Obskurne klatki schodowe, tynk, który odpada ze ścian, dziury w elewacji, przegniła stolarka okienna, fatalny stan drewnianych schodów i balustrad, dach, gdzie ze strychu można oglądać niebo... Często toaleta na korytarzu, ogrzewanie piecowe w lokalach i brak łazienek. Tak niestety wygląda liczny procent budynków należących do zasobów naszego Miasta. Nie inaczej jest na ul. Kwiatowej, na której problemy uwagę zwracali w zeszłym miesiącu mieszkańcy tej ulicy na spotkaniu z prezydentem Jerzym Wilkiem – Czy ktoś kiedykolwiek zajrzy na tę ulicę i coś tu się zmieni? – pytano.
Nie od dziś wiadomym jest, że remonty generalne w budynkach komunalnych należą do rzadkości. Kto ma szczęście i zajmuje lokal spółdzielczy, lub ma możliwość wejścia w tzw. wspólnotę mieszkaniową z zarządcą, często może liczyć na modernizacje dawnych, jeszcze niemieckich kamienic. Dla tych mniej szczęśliwych i gorzej sytuowanych pozostaje tylko to, co może w tej kwestii zaoferować Miasto. A tego nie zawsze jest wiele.
Nie inaczej dzieje się w przypadku ul. Kwiatowej. Już pierwszy obraz przynosi konkluzję o tym, że jest to ulica kontrastów; po jednej stronie widać ładne czyste i odnowione budynki, po drugiej – szare kamienice bez śladu napraw, których wiek przekracza już grubo ponad 100 lat. Na infrastrukturę ulicy, pozastawiane miejsca na chodnikach przez parkujące samochody, zalegające śmieci, brak remontów, przeciekające dachy, klatki w fatalnym stanie technicznym skarżyli się w zeszłym miesiącu mieszkańcy tej ulicy – Mieszkamy tak blisko ratusza; dlaczego nie chcecie widzieć tego, co się tu dzieje? - pytano - Czy ktoś kiedykolwiek zajrzy na tę ulicę i coś tu się zmieni?
O stanie technicznym budynków na ul. Kwiatowej, szczególnie klatek nr 2 i 3, rzeczywiście można mówić używając tylko jednego słowa - fatalny. Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy wskazują, że kapitalny remont przeprowadzono tu pod koniec lat 50. XX wieku – Wymieniono wtedy m.in poszycie dachowe, podłogi i stolarkę okienną - opowiada pani Maria. – Na klatce w budynku nr 2 do tej pory mamy te okna; dwie zimy temu ktoś wybił w nim szybę; w ZBK-u, który administruje budynkiem powiedziano nam, że okno na klatce może co najwyżej zostać zabite przez nich deskami, bo szklić go nie warto. W latach 90. przeprowadzono ostatni remont – pięknie pomalowano klatkę budynku nr 2, wymieniono szczeble w balustradzie schodów, zmieniono też stare, zabytkowe poniemieckie drzwi wejściowe. Na początku lat dwutysięcznych ocieplono ścianę szczytową elewacji w obydwu budynkach. Od tego momentu nic się tu nie zadziało.
Nieprawidłowości nie stwierdzono
Jak wynika z informacji przekazanych nam przez Zarząd Budynków Komunalnych w Elblągu wynika, że w latach 2010-2014, na budynkach przy ul. Kwiatowej 2 i 3 nie były realizowane większe remonty – Dokonano tylko doraźnych zabezpieczeń pokryć dachów - mówi Artur Adamczuk, dyrektor ZBK w Elblągu. – Znany jest nam stan techniczny powyższych nieruchomości, jak i potrzeby remontowe, które wynikają z dokonywanych na bieżąco przeglądów technicznych budynków. W ich wyniku nie stwierdzono nieprawidłowości mogących mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo konstrukcji obiektów oraz konieczność niezwłocznego wykonywania robót budowlanych.
