Elblążanin postanowił zaadoptować psa z elbląskiego schroniska. Jego sąsiad, p. Kazimierz, chciał towarzyszyć mu podczas adopcji. Jednak to, z czym panowie się spotkali podczas wizyty w schronisku przeszło ich oczekiwania. - Wiem jedno - nigdy więcej nie przyjdę do tego schroniska – stwierdził elblążanin. Co się wydarzyło i jaka była reakcja kierowniczki schroniska
Do zdarzenia doszło w sobotę, 18 listopada. - Przyszedłem do schroniska z moim sąsiadem, który chciał adoptować psa. Sąsiad miał już psiaka z elbląskiego schroniska, którego adoptował kilka lat temu. Pies niedawno umarł. Postanowił więc dać dom kolejnemu – opowiada p. Kazimierz.
Nieprzyjemnie zaczęło robić się, gdy panowie spotkali pracownice schroniska. - W schronisku przywitała nas bardzo niesympatyczna blond pani. Nie przedstawiła się. Nie wiem dlaczego całą uwagę zwróciła na mnie mimo, że to nie ja chciałem adoptować psa tylko sąsiad, który zdążył już wybrać sobie niedużego dorosłego pieska i chciał, żeby pies był wykastrowany tak, jak poprzedni – mówił p. Kazimierz. - Pies miał mieszkać w Elblągu na dużej ogrodzonej posesji, z dużą ocieplaną budą. Co prawda nie w domu, ale to chyba nie jest powód do tego, żeby tak traktować ludzi, którzy przychodzą adoptować zwierzaka.
Jak zachowywała się pracownica schroniska?
Pani zaczęła mnie atakować krzycząc, że mnie zna, że jestem z Braniewa i wyrzuciłem tam psa na ulicy. Na początku próbowałem się grzecznie tłumaczyć, że musiała mnie z kimś pomylić, bo ja mieszkam w Elblągu i mam psa, który mi kiedyś zginął i dzięki schronisku go odnalazłem. Mam również z tego schroniska kota. Pani nie przyjmowała żadnych tłumaczeń do wiadomości. Rozwścieczona krzyczała coraz głośniej, że jestem kłamcą i że jestem bezczelny, bo ona mnie dobrze zna. Obok nas byli obcy ludzie, było mi strasznie przykro. Zostałem oskarżony przy wielu osobach o porzucenie psa i rzeczy, których nie zrobiłem. Wszyscy patrzyli na mnie, jak na zwyrodnialca. Pierwszy raz coś takiego przeżyłem
– zapewniał p. Kazimierz.
Na tym nieprzyjemności się nie zakończyły. - Pomimo całej sytuacji sąsiad nadal pragnął dać psu dom i pytał o wizytę przed adopcyjną. Zapytał czy przyjedzie pani na wizytę w odpowiedzi usłyszał wściekły wrzask, że żadnego psa nie dostanie – dodał elblążanin. - Wyszliśmy stamtąd. Wiem jedno - nigdy więcej nie przyjdę do tego schroniska. Nie rozumiem, jak tacy ludzie mogą być tam zatrudnieni. Rozumiem, stresująca praca, ciężki dzień, ale przez takich ludzi idzie bardzo zła opinia o schronisku, a psiaki, które mogą mieć dom siedzą po kilka lat za kratami. Mam nadzieję, że moje słowa dadzą komuś do myślenia. Moja rodzina i ja jesteśmy wstrząśnięci postawą pracowników schroniska.
Pan Kazimierz poprosił Agnieszkę Wierzbicką, kierowniczkę elbląskiego schroniska o wyjaśnienie sytuacji. Jej reakcja była natychmiastowa.
Bardzo mi przykro z powodu zaistniałej sytuacji. W związku z tym, że nie jest to pierwsza skarga na tą pracownicę, zostanie ona zdegradowana i odsunięta od kontaktów z ludźmi chcącymi adoptować psy z naszego schroniska. Bardzo przepraszam i mimo wszystko proszę się nie zniechęcać. Zrobię wszystko, aby taka sytuacja nie miała już miejsca
– zapewniała Agnieszka Wierzbicka.
W elbląskim schronisku na dom czekają setki psów i kotów. Jeśli jesteśmy w stanie zapewnić im dach nad głową i miejsce w sercu, to niech żaden człowiek nie stanie nam na drodze. Wszak to niczemu winien psiak został w tym wszystkim pokrzywdzony najbardziej.
powinna byc wypieprzona na zbity pysk a nie zdegradowana
Macie tam węże? Boa bym zaadoptował.
dobrze, że jest czujna, jak gość był podobny do kogoś kto wyrzuca psy to pretensje może mieć tylko do siebie
~ yyyjjjj Że co? :D :D :D Może mieć do siebie pretensje o to, że jest do kogoś podobny? Zaraz skisnę :D :D :D Wiele ciekawych rzeczy serwowali "miłośnicy zwierzaczków" ale to chyba przebija wszystko :D :D
Wątpię, żeby to był miłośnik zwierzaczków, zwykły troll
Niestety, często właśnie pracownicy takich ośrodków powodują , że zwierzęta zostają za kratami na wiele lat. Dla wielu problemem jest, że pies czy kot nie będzie mieszkał w domu tylko w budzie lub w garażu. Nie wiem czy mały kojec i buda za kratami jest dla nich lepsza od serca , które chce się ofiarować zwierzęciu.
Miałam podobna sytuacje ze schroniskiem w Elblągu .kilka lat temu chciałam wziąść psa ze schroniska ale była tak miła Pani ,ze aż mi się odechciało .szkoda było mi tylko tych piesków.
Byłam w tym schronisku parę lat temu kiedy ogłaszali że potrzebują pomocy. Zawiozłam karmę dla psów i kotów gdy weszłam na teren z budynku wychodziła jedna z pracownic spytałam gdzie mogę to zostawić, a ona bardzo nie miło powiedziała ; Gdzie chcesz" ( nie, nie byłyśmy na "TY" ) Gdybym przyszła z pieniędzmi to pewnie potraktowałaby mnie znacznie lepiej ... Karmę zostawiłam przed wejściem i to była moja ostatnia wizyta w tym schronisku teraz odwiedzam Gdańsk i Pasłęk. Szkoda że przez takich niewychowanych chamskich ludzi cierpią zwierzęta!
Pani , która ma ewidentnie problemy natury emocjonalnej , powinna poprosić o pomoc radnego Wojciecha Rudnickiego on za darmo nieodpłatnie pomaga , jako psycholog .
Trzeba przyznać,że niestety nie pracują w naszym schronisku mili ludzie. Jedyne fajne osoby to wolontariusze, których pozdrawiam :)