Znowu wszechwiedzący specjalista od wszystkiego Kotliński, sugeruje byś się lepiej za pracę wziął, a nie wiecznie na czyimś utrzymaniu - jak nie rodzina, to jakaś śmieszna fundacja i tak wkoło.
Panie Zdzisławie pieniążki na krowy i świnie pochodzą ze środków UE a nie od rządu, temat wiele razy padał, sami nauczyciele swoimi postami się ośmieszają, tworząc żenujące piosenki... Jak ktoś kto uważa że to rząd daje kase na zwierzęta może uczyć nasze dzieci czegokolwiek??? Żenada!
Powinno odebrać się im prawo do wykonywania zawodu, za to co robią naszym dzieciom. To ludzie bez ambicji, nie chce sie im pracować po 40 h tygodniowo, to zostali nauczycielami . Nauczycieli z powołania jest garstka i oni na pewno nie strajkują, boją się pewnie odezwać, bo ta banda strajkujących idiotów by ich zlinczowała.
Niech nauczyciele strajkują w wakacje, mają na to dwa miesiące. A nie, robią pod górkę naszym dzieciom. Te ich krzyki ze pracują wiecej niż 18h/tygodniowo, bo muszą się przygotować!! Wstyt coś takiego na głos mówić, 20 lat uczą tego samego i jeszcze muszą sie przygotowywać???!!!! To rzeczywiście bardzo dobrze świadczy o ich inteligencji. A nauczyciele, którzy nie prowadzą żadnych przedmiotów,tzw chyba wspomagający, Ci to dopiero umęczeni strasznie. Tyle mają sprawdzania i przygotowań do lekcji ze hoho....Tragedia!!!!!
Znalezione na FB:
Taki artykulik....
Mąż nauczycielki napisał....
Napiszę sobie list, może do wszystkich, może do nikogo. Napiszę o kabarecie jakim jest szkoła. Jako mąż, syn i zięć nauczycielek uważam, że mam do tego prawo. Świadomie nie poruszę tutaj kwestii wynagrodzeń. To ja od 19 lat utrzymuję swoją rodzinę, pracując na dwa, czasem prawie 3 etaty. W czasach gdy żona nie pracowała, miałem na utrzymaniu żonę, dwójkę dzieci i psa, dzisiaj mam na utrzymaniu nauczycielkę, dwoje dzieci i psa, a dodatkowo partycypuję w kosztach edukacji czyichś dzieci. Chcę żeby moja żona pracowała od 7 do 15, żeby jej pracodawca stworzył jej w szkole wyposażone stanowisko pracy i zapewnił wszystkie niezbędne narzędzia i materiały do wykonywania pracy, z ubiorem służbowym włącznie. Praca w mundurku nie hańbi, wiem coś o tym. W czasie pracy moja żona ma wykonać wszystkie czynności, które posiada w zakresie swoich obowiązków (uczenie dzieci, udział w wywiadówkach, radach pedagogicznych, komisjach socjalnych), niech sprawdzi sobie sprawdziany, przygotuje gazetki szkolne, dekoracje na teatrzyki i przygotuje się do lekcji. Na udział w wycieczkach szkolnych nie wyrażam zgody, gdyż nie życzę sobie aby moja żona brała na siebie odpowiedzialność za zdrowie i życie czyichś dzieci, bo jak nie daj Boże coś się stanie grozi jej za to odpowiedzialność karna i finansowa, a to negatywnie odbije się na życiu naszej rodziny. Nie wyrażam zgody na dalsze wykorzystywanie przez szkołę mojej prywatnej przestrzeni życiowej poprzez zajęcie półek i szuflad w moich prywatnych meblach. Mam dość korzystania przez szkołę z mojej prywatnej drukarki, zwłaszcza, że to ja w pełni ponoszę koszty jej utrzymania, a tuszu idzie jak w małej agencji reklamowej. Zabraniam wykorzystywania prywatnego laptopa do celów służbowych. To samo dotyczy telefonu. Do dziś zastanawiam się po co mi w domu laminarka. Informuję, że nie będę zaopatrywał mojej żony w długopisy, zeszyty, wycinanki, naklejki, kleje i inne wszelkiej maści materiały biurowe. Nie będę również opłacał żonie dostępu do portali nauczycielskich a także finansował jej szkoleń. Za moje w 100 procentach płaci mój pracodawca, z uwzględnieniem dojazdu, zakwaterowania i wyżywienia. Nie będę więcej zdobywał od znajomych i przywoził z targów materiałów reklamowych typu kubki, breloczki, smycze czy inne długopisy. Narzędzia do wykonywania pracy powinien zapewnić pracodawca. Wiem, wiem może zmienić pracę. Owszem proponowałem, namawiałem, były jakieś pomysły. Niestety wiem, ze moja żona nie była by wtedy szczęśliwa. Wciąż cieszy się sukcesami „swoich” dzieci, tymi dużymi i tymi małymi. Pełne skrzywienie zawodowe. Nawet na zwykłych zakupach słyszę: „Weźmy te jogurty, są w takich fajnych słoiczkach, zrobię z nich z dziećmi stroiki na święta”. I nie kupujcie żonie kwiatów z okazji dnia nauczyciela i końca roku skoro jest to dla was takie uwłaczające. Stać mnie jeszcze i na to pomimo poniesionych powyżej kosztów. Kupuję często, bez powodu, bo lubię jak świeże kwiaty stoją na stole w salonie.