ZBK wskazuje również, że zasób budynków komunalnych w Elblągu w 70 proc. stanowi budownictwo sprzed 1945 roku w znacznym stopniu zdekapitalizowane i wymagające przeprowadzenia prac remontowych, a przywrócenie budynkom właściwych walorów użytkowych i estetycznych wymaga znacznych nakładów finansowych. Na brak tych ostatnich ma wpływać m.in fakt zalegania przez najemców z opłatami za zajmowane lokale, który wpływa na szczupłość środków finansowych, jakimi dysponuje ZBK na cele remontowe – Na budynkach przy ul. Kwiatowej nr 2 i 3 stan zaległości ogółem na dzień 30 kwietnia 2014r. wynosi 188 788,23 zł. W związku z powyższym Zarząd Budynków Komunalnych jako administrator budynku wykonuje na bieżąco niezbędne prace konserwacyjne – dodaje dyr. Adamczuk.
„Starych drzew się nie przesadza”
Z powyższym nie chcą się zgodzić mieszkańcy ulicy - Wiem, że zaraz odezwą się głosy - patologia, jak niszczą sami, to po co im robić remonty - tłumaczy inna mieszkanka Kwiatowej. - Śmiem twierdzić, że nie wykonywane latami przez administratora budynków modernizacje, brak gospodarskiej ręki i dbania o swój zasób ucząc przy okazji tego samego mieszkańców, przyczyniły się do powstania tu enklawy biedy i patologii. Uwierzcie – my to nie wszyscy patologia. Niektórzy z nas mieszkają tu od pokoleń, nawet po pół wieku; jesteśmy uczciwymi ludźmi, płacimy regularnie czynsze; przeżyliśmy bolesną ich podwyżkę w zeszłym roku – o prawie 100 proc. ich wartości; za mieszkanie bez łazienki i z piecem kaflowym płaciłam przez pewien okres ponad 453 zł – kontynuuje kobieta. - Znam ludzi, którzy regularnie i bez przeszkód czynsz opłacają. Jest takie przysłowie: starych drzew się nie przesadza: dlaczego mamy cierpieć za innych, mamy swoje lata, przeżyliśmy tu szmat czasu i marzymy by w spokoju, cieple i jako takim komforcie doczekać swoich dni; czy to tak trudno zrozumieć? – pyta kobieta.
Swego czasu ul. Kwiatowa (niem. Blumenstraße) była jedną z piękniejszych w naszym mieście; wskazuje na to jej sama nazwa; oczy cieszyły rabaty z nasadzeń pod blokami i zielone skwery, a przede wszystkim utrzymane w należytym stanie przez Niemców tu mieszkających, kamienice – Pomijając już fakt tego, że nie możemy liczyć na kapitalny remont budynków, w których mieszkamy często zastanawiam się, po czyjej stronie leży odpowiedzialność za to, co stało się z tymi pięknymi, śmiało mogę powiedzieć zabytkowymi budynkami, na których jeszcze gdzieniegdzie można oglądać pozostałości po niemieckich osadnikach; kute drzwi, rzeźbione, drewniane wiatrołapy, fikuśne balustrady schodów? - zamyśla się pani Maria - To nie tylko kwestia niszczenia tej spuścizny przez chuligaństwo, którego mamy tu niemało; to także odpowiedzialność administratora, który nie zadbał o zabezpieczenie ostatnich śladów dawnej historii naszego miasta.
Nie od dziś wiadomym jest, że remonty generalne w budynkach komunalnych należą do rzadkości. Kto ma szczęście i zajmuje lokal spółdzielczy, lub ma możliwość wejścia w tzw. wspólnotę mieszkaniową z zarządcą, często może liczyć na modernizacje dawnych, jeszcze niemieckich kamienic. Dla tych mniej szczęśliwych i gorzej sytuowanych pozostaje tylko to, co może w tej kwestii zaoferować Miasto. A tego nie zawsze jest wiele.
Nie inaczej dzieje się w przypadku ul. Kwiatowej. Już pierwszy obraz przynosi konkluzję o tym, że jest to ulica kontrastów; po jednej stronie widać ładne czyste i odnowione budynki, po drugiej – szare kamienice bez śladu napraw, których wiek przekracza już grubo ponad 100 lat. Na infrastrukturę ulicy, pozastawiane miejsca na chodnikach przez parkujące samochody, zalegające śmieci, brak remontów, przeciekające dachy, klatki w fatalnym stanie technicznym skarżyli się w zeszłym miesiącu mieszkańcy tej ulicy – Mieszkamy tak blisko ratusza; dlaczego nie chcecie widzieć tego, co się tu dzieje? - pytano - Czy ktoś kiedykolwiek zajrzy na tę ulicę i coś tu się zmieni?
O stanie technicznym budynków na ul. Kwiatowej, szczególnie klatek nr 2 i 3, rzeczywiście można mówić używając tylko jednego słowa - fatalny. Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy wskazują, że kapitalny remont przeprowadzono tu pod koniec lat 50. XX wieku – Wymieniono wtedy m.in poszycie dachowe, podłogi i stolarkę okienną - opowiada pani Maria. – Na klatce w budynku nr 2 do tej pory mamy te okna; dwie zimy temu ktoś wybił w nim szybę; w ZBK-u, który administruje budynkiem powiedziano nam, że okno na klatce może co najwyżej zostać zabite przez nich deskami, bo szklić go nie warto. W latach 90. przeprowadzono ostatni remont – pięknie pomalowano klatkę budynku nr 2, wymieniono szczeble w balustradzie schodów, zmieniono też stare, zabytkowe poniemieckie drzwi wejściowe. Na początku lat dwutysięcznych ocieplono ścianę szczytową elewacji w obydwu budynkach. Od tego momentu nic się tu nie zadziało.
Nieprawidłowości nie stwierdzono
Jak wynika z informacji przekazanych nam przez Zarząd Budynków Komunalnych w Elblągu wynika, że w latach 2010-2014, na budynkach przy ul. Kwiatowej 2 i 3 nie były realizowane większe remonty – Dokonano tylko doraźnych zabezpieczeń pokryć dachów - mówi Artur Adamczuk, dyrektor ZBK w Elblągu. – Znany jest nam stan techniczny powyższych nieruchomości, jak i potrzeby remontowe, które wynikają z dokonywanych na bieżąco przeglądów technicznych budynków. W ich wyniku nie stwierdzono nieprawidłowości mogących mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo konstrukcji obiektów oraz konieczność niezwłocznego wykonywania robót budowlanych.
ZBK wskazuje również, że zasób budynków komunalnych w Elblągu w 70 proc. stanowi budownictwo sprzed 1945 roku w znacznym stopniu zdekapitalizowane i wymagające przeprowadzenia prac remontowych, a przywrócenie budynkom właściwych walorów użytkowych i estetycznych wymaga znacznych nakładów finansowych. Na brak tych ostatnich ma wpływać m.in fakt zalegania przez najemców z opłatami za zajmowane lokale, który wpływa na szczupłość środków finansowych, jakimi dysponuje ZBK na cele remontowe – Na budynkach przy ul. Kwiatowej nr 2 i 3 stan zaległości ogółem na dzień 30 kwietnia 2014r. wynosi 188 788,23 zł. W związku z powyższym Zarząd Budynków Komunalnych jako administrator budynku wykonuje na bieżąco niezbędne prace konserwacyjne – dodaje dyr. Adamczuk.
„Starych drzew się nie przesadza”
Z powyższym nie chcą się zgodzić mieszkańcy ulicy - Wiem, że zaraz odezwą się głosy - patologia, jak niszczą sami, to po co im robić remonty - tłumaczy inna mieszkanka Kwiatowej. - Śmiem twierdzić, że nie wykonywane latami przez administratora budynków modernizacje, brak gospodarskiej ręki i dbania o swój zasób ucząc przy okazji tego samego mieszkańców, przyczyniły się do powstania tu enklawy biedy i patologii. Uwierzcie – my to nie wszyscy patologia. Niektórzy z nas mieszkają tu od pokoleń, nawet po pół wieku; jesteśmy uczciwymi ludźmi, płacimy regularnie czynsze; przeżyliśmy bolesną ich podwyżkę w zeszłym roku – o prawie 100 proc. ich wartości; za mieszkanie bez łazienki i z piecem kaflowym płaciłam przez pewien okres ponad 453 zł – kontynuuje kobieta. - Znam ludzi, którzy regularnie i bez przeszkód czynsz opłacają. Jest takie przysłowie: starych drzew się nie przesadza: dlaczego mamy cierpieć za innych, mamy swoje lata, przeżyliśmy tu szmat czasu i marzymy by w spokoju, cieple i jako takim komforcie doczekać swoich dni; czy to tak trudno zrozumieć? – pyta kobieta.
Swego czasu ul. Kwiatowa (niem. Blumenstraße) była jedną z piękniejszych w naszym mieście; wskazuje na to jej sama nazwa; oczy cieszyły rabaty z nasadzeń pod blokami i zielone skwery, a przede wszystkim utrzymane w należytym stanie przez Niemców tu mieszkających, kamienice – Pomijając już fakt tego, że nie możemy liczyć na kapitalny remont budynków, w których mieszkamy często zastanawiam się, po czyjej stronie leży odpowiedzialność za to, co stało się z tymi pięknymi, śmiało mogę powiedzieć zabytkowymi budynkami, na których jeszcze gdzieniegdzie można oglądać pozostałości po niemieckich osadnikach; kute drzwi, rzeźbione, drewniane wiatrołapy, fikuśne balustrady schodów? - zamyśla się pani Maria - To nie tylko kwestia niszczenia tej spuścizny przez chuligaństwo, którego mamy tu niemało; to także odpowiedzialność administratora, który nie zadbał o zabezpieczenie ostatnich śladów dawnej historii naszego miasta.
to, że te ulice i budynki wyglądaja jak wyglądają, zawdzięczają jedynie swoim mieszkańcom; pretensje do administratora? a kto broni dbać o to co dostali za darmo
A kto tak zdewastowal i zniszczyl klatki schodowe moze ufoludki albo kosmici wstyd i jeszcze maja żądania powinni wyremontowac na wlasny koszt
a możne ktoś zająłby się ulica poprzeczna gdzie dzieci bawią się na ulicy bo nie ma placu zabaw i podwórka.a o budynkach no to tak jak na kwiatowej
U nas to samo na królewieckiej 51 wszystkie bloki wymalowane a ten jedyny nie. Wyglada obskurnie , sprzataczka przychodzi raz na póltora miesiąca,strychu nigdy nie widzialam ,ale tez jest obskurny zamiast go użytkować stoi sobie z dziurawym dachem i zaległymi robakami. Podwórze wyglada tak garaz i samochody linki na pranie sa a i tak prania nie mozna powiesic chyba ze chcesz tym praniem umyc samochody , nasz blok tez sie rozpada tynk odchodzi nawet z cegłami aż kiedyś komus na łeb spadnie a w pomieszczeniach grzyb i luzie w takich warunkach mieszkaja nie mowiąc o nieszczelnych kominach i wentylacjach poprostu maja nas w d***e zrobia cos z tym jak komus sie cos stanie taka jest prawda
1/ na pewno był tu prezydent Hajdukowski , ktory na początku kadencji obiecał cotygodniowe objazdy Elbląga w kazdy piątek w godz 9.00 - 13.00 , a może tylko obiecał ? 2/ nikt poza mieszkańcami tych klatek nie zniszczył , więc pretensje do samych siebie , zadziwia mnie zawsze srogą zimą gdy - 15.st C na dworzu , a w takich i podobnych budynkach drzwi zawsze otwarte na ościerz , czemu inni mają płacić za nich ,za ich lekceważący stosunek do mienia . dać tylko farbę i niech sami pomalują klatkę i okna . Dlaczego ktoś ma mieć coś za darmo ,co i tak zniszczy skoro wszyscy za to sami płacą .
Śmieci, niszczenie elewacji i parkowanie na chodnikach to chyba raczej zasługa mieszkańców...
jacy ludzie takie klatki
Za naszych czasów takiego syfu tu nie było.Było gdzie w nocy gorzałke kupic.Nie było luksusów na klatkach i na podwórkach ale był ogólny porządek.Nawet w parku musiało wszystko grac. A teraz to hołota w większosci tam mieszka.
Ze zdjęć wnioskuję, że kiedyś była to zamożna kamienica. Nawet ozdobna metalowa kratka w drzwiach znikła.No cóż jeżeli mieszkańcy od wojny nie remontowali klatki schodowej, to nie dziw, że ona dziś tak wygląda. Pogląd, że państwo, czyli inni za nasz zrobią skutkuje tym co widać na zdjęciach. Podobnie było z pięknymi dworkami i pałacami oddanymi w ręce tz proletariatu i chłopstwa Wiele z nich można dziś zobaczyć już tylko na starych zdjęciach.
Znów przejedli pieniądze i na remonty w ZBK nie ma.