Nowe rządy w Młodzieżowym Domu Kultury. Rozmowa z Edytą Lichacz

Mam stworzyć takie warunki, żebyśmy mogli się rozwijać, docierać do jak największej ilości elblążan. I to jest moje zadanie - mówi Edyta Lichacz, nowa dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury. Gdy wszechstronnie wykształcona anglistka wygrała konkurs na to stanowisko pojawiły się, że oto zakończyła się pewna epoka w funkcjonowaniu tej placówki, że instruktorów czekają zwolnienia, a nowa szefowa wprowadzi swoje rządy. W rozmowie z nami opowiada jak jest rzeczywiście.

Przyszła pani w dosyć trudnym momencie dla Młodzieżowego Domu Kultury. Z jednej strony z dyrektorowania zrezygnowała Nina Dziwniel-Stępka, od lat związana z MDK, z drugiej miasto zaczęło zastanawiać się nad zmianą formuły placówki. W którym kierunku pani idzie?

W kierunku elblążan. Tutaj do tej pory sporo się działo. Jednak trochę za mało było informacji na ten temat. Chcę promować nasze działania. Tak, aby, jak najwięcej mieszkańców Elbląga i okolic mogło się dowiedzieć o nich i skorzystać z naszej oferty.

Oferty, która od tego roku szkolnego trochę się zmieniła.

Poszerzyliśmy ją o pracownie: dziennikarską, językową (j. angielski i hiszpański), technik szybkiego uczenia się. Młodzież będzie mogła również skorzystać z zajęć przygotowujących do egzaminu na architekturę oraz zajęć, będących powtórką z literatury przed maturą. Opłata za udział w tych zajęciach jest dobrowolna. Jak kogoś nie stać to nie płaci. Dokonuję reorganizacji polegającej na tym, żeby jak najwięcej dzieci i młodzieży mogło skorzystać z naszej oferty.

Skupiacie się nie tylko na zajęciach popołudniowych.

Otwieramy się również na szkoły. Przykładem może być integracja zorganizowana w ubiegłym tygodniu w Zespole Szkół Ekonomicznych i Ogólnokształcących w Elblągu, czy zajęcia dla szkół takie jak taneczne wtorki, czy czwartki z muzyką. Mamy też techniki efektywnego uczenia się, taką pomoc w przejściu z klasy trzeciej do czwartej, kiedy zaczynają się trudniejsze przedmioty. Myślę, że to ciekawa propozycja, tego typu zajęcia są bardzo drogie. U nas elblążanie mogą brać w nich udział za darmo lub za dobrowolną opłatą.

Tymi działaniami śmiało odpieracie zarzuty, że MDK ma dwie siedziby, które są utrzymywane z miejskich pieniędzy, a tak naprawdę nie są w pełni wykorzystywane?

Raczej udowadniamy, że są one nam potrzebne, że młodzież i dzieci z nich korzystają. Zresztą to widać po ilości uczestników naszych zajęć. Z nowości mogę jeszcze dodać, że od tego roku wspieramy młode zespoły muzyczne. Mamy świetnie wyposażone studio. Do tej pory, może i był taki zamysł, żeby wpuszczać tam młodzież, ale być może trudno było to zrealizować. W tej chwili mamy już trzy grupy, które będą z nami współpracowały, nagrywały u nas płyty. Czekamy na kolejnych chętnych.

Pierwsze zmiany były widoczne już w wakacje. Po raz pierwszy od dłuższego czasu MDK miał wtedy pracujące. Tak już będzie na stałe?

Tak. Będziemy organizowali zajęcia w wakacje i ferie zimowe. Chcemy, aby dzieci miały w tym czasie co ze sobą zrobić. Wiem, że zapotrzebowanie w Elblągu na tego typu ofertę jest bardzo duże. Mamy budynki na ul. Bema i na ul. Warszawskiej, więc zajęcia będą się odbywały w dwóch miejscach. Nie będą one stały zamknięte.

Czy te nowości wiążą się ze zmianami kadrowymi?

Jeśli chodzi o dziennikarstwo to osoba, która będzie prowadziła te zajęcia, jest rzeczywiście nowa, została przyjęta w zastępstwie pana, który odszedł na emeryturę, a wcześniej prowadził zajęcia komputerowe. Jeśli mówimy o języku angielskim, hiszpańskim to moje zajęcia, więc wiadomo, że jako dyrektor muszę mieć swoje godziny. Techniki szybkiego uczenia się to działka pani wicedyrektor. Nie tworzyliśmy dodatkowych etatów. Chcieliśmy stworzyć coś nowego, własnymi siłami.

Macie jednak więcej zajęć, a liczbę instruktorów taką samą. Czy pracownicy nie burzą się, że mają więcej pracy?

Oni są pasjonatami i to ich wyróżnia. Nie buntują się, wręcz przeciwnie, sami wychodzą z inicjatywą. Nie mogłabym niczego im narzucić na siłę. Mają mnóstwo pomysłów, ja jestem otwarta i staram się umożliwić im ich realizację.

Będzie pani próbowała pozyskiwać sponsorów na wasze działania. To jednak może być bardzo trudne. Nie myśleliście o tym, żeby pójść w ślady innych placówek kultury np. Centrum Spotkań Europejskich Światowid i starać się o dofinansowanie na projekty?

Oczywiście. Chcemy skorzystać i z projektów unijnych, i tych dofinansowywanych przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Podjęliśmy już konkretne działania. Wiemy, co chcemy osiągnąć. Jak się uda, to się pochwalimy. To jest dopiero mój początek.

Jak by się pani określiła, jakim jest pani dyrektorem?

Managerem. To zdecydowanie jest zgodne z moim wykształceniem i charakterem. Mam stworzyć takie warunki, żebyśmy mogli się rozwijać, docierać do jak największej ilości elblążan. I to jest moje zadanie.