Stłuczone kolano, liczne zadrapania, wizyta w szpitalu i seria bolesnych zastrzyków. Tak dla pani Teresy zakończył się wieczorny spacer z psem i "spotkanie" z dwoma kotami. - Rzuciły się na mnie, zaczęły gryźć w nogi, gdy się przewróciłam, nadal po mnie skakały i gryzły. To był jakiś horror. Pierwszy raz coś podobnego widziałam - opowiada kobieta.
Do zdarzenia doszło wieczorem 8 czerwca na ul. Żeglarskiej. Kobieta wyszła z psem i została napadnięta przez dwa koty. Sytuacja, choć brzmi nieprawdopodobnie, wyglądała dosyć groźnie.
Wieczorem wyszłam z psem. To taka mała suczka, którą kilka lat temu wzięłam ze schroniska. Przeszłam z nią kawałek i mniej więcej na wysokości kolejnego bloku, z krzewów wyskoczyły dwa koty, skoczyły na nią i zaczęły gryźć, po grzbiecie, a potem po brzuchu. Zaczęłam na nie krzyczeć, aby je przepłoszyć. Udało się, ale jak się okazało tylko na chwilę. Koty wskoczyły pod auto. Mój pies uciekł pod drzwi klatki, ja ruszyłam za nim. Nie dałam jednak dwóch kroków, gdy koty rzuciły się tym razem na mnie. Zaczęły gryźć mnie po kostkach, nogach, przewróciłam się na kolana - jedno, niestety to, w którym mam endoprotezę mam strasznie stłuczone. Te koty dosłownie zaczęły po mnie skakać, drapać i gryźć
- opowiada pani Teresa Rubacka.
Dotąd mam ślady ugryzień mam na głowie, na uchu, na łydkach, mam podrapane ręce i nogi. Nigdy wcześniej niczego podobnego nie przeżyłam. Nie spotkałam się z tak agresywnymi kotami. Nie mam pojęcia, co się stało, dlaczego te zwierzaki tak się zachowały. To było straszne, do dziś jestem w szoku. Na tej dzielnicy jest dużo kotów. Nigdy wcześniej mi nie przeszkadzały. W tej chwili zwyczajnie się ich boję - dodaje kobieta.
Kobieta po zdarzeniu trafiła do szpitala. Nadal przyjmuję kolejne dawki szczepienia przeciw wściekliźnie i tężcowi. Pani Teresa do dziś odczuwa konsekwencje wydarzenia, chciałaby, aby te poniósł również właściciel zwierzaków. Agresywne koty nie są bowiem bezpańskie, mieszkają w bloku obok, którego doszło do zdarzenia.
Sprawę zgłosiłam między innymi na policję i do sanepidu. Jakiejś zdecydowanej reakcji z tej strony nie doczekałam się do dziś. Nie rozumiem dlaczego. Nie chciałabym, aby te koty nadal sobie biegały po dworze bez żadnej opieki, nie chciałabym, aby ponownie doszło do takiego zdarzenia. Myślę, że gdyby te koty rzuciły się na dziecko, sprawa mogłaby się zakończyć jeszcze gorzej
- dodaje pani Teresa.
Jak się okazuje, w sprawie zainterweniowała już Straż Miejska w Elblągu. Strażnicy dwukrotnie odwiedzili mieszkanie właściciela agresywnych kotów. Pierwszy raz pojawili się tam w ubiegłym tygodniu, jednak mężczyzny nie zastali. Dopiero druga interwencja, przeprowadzona w poniedziałek (17 czerwca) przyniosła efekt.
Mężczyzna za niedopełnienie obowiązku został ukarany mandatem w wysokości 100 zł. Jak się okazało, koty nie miały szczepień. Koty zostały zabrane, w tej chwili przebywają na dwutygodniowej obserwacji
- mówi Karolina Wiercińska, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Elblągu.
Jak wyjaśnia rzeczniczka to pierwsza taka interwencja dotycząca tych zwierząt. Jeśli koty okażą się zdrowe i wrócą do domu, a zdarzenia będą się powtarzały, wobec właściciela podjęte zostaną surowsze środki.
Wstrętne kocury. Nigdy tych zwierząt nie lubiłam.
100zl,to sie wydaje na poranne zakupy w spozywczym,smiech.O ile mnie sie wydaje,to kary za nietrzymanie zwierzecia na uwiezi wzrosly w ostatnim czasie.Ale jakie sady,taka straz miejska,rzecznik spraw obywatelskich i takie kary.100zl za pogryzienie,no czuje sie dumny z postawy tych clownow i mega bezpieczny.Muasto prawa-bezpieczny Elblag.Swoja drogą przypominam o akcji przygarnij kotka,pieska.Wasze schronisko pozdrawia mieszkancow.
Jakby pani miała husky-ego ...problemu kotów już by nie było;)
A jej kundel sra, szcza i ADHD ma.
Wściekłe koty - horror! ciekawe tylko,czy są dzikie czy mają dom...? współczuję p.Teresie.
Już widze kotki które dla zabawy rzucają sie na psa ryzykując zdrowie. Pewnie pies szczekał to i kot sie poczul zagrożony. A pani pies jest szczepiony i nosi kaganiec ? Moze straż miejska to zweryfikuje? Do redakcji. Powiniscie ta panią do doktora na obdukcje wyslac a nie czytelnikom takie serwowac obrazy.
Odwraca pani glowe gdy kupke robi suczka? Na smyczy pieska prowadzamy? Czy gania te biedne koty ktore tam wlasnie wiodą los bezdomnego? To ich wina? Zutyluzować wszystkie koty bo pani z pieskiem chadza tedy na spacerek.
Odwraca pani glowe gdy kupke robi suczka? Na smyczy pieska prowadzamy? Czy gania te biedne koty ktore tam wlasnie wiodą los bezdomnego? To ich wina? Zutyluzować wszystkie koty bo pani z pieskiem chadza tedy na spacerek.
Ciekawe jak naprawdę ta sytuacja wyglądała. Pierwszy raz słyszę, by normalny kot rzucał się na psa i na ludzi. A tym bardziej domowe, a i bezdomne też zwiewają od ludzi. Koty uciekają w takich sytuacjach.
Pisek kupki robił to się kotki wkurzyły.