Co to był za mecz… Takie głosy rozmarzonych i pełnych ekscytacji hokeistów elbląskich można było usłyszeć w hali miejskiego lodowiska. Tłumy kibiców podziwiały drużynę olimpijczyków z Albertville w tym największą gwiazdę, czyli Mariusza Czerkawskiego.
Impreza nie cieszyła by się takim zainteresowaniem gdyby nie osoba najbardziej znanego i przede wszystkim najlepszego polskiego przedstawiciela tego sportu zimowego. Jego kariera jest tak bogata, że potrzeba książki by ją opowiedzieć. Właśnie taką „Polish Prince”, jak go nazywano w Nowym Jorku, zatytułowaną „Życie na lodzie” napisał. Jednak można to potraktować jako anegdotę, ponieważ najważniejsze jest to co działo się w hali. Wszyscy z zainteresowaniem spoglądali na wejście przy lodowisku by tylko dostrzec tą wielką postać polskiego sportu. Gdy już się pojawił wywołał lawinę oklasków. Wszyscy byli w niego zapatrzeni. To człowiek z innego, sportowego rzecz jasna świata. A może nie tylko? Jednak ma w sobie magnes, który oddziałuje na publiczność. Przystojny, uśmiechnięty - jak tu go nie lubić.
Dla naszej drużyny już spotkanie z takimi tuzami, czy wręcz markami polskiego hokeja byłoby czymś niesamowitym. A co dopiero rywalizacja na lodzie – To coś niesamowitego – mówił jeden z graczy Wikingów Elbląg. Reprezentacja Polski z Igrzysk olimpijskich we Francji 1992 przyjęła zaproszenie miejscowej drużyny i zgodziła się zagrać mecz pokazowy. Czerkawski przed rywalizacją powiedział kilka słów do kibiców. Potem już zaczął się mecz.
Drużyna Olimpijczyków już nie imponowała taką formą co dawniej ale widać było, że zgranie oraz technika to coś co przychodzi im z łatwością. Może byli niezbyt dynamiczni ale prezentowali solidność oraz momentami błysk hokejowego rzemiosła. Na boisku było niewiele agresji, gra była bezkontaktowa. Miała to być przede wszystkim dobra zabawa. Wyróżniał się Mariusz Czerkawski zdobywca pierwszej bramki spotkania. Wikingowie dzielnie walczyli jednak niewiele mogli pokazać w starciu z ekipą byłego zawodnika NHL, najlepszej hokejowej ligi świata. Czerkawski czasem pokazał kilka efektownych zagrań. Mimo zakończenia kariery, świetnie jeździ na łyżwach, a jego sztuczki techniczne wzbudzały aplauz. Gospodarze zdobyli co prawda bramkę na 1-1 jednak potem nie sprostali gościom. Rywale wygrali 16-3 ale to nie było najważniejsze. Chociaż zdobywcy każdej z bramek dla Wikingów byli nagradzani głośnymi oklaskami. Również dla większych emocji zorganizowano potem konkurs rzutów karnych. Ten element gry wygląda nieco inaczej niż może przypuszczać przeciętny kibic. Zawodnicy prowadzą krążek od środka boiska i w sytuacji sam na sam z bramkarzem próbują strzelić bramkę. W tej części lepsi okazali się również olimpijczycy z Albertville.
Czerkawski był najbardziej obleganym zawodnikiem wśród dzieci jak i dorosłych kibiców. Jednak jak na gwiazdę przystało rozdawał autografy i pozował do zdjęć. Mecz z taka drużyną to było święto dla elbląskiego hokeja, które ma popularyzować tą dyscyplinę.
Panie Michale , czytam i ze zdumienia przecieram oczy . Czy my byliśmy na tym samym meczu ? Bo miejsce jest to samo , grający ci sami ale ja , oglądałem zgoła coś innego . Przecież , to było widowisko na miarę wydarzenia , jakim był wybór Papieża a przynajmniej równy upadkowi tego , co walnęło w Rosji . Mamy i my swój meteoryt a nazywa się Wikingowie z Elbląga . Prawdą jest , co pan pisze o niewątpliwej gwieździe w drużynie naszych rywali , o panu Czerkawskim . Tu pełna zgoda , to miły i sympatyczny mężczyzna . Ale , albo pan nie zrozumiał taktyki naszej drużyny , albo pan nie wie o tym , że Wikingowie dali fory dawnym zawodnikom naszego kraju . Skoro pan już wie , że sympatia i kultura w wobec zaproszonych gości , lekko wypaczyła wynik meczu to nie wypada krzyczeć 16 : 3 ! Bo po co ?
Aby pisać o hokeju, trzeba się choć trochę na tym znać. Panie Michale, gwarantuje Panu, że ci Olimpijczycy nadal są w niezłej formie. W Elblągu grali z dziećmi, stąd może Pan odniósł takie wrażenie. Jednak zaręczam Pany, widziałem ich w akcji z normalną, zawodową drużyną. Ciągle są dobrzy. Dziwi mnie bardzo, że nie wspomniał Pan, że mecz był uświetnieniem Turnieju Bałtycki Krążek, gdzie rywalizowało 5 drużyn, w tym jedna z Kaliningradu. Ale widocznie był Pan tak zapatrzony w Czerkawskiego, że tego drobnego faktu nie zauważył. .
BRAWO BRAWO BRAWO ---- tak dla całego turnieju , jak i dla dwóch poprzednich komentarzy.
czy to prawda ze kibice nei przywitali nowaczyka oklaskami?