Co do samego strajku. Strajk, żeby był skuteczny musi być uciążliwy, lekarze nie leczą, pracownicy przerywają produkcję. Rolnicy i górnicy przy okazji spalą pół Warszawy. Nie wszyscy mogą zorganizować strajk, który uderzy bezpośrednio w rząd i nie wpłynie negatywnie na funkcjonowanie społeczeństwa. To udało się tylko służbom mundurowym, a w zasadzie Policji. Martwicie się o los dzieci, wziętych na zakładników przez terrorystów nauczycieli, a nie dostrzegacie, że te same dzieci zapłacą za wszystkie programy +, które tak chętnie wszyscy przygarniają. Moje dzieci też w tym roku piszą egzaminy, jedno maturę drugie gimnazjalny.
PS. Można udostępniać, przesyłać, wystrzeliwać w kosmos. Komentarze, zarówno pozytywne jak i negatywne, które w rażący sposób będą naruszały zasady poprawnej polszczyzny, będą kasowane. Osoby, którym przeczytanie tego tekstu zajmie więcej niż 3-4 minuty proszone są o powstrzymanie się od komentowania. Tyle. Lecę do pracy bo się samo nie zarobi.
Tyle.
Ktoś ich zauważy - tak to pewne, że ich zauważymy, mało tego zapamiętamy im to.
Znowu wszechwiedzący specjalista od wszystkiego Kotliński, sugeruje byś się lepiej za pracę wziął, a nie wiecznie na czyimś utrzymaniu - jak nie rodzina, to jakaś śmieszna fundacja i tak wkoło.
Panie Zdzisławie pieniążki na krowy i świnie pochodzą ze środków UE a nie od rządu, temat wiele razy padał, sami nauczyciele swoimi postami się ośmieszają, tworząc żenujące piosenki... Jak ktoś kto uważa że to rząd daje kase na zwierzęta może uczyć nasze dzieci czegokolwiek??? Żenada!
Powinno odebrać się im prawo do wykonywania zawodu, za to co robią naszym dzieciom. To ludzie bez ambicji, nie chce sie im pracować po 40 h tygodniowo, to zostali nauczycielami . Nauczycieli z powołania jest garstka i oni na pewno nie strajkują, boją się pewnie odezwać, bo ta banda strajkujących idiotów by ich zlinczowała.
Niech nauczyciele strajkują w wakacje, mają na to dwa miesiące. A nie, robią pod górkę naszym dzieciom. Te ich krzyki ze pracują wiecej niż 18h/tygodniowo, bo muszą się przygotować!! Wstyt coś takiego na głos mówić, 20 lat uczą tego samego i jeszcze muszą sie przygotowywać???!!!! To rzeczywiście bardzo dobrze świadczy o ich inteligencji. A nauczyciele, którzy nie prowadzą żadnych przedmiotów,tzw chyba wspomagający, Ci to dopiero umęczeni strasznie. Tyle mają sprawdzania i przygotowań do lekcji ze hoho....Tragedia!!!!!
Znalezione na FB: Taki artykulik.... Mąż nauczycielki napisał.... Napiszę sobie list, może do wszystkich, może do nikogo. Napiszę o kabarecie jakim jest szkoła. Jako mąż, syn i zięć nauczycielek uważam, że mam do tego prawo. Świadomie nie poruszę tutaj kwestii wynagrodzeń. To ja od 19 lat utrzymuję swoją rodzinę, pracując na dwa, czasem prawie 3 etaty. W czasach gdy żona nie pracowała, miałem na utrzymaniu żonę, dwójkę dzieci i psa, dzisiaj mam na utrzymaniu nauczycielkę, dwoje dzieci i psa, a dodatkowo partycypuję w kosztach edukacji czyichś dzieci. Chcę żeby moja żona pracowała od 7 do 15, żeby jej pracodawca stworzył jej w szkole wyposażone stanowisko pracy i zapewnił wszystkie niezbędne narzędzia i materiały do wykonywania pracy, z ubiorem służbowym włącznie. Praca w mundurku nie hańbi, wiem coś o tym. W czasie pracy moja żona ma wykonać wszystkie czynności, które posiada w zakresie swoich obowiązków (uczenie dzieci, udział w wywiadówkach, radach pedagogicznych, komisjach socjalnych), niech sprawdzi sobie sprawdziany, przygotuje gazetki szkolne, dekoracje na teatrzyki i przygotuje się do lekcji. Na udział w wycieczkach szkolnych nie wyrażam zgody, gdyż nie życzę sobie aby moja żona brała na siebie odpowiedzialność za zdrowie i życie czyichś dzieci, bo jak nie daj Boże coś się stanie grozi jej za to odpowiedzialność karna i finansowa, a to negatywnie odbije się na życiu naszej rodziny. Nie wyrażam zgody na dalsze wykorzystywanie przez szkołę mojej prywatnej przestrzeni życiowej poprzez zajęcie półek i szuflad w moich prywatnych meblach. Mam dość korzystania przez szkołę z mojej prywatnej drukarki, zwłaszcza, że to ja w pełni ponoszę koszty jej utrzymania, a tuszu idzie jak w małej agencji reklamowej. Zabraniam wykorzystywania prywatnego laptopa do celów służbowych. To samo dotyczy telefonu. Do dziś zastanawiam się po co mi w domu laminarka. Informuję, że nie będę zaopatrywał mojej żony w długopisy, zeszyty, wycinanki, naklejki, kleje i inne wszelkiej maści materiały biurowe. Nie będę również opłacał żonie dostępu do portali nauczycielskich a także finansował jej szkoleń. Za moje w 100 procentach płaci mój pracodawca, z uwzględnieniem dojazdu, zakwaterowania i wyżywienia. Nie będę więcej zdobywał od znajomych i przywoził z targów materiałów reklamowych typu kubki, breloczki, smycze czy inne długopisy. Narzędzia do wykonywania pracy powinien zapewnić pracodawca. Wiem, wiem może zmienić pracę. Owszem proponowałem, namawiałem, były jakieś pomysły. Niestety wiem, ze moja żona nie była by wtedy szczęśliwa. Wciąż cieszy się sukcesami „swoich” dzieci, tymi dużymi i tymi małymi. Pełne skrzywienie zawodowe. Nawet na zwykłych zakupach słyszę: „Weźmy te jogurty, są w takich fajnych słoiczkach, zrobię z nich z dziećmi stroiki na święta”. I nie kupujcie żonie kwiatów z okazji dnia nauczyciela i końca roku skoro jest to dla was takie uwłaczające. Stać mnie jeszcze i na to pomimo poniesionych powyżej kosztów. Kupuję często, bez powodu, bo lubię jak świeże kwiaty stoją na stole w salonie. Co do samego strajku. Strajk, żeby był skuteczny musi być uciążliwy, lekarze nie leczą, pracownicy przerywają produkcję. Rolnicy i górnicy przy okazji spalą pół Warszawy. Nie wszyscy mogą zorganizować strajk, który uderzy bezpośrednio w rząd i nie wpłynie negatywnie na funkcjonowanie społeczeństwa. To udało się tylko służbom mundurowym, a w zasadzie Policji. Martwicie się o los dzieci, wziętych na zakładników przez terrorystów nauczycieli, a nie dostrzegacie, że te same dzieci zapłacą za wszystkie programy +, które tak chętnie wszyscy przygarniają. Moje dzieci też w tym roku piszą egzaminy, jedno maturę drugie gimnazjalny. PS. Można udostępniać, przesyłać, wystrzeliwać w kosmos. Komentarze, zarówno pozytywne jak i negatywne, które w rażący sposób będą naruszały zasady poprawnej polszczyzny, będą kasowane. Osoby, którym przeczytanie tego tekstu zajmie więcej niż 3-4 minuty proszone są o powstrzymanie się od komentowania. Tyle. Lecę do pracy bo się samo nie zarobi. Tyle.