzieci sama płaciłam za książki do szkoły. Nikt mi nic nie dawał.
A moim dzieciom także nikt nie dawał"+", radziliśmy sobie, uczciwie pracowaliśmy i wychowaliśmy dzieci
Teraz macie przecież +500... kiedyś był wymóg i trzeba było kupić podręcznik a jak była możliwość to kupowało się używane. Plecak nosiło się ten sam przez kilka klas albo przez całą szkołę.
Roszczeniowe towarzystwo ja chodzilem pare lat temu do TM i nikt nie pytal sie skad wezme podreczniki i za ile byl wylaz i tyle a teraz wszystko za free
Teraz jest pokolenie Facebooka, większość tylko radzi sobie z lajkami 😆
Niesprawiedliwe jest, ze rozdaje sie puste pieniadze na lewo i prawo, ceny ida w gore przez to, zero korzysci, tylko obciazenie dla budzetu panstwa. Ten dlug przez wieki nie bedzie mozliwy do splacenia.
W komentarzach powyższych widać dobitnie, jakie spustoszenie w umysłach poczyniły 3 dekady bandyckiego kapitalizmu w Polsce - "sama płaciłam", "nikt mi nic nie dawał", "nikt się nie pytał", "teraz wszystko za free". Otóż po pierwsze, za tej wyklinanej dziś "komuny" podręczniki były nie tylko darmowe, ale również przekazywane sobie przez kolejne roczniki, i dopóki styropianowo-kościelna władza nie zaczęła niszczenia i prywatyzowania systemu edukacji w latach 90-tych, to państwo wspierało edukację, co należy przecież do jego prerogatyw w cywilizowanych krajach. Po drugie zaś, to zamiast marudzić powinniście się raczej cieszyć, że wasze dzieci i kolejne pokolenia mają lepiej niż wy sami; kiedyś np. nie było smartfonów więc teraz co - skasujmy postęp, żeby inni mieli także pod górę? Polactwo.
Do Robert Koliński: postep???? To ze mamy mlodych ludzi niezdolnych do myslenia, tworzenia, wiecznie wyreczanych przez wszystkich dookola, bo sa niezaradni zyciowo - to postep??? O postepie mowimy wyedy, jesli potrafimy skorzystac z tego co mamy, a jak na razie przez ten falszywie rozumiany "postep" mamy chorowite spoleczenstwo, emocjonalnie zaburzone, niezdolne do podejmowania wyzwan, idace tylko na latwizne i tylko daj i daj bo mi sie nalezy. O nic nie musza mlodzi ludzie walczyc, starac sie, a kiedy ktos powie dość lub nie to skacza z rozpaczy z mostu, bo nie potrafia poradzic sobie z trudnymi sytuacjami. Zeby korzystac z postepu, trzeba najpierw na to zasluzyc.
300 zł i 500 zł to za mało? I jeszcze ubolewanie rodzica, toć to nie pojęte?
Rodzice świadomi wiedzą, że dziecko to największa inwestycja życiowa i sens życia rodziców dlatego też każdy rozsądny inwestuje nie jakieś tam 400 zł tylko tyle ile może kosztem wielu wyrzeczeń. Artykuł i przedstawiony problem naciągany jak stara guma w gaciach......