Muzeum postawione pod murem w kwestii płotu?

Znów iskrzy na linii ratusz-muzeum? Tym razem idzie o płot. Aby modernizowany obecnie budynek Gimnazjum był zabezpieczony przed wandalami i złodziejami, którzy już wcześniej "odwiedzali" muzeum, konieczne jest ogrodzenie instytucji. Dyrektor Maria Kasprzycka poprosiła władze miasta o pieniądze na realizację zadania i podkreśla, że sprawa jest bardzo pilna, bo tylko do końca kwietnia muzeum "chroni" siatka zamontowana przez wykonawcę na czas remontu. - Nikt nie powiedział, że tego płotu ma nie być. Pan prezydent najpierw jednak chce widzieć zamknięcie projektu i dopiero wtedy wróci do rozmowy na ten temat - mówi Jacek Boruszka, wiceprezydent Elbląga.

Ponad rok temu nad Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu zawisła groźba utraty blisko 10 milionów dofinansowania z UE na realizację projektu, który zakłada między innymi modernizację budynku Gimnazjum. Prezydent Witold Wróblewski nie chciał się zgodzić na wyłożenie 1,8 mln zł z budżetu Elbląga, czyli kwoty niezbędnej na wkład własny do projektu. Wytykał, że ten został zgłoszony bez jego zgody. Ostatecznie po burzliwych dyskusjach pieniądze na wkład własny znaleziono i inwestycja ruszyła. Czeka nas powtórka tej sytuacji? Tym razem idzie o płot.

Do ratusza trafiła prośba o sfinansowanie oświetlenia i ogrodzenia muzeum. Miałoby to kosztować około 250 tys. zł. Takich pieniędzy Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Elblągu nie ma w swoim budżecie. Dyrektor instytucji wskazuje jednak, że można na to przeznaczyć oszczędności projektowe. Podczas przetargu na roboty budowlane i nadzór nad inwestycją wyłoniono wykonawcę, który zaproponował mniejszą cenę, niż planowano wydać na ten cel. W ten sposób wkład własny zmniejszył się o 100 tys. zł. Obecnie zakończono pozostałe procedury zamówień publicznych w ramach projektu – na promocję oraz zakup środków trwałych. W ich rezultacie powstały kolejne oszczędności w budżecie zadania w łącznej wysokości około 690 000 zł, w tym dofinansowanie RPO około 600 000 i Urzędu Miasta ok. 90 000 zł.

W związku z poczynionymi oszczędnościami wystąpiliśmy do miasta z prośbą, aby przeznaczyć te pieniądze na ogrodzenie terenu i zabezpieczenie budynków. Budynek Gimnazjum od strony rzeki już wcześniej był wielokrotnie obmalowany "graffiti". Z końcem kwietnia zakończą się roboty budowlane i wtedy wykonawca zabierze ogrodzenie tymczasowe, które w tej chwili zabezpiecza obiekt. Nastąpią nowe kradzieże, a my nie będziemy w stanie im przeciwdziałać. Już teraz ochrona sygnalizowała mi, ze dwa razy w nocy próbowano przejść przez siatkę. Dlatego ta sprawa jest taka pilna. Jeżeli nie zamontujemy ogrodzenia, za chwilę będziemy mieli też dewastacje. Będziemy musieli to odnawiać, ponieważ ciąży na nas obowiązek utrzymania wyników projektu. W krótkim czasie możemy wydać większe pieniądze na to niż na ogrodzenie

- mówiła w środę (14 lutego) podczas Komisji Budżetowo-Finansowej Maria Kasprzycka, dyrektor muzeum.

Wiceprezydent Boruszka, obecny na komisji, o tym czy i jak problem zostanie rozwiązanie nie mówił. Przekonywał natomiast, że pieniędzy zaoszczędzonych w 2017 roku już nie ma, bo zostały one przeznaczone w budżecie na inny cel.

Pan prezydent nie mówi, że tego płotu ma nie być. Ciężko jednak w tej chwili powiedzieć, że zostały one zaoszczędzone, bo nie ma jeszcze podsumowania projektu. Nie wiemy jeszcze, do końca jak zamknie się ten projekt. Przetarg przetargiem, a zawsze mogą dojść jakieś dodatkowe wydatki. Pan prezydent zaproponował, że wróci do rozmowy na temat płotu, gdy zobaczy rozliczenia zamknięcia inwestycji

- dodał wiceprezydent.

- Nie zgadzam się z tą oceną. Bo miasto doskonale wie, że wszystkie umowy, które zawarliśmy, są umowami ryczałtowanymi. Te kwoty są ostateczne. Taka argumentacja jest nieprawdziwa - kontrowała Kasprzycka.

Radni nie mieli wątpliwości, że zabezpieczenie zbiorów i obiektów muzeum, jest konieczne, choć pytania niektórych budził fakt, czy w tej roli najlepiej sprawdzi się właśnie ogrodzenie. Ostatecznie zwrócili się do prezydenta z wnioskiem, aby na kolejną komisję, w marcu przygotowano gotowe rozwiązanie tego problemu.

Dlaczego elbląskie muzeum wcześniej nie doczekało się ogrodzenia z prawdziwego zdarzenia? Jak wyjaśnia dyrektor Kasprzycka dopiero w 2015 roku, po zakończeniu modernizacji Podzamcza, pojawiła się taka potrzeba. Dodatkowym bodźcem był fakt, że w krótkim czasie po jej zakończeniu, z budynku ukradziono miedziane rynny. Muzeum zwróciło się wtedy do miasta o możliwość zakupu dodatkowych pasów terenu, na którym stanęłoby ogrodzenie. Te procedury zakończono w ubiegłym roku.