30 maja, po raz dziewiąty, na politykę, gospodarkę, życie społeczne i kulturę, otwarły się wrota Letnich Ogrodów Polityki. W sali Biblioteki przy ul. Św. Ducha zebrali się, ciekawi nietypowego spojrzenia na otaczający świat, widzowie. Spektakl muzyczny „A ja, Hanna” przygotowany przez Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu, zaskoczył tych, którzy nie zapoznali się wcześniej z opisem przedstawienia. Fakt, że powstało ono w oparciu o Treny Jana Kochanowskiego, a muzyka i interpretacja były ze wszech miar współczesne, tylko wzmocniło przekaz i wprawiło w konsternację.
Wszyscy wiemy o tragedii, jaka spotkała największego polskiego poetę doby renesansu, Jana Kochanowskiego. Wiemy, że miał słodką, zdolną, grzeczną i wesołą córkę Urszulkę, która zmarła mając niespełna trzy lata. Mało kto jednak wie, że Kochanowski stracił jeszcze jedną córkę, Hannę, która zmarła kilka lat później.
Ilość i emocjonalność twórczości poświęconej Urszulce, z pominięciem w utworach drugiej córki sprawiła, że reżyser Tomasz Hynek postanowił pokazać treny Kochanowskiego przez pryzmat uczuć, jakie mogły targać drugim dzieckiem poety. Wcielająca się w rolę Haneczki Grażyna Rogowska, w sugestywny sposób przedstawiła miłość i nienawiść do zmarłej siostry i ojca, dziecięcą naiwność i świadome poczucie krzywdy, odtrącenia, życie w cieniu gloryfikowanego ideału.
Czy Haneczka rzeczywiście żyła w cieniu wspomnień o siostrze, niekochana i zaniedbywana przez ojca? Tego nie wiemy na pewno. Czy to dziecko mogło przeżywać aż tak traumatyczne emocje jak pokazują artyści? Raczej była na to za mała. Spektakl jest jednak znakomitą lekcją dla rodziców, zwłaszcza tych posiadających co najmniej dwoje dzieci. Przypomina, że nawet małe dzieci wyczuwają różnicę w okazywaniu uczuć przez rodziców, źle znoszą faworyzowanie czy niedocenianie jednej z pociech.
Po spektaklu widownia opuszczała salę w skupieniu, wyraźnie poruszona sposobem przedstawienia relacji poety z córkami. Kto miał to nieszczęście przeżyć odejście bliskich wie, że każda śmierć jest inna, i każdego opłakuje się w inny sposób. Nie dowiemy się tego, póki nie przyjdzie nam zmierzyć się z traumą takiego rozstania.
Może dlatego Kochanowski wypłakał żal po stracie Urszulki w dziewiętnastu Trenach, a Haneczkę pożegnał tylko krótkim epitafium.
Epitafium Hannie Kochanowskiej
I tyś, Hanno, za siostrą prędko pospieszyła
I przed czasem podziemne kraje nawiedziła,
Aby ociec nieszczęsny za raz odżałował
Wszytkiego, a na trwalsze rozkoszy się chował.
Spektakl rewelacja, cała impreza super, brawa dla organizatorów, tak trzymać
To było mocne. Sposób przedstawienia na pewno poruszył każdego widza. Nie każdego zachwycił, ale każdego wciągnął. Półtorej godziny minęło niepostrzeżenie.
A więcej zdjęć nie będzie, tylko jedno? szkoda....
Zdarza się, zdarzyło się... Mając np. troje dzieci - jedno jest faworyzowane przez rodzica . Oczywiście najmłodsze. Jak się czują pozostałe dzieci